Rozdział 22

1.5K 122 47
                                    

Zagryzłam koniec ołówka, zastanawiając się, co powinnam wpisać w tę rubryczkę. Nigdy tak naprawdę nie myślałam o tym, co chciałabym robić w przyszłości. Zazwyczaj zakładałam, że jej nie dożyję, a nawet jeśli, to nadal będę żyła z dnia na dzień.

Ale teraz było inaczej. Można byłoby powiedzieć, że się ustatkowałam. Byłam w siódmym miesiącu ciąży i postanowiłam, że moje dziecko będzie miało szczęśliwe dzieciństwo. Bez krwi, bez straty, bez tego wszystkiego, co sprawiło, że stałam się tym kim się stałam.

Takie dziecko nie mogło mieć matki latającej z nożem i pistoletem. Nie, musiałam znaleźć normalny zawód.

Gdy byłam mała, chciałam zostać programistą. Komputery zawsze mnie interesowały.

Ale dawno nie ćwiczyłam. Mogłam włamać się do prostszych programów, ale do bazy wojskowej raczej bym nie weszła.

W sumie jaki miałam wybór? Nic innego za bardzo nie przychodziło mi do głowy. Jeśli chodzi o szkołę, to postanowiłam pójść na łatwiznę i wpisałam liceum Kunugigaoka.

Zupełnie zignorowałam rubryczki drugiego wyboru, głównie dlatego, że nie miałam bladego pojęcia co jeszcze mogłabym robić. No cóż.

Westchnęłam ciężko. Czułam się przerażająco słabo zorientowana z samej sobie. Nie wiedziałam czego chciałam od życie. Czego potrzebowałam. Dla czego żyłam.

Ta niewiedza stawała się mocno irytująca. Musiałam naprawdę zacząć myśleć co ze mną będzie.

Zacząć od faktów. Tylko tak można byłoby dojść do jakichkolwiek wniosków.

Kiedy wszystko zaczęło się sypać? Pomijając założenie, że w dniu moich narodzin, to pewnie wtedy gdy wyszłam z więzienia.

Tak. Obierzmy to jako punkt zaczepienia. Co było dalej?

Kolejnym ważnym punktem była chyba pierwsza klasowa wycieczka. Czyli pojawienie się Michaela. Zabawne, mam wrażenie, że to było milion lat temu. Ale wróćmy do faktów.

Michael. Właściwie potem przez dłuższy czas był tylko Michael. W snach. W życiu. W myślach.

Potem znowu wycieczka. Morderstwo. Poczucie winy. Całe miesiące pustki.

Wzdrygnęłam się na samą myśl. Nie za dobry temat do rozmyślań, zwłaszcza, że chciałam jakoś dojść do przyszłości.

Potem... potem był mój brat.

Chyba ten temat też nie był za dobry, jeśli miałam być szczera. Tęskniłam za nim. Nadal tęsknie. Za ciepłym spojrzeniem z dzieciństwa. Za ciepłem, gdy się do niego przytulałam. Za bratem z przeszłości.

Nie! Energicznie potrząsnęłam głową. Nie mogę tak o nim myśleć. Nie mogę zapomnieć o tym, co robił wcześniej. To nie był już mój brat.

To był ktoś obcy.

I tak doszłam do tegoż momentu. I nic z tego nie wyniosłam, co najwyżej rozdrapałam stare rany.

Rozczulam się nad sobą. Żałosne. Muszę się ogarnąć. Na pewno nie ruszę do przodu jeśli co chwilę będę rozpamiętywać krok po kroku moją przeszłość.

Chyba do reszty mi odbiło. Jeszcze przed trzema minutami mówiłam, że to totalnie konieczne.

To mi wygląda na skłonności masochistyczne.

- [Nazwisko], teraz ty.

To już? No oczywiście. Podczas gdy ja tracę czas, nadchodzi moja kolej na coś, na co nie jestem za Chiny Ludowe gotowa. Klasycznie.

Bo wspomnienia tak cholernie bolą!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz