Rozdział 8

2.9K 256 12
                                    

Jeszcze nigdy z taką radością nie szłam do szkoły.

Nawet perspektywa nudnych lekcji nie zdołała zmniejszyć mojego zapału.

Kto by tam myślał, że nie byłam na pierwszej lekcji? Po Jej wyczynach byłam tak wykończona, że padłam na łóżku i nawet koszmary mnie nie męczyły. Nie usłyszałam budzika (A może po prostu go nie nastawiłam?), anie nie obudziłam się sama, więc w-f mnie ominął. Ale to tylko w-f.

Wpadłam do klasy spodziewając się ujrzeć wszystkich w ławkach, ale się zawiodłam.

Cała klasa stała przy oknach i przyglądała się czemuś wyraźnie zaciekawiona.

Podeszłam bliżej, żeby zobaczyć, co tak bardzo ich zainteresowało. Na zewnątrz Bitch-sensei walczyła z Karasumą-sensei.

Dobra. Ja naprawdę rozumiem, że jeśli nie przychodzi się do szkoły się na lekcje to ma się zaległości, ale że aż takie? Pokłócili się czy co? Coś się stało?

Puknęłam w ramię najbliższą osobę, Nagisę, żeby zapytać się o co chodzi.

- Hej, Nagisa.

- Co jest [Nazwisko]... chwila [NAZWISKO]!? Od kiedy tu jesteś!?

- Od niedawna, ale to chyba nie jest ważne, prawda? W każdym razie...

-To JEST ważne [Nazwisko]! Nie było cię kilka dni i...- Zarumienił się i mamrocząc coś pod nosem, odwrócił wzrok.

-Martwiłeś się o mnie? Jak słodko.- Wyszczerzyłam się do niego, a widząc jego zakłopotaną minę zaśmiałam się cicho.

- T-To nie jest śmieszne! Bo... bo tak nagle przestałaś przychodzić i... i nie wiedziałem co się dzieje... i pomyślałem, że mogłaś... no wiesz... odejść.

Spojrzałam na niego zaskoczona. Nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek kiedykolwiek zainteresuje się tym co się ze mną dzieje. Często sama miałam ochotę zapomnieć co się ze mną dzieje...

- Przecież nie pierwszy raz nie przyszłam do szkoły- powiedziałam, bo była to jedyna logiczna odpowiedź, którą dałam radę wymyślić

-No... może i tak, ale kiedyś nienawidziłaś naszej klasy... a teraz mam wrażenie, że nawet nas lubisz, więc pomyślałem, że może... no wiesz... przestaniesz znikać.-  Podrapał się nerwowo po karku.

Uśmiechnęłam się.

- Oj, Nagisa, Nagisa... czegoś byś nie zrobił, to pewne rzeczy się nie zmienią. A tak wracając do tematu, wiesz może dlaczego Karasuma i Bitch się biją?

Mój przyjaciel popatrzył na mnie jak na kosmitkę, a potem westchnął.

- Jak się nie przychodzi na lekcje, to się nie wie co się dzieje... Przyjechał do nas jakiś były nauczyciel Bitch-sensei i chyba trochę się posprzeczali... Skończyło się na konkursie, kto "zabije" Karasumę-senseia.

Chwileczka... nauczyciel Bitch-sensei? Ktoś kto szkolił ją na zabójcę? Czy to może być...

Złapałam Nagisę za ramiona, a ten spojrzał na mnie z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.

- Nagisa, jak nazywał się ten nauczyciel?

- Nie pamiętam... coś na L...

Więcej nie było mi trzeba. Odwróciłam się i szybkim krokiem wyszłam z sali, nie zważając na krzyki zdezorientowanego błekitnowłosego.

Biegałam po całym terenie naszej szkoły, próbując go znaleźć.

"Gdzie on jest, do cholery?" I wtedy go zobaczyłam. Stał koło Koro-senseia i przeglądał jakąś torbę.

Bo wspomnienia tak cholernie bolą!Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum