Rozdział 23

1.4K 120 67
                                    

- Ja się na to nie piszę- zawołałam.

Nie miałam zamiaru uczestniczyć w jakimś festiwalu szkolnym.

Poza tym w pomyśle, który rzucili, nie było dla mnie nic do roboty.

Nie mogłam biegać i skakać po górach w zaawansowanej ciąży. Paliłam nawet wodę, więc robienie czegokolwiek w kuchni też odpadało. A jeśli chodzi o bycie kelnerką, to mój charakter chyba wykluczał mnie na starcie.

- Nie możesz nic nie robić, [Nazwisko]!- zawołał Maehara

- Zabronisz mi? Poza tym, co według ciebie mogę zrobić, hm?

- Eee… Gotować?

- Znaczy, jeśli chcecie koniecznie wystraszyć klientów, to proszę bardzo. Polecam swoje usługi.

- Po prostu pozwólmy jej siedzieć i ładnie wyglądać, ok? Mam dość tego marudzenia.- rzucił Karma

- Dzięki! Też cię lubię!- odpowiedziałam

- Bo mnie nie da się nie lubić, [Nazwisko].

- Myślę, że jakbym się postarała, to znalazłabym sposób.

- Wątpię.- Uśmiechnął się kpiąco- Jestem zbyt idealny.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Przyszło mi to znacznie łatwiej niż jeszcze kilka tygodni temu.

- To brzmi jak wyzwanie.

- Możecie przestać nawijać? Mamy ważne sprawy do omówienia.- skarcił nas przewodniczoncy.

- Już milknę!- Zasalutowałam.

Chłopak westchnął i wrócił do omawiania planu z innymi. Na szczęście pomijając tym razem mój udział.

***

Dzień ciągnął sie jak flaki z olejem (swoją drogą nigdy nie widziałam flaków z olejem i nie wiem czy jakoś szczególnie się ciągną, ale… nieważne).

Gdy w końcu mogłam pójść do domu, byłam gotowa iść spać. Praktycznie opierałam się na Karmie, z którym szłam.

- Co robiłaś w nocy księżniczko?- zapytał zaczepnie

- A jak myślisz panie wszystko wiedzący?- rzuciłam w odpowiedzi

- Wyglądasz jakbyś była na niezłej imprezie.- stwierdził przypatrując mi się.

- Niestety, Sherlocku, to nie kac mnie męczy. To raczej ten tutaj.- Wskazałam na brzuch.

- Ten? A skąd wiesz, że nie ta?

- Z takim kopniakiem na dziewięćdziesiąt dziewięć procent to chłopak.

- Z twoimi genami nie zdziwiłbym się, gdyby to była mordercza dziewczynka.

-Dzięki za komplement… chyba.

Zaśmialiśmy się. Przez to wszystko co się zdarzyło, nie zauważyłam nawet jak bardzo się do siebie zbiżyliśmy. To było… miłe uczucie. Wiedziałam, że mogę na nim polegać.

Bo wspomnienia tak cholernie bolą!Where stories live. Discover now