Rozdział 20

1.5K 160 12
                                    

Obudziłam się na łóżku. Białym. 

"Jezu, znowu w szpitalu? To już przestaje się robić śmieszne" pomyślałam, po czym podniosłam się do pozycji siedzącej.  Poczułam tępy ból z tyłu głowy. "Aha. Pewnie uderzyłam jak upadałam."

- [Nazwisko]? Obudziłaś się?- usłyszałam gdzieś z boku. Spojrzałam na mojego rozmówcę.

Karma. No świetnie. Szczerze powiedziawszy nie wiem czy miałam większą ochotę z nim porozmawiać czy unikać do końca życia. W tym momencie wolałam jednak jeszcze unikać.

Oczywiście nie było mi to dane. Że też leżeliśmy na tej samej sali.

- Jak widać.- W sumie i tak tego nie uniknę. Im szybciej tym lepiej. 

Potem i tak mnie zostawi w spokoju.

- Dziękuję, że mnie wtedy powstrzymałeś.

- Przestań.- warknął

Nie dziwię się mu. A jednak zabolało.

"Zgrywaj głupią"

- O co ci chodzi? 

- Nie udawaj. To nie byłaś ty. 

Dobra, taktyka na idiotkę nie przyniesie rezultatu. 

Westchnęłam:

- Masz rację. W połowie.

- W połowie? Co to do cholery znaczy?

- Zamknij się na chwilę i posłuchaj, okej?- Wzięłam głęboki oddech. To zdecydowanie nie będzie przyjemna rozmowa.- Ona była mną. Była równocześnie zupełnie inną osobą. To trochę skomplikowane...

- To nie jest skomplikowane. Ty to po prostu komplikujesz! Obiecałaś mi, że kiedyś to wytłumaczysz. Chyba najwyższy czas.

Dobra, to będzie naprawdę nieprzyjemna rozmowa. Ale chyba mu się należało.

- Jeśli rzeczywiście chcesz się dowiedzieć prawdy, to przyrzeknij, że będziesz siedział cicho. Zero odzywek podczas opowiadania. 

- Dobrze. 

Zamknęłam oczy i zaczęłam opowiadać:

- Chyba powinnam zacząć od swoich rodziców. Byli całkiem zwykłymi ludźmi. Kochali się, a także mnie i mojego brata. Robili wszystko żebyśmy byli szczęśliwi. A ja ich zabiłam.- Łza spłynęła mi po policzku. Otarłam ją szybko wierzchem dłoni.- Jako sześciolatka straciłam rodziców. Zamieszkałam u mojego wujka- brata mojej mamy. Nie ufałam mu. Mama zawsze mówiła, że jest niebezpieczny. Ale przez trzy lata nic się nie działo. Troszczył się o mnie, robił wszystko bym poczuła się u niego jak w domu, kazał nawet swojemu synowi- Michaelowi się ze mną bawić. Uwierzyłam, że jest kimś godnym zaufania. To był najgorszy błąd mojego dzień. Kiedy zaproponował żebyśmy przeszli się po plaży bez Michaela. A ja jak głupia z nim poszłam. Nie wiem co sobie myślałam, że pooglądamy zachód słońca i wrócimy do domu? Zaciągnął mnie do jakiejś jaskini. Próbował mnie zgwałcić, ale ja wyrwałam mu nóż i... i go zabiłam. Właściwie to była Ona. Wtedy się pojawiła. Byłam przerażona. Uciekłam. 

Zaśmiałam się histerycznie.

- Nie zauważyłam go. Ale Michael tam był. Widział jak uciekałam z jaskini cała zakrwawiona. Dodał dwa do dwóch. Dostał obsesji. Chciał mnie zabić. Dowiedziałam się o tym kilka lat później. Przez jakiś czas ukrywałam się gdzie popadnie. Stałam się zwierzęciem. Jadłam jedzenie ze śmietników, spałam w lasach albo rozwalających się budynkach. Zabijałam każdego, kto wydał mi się niebezpieczny. Czyli właściwie każdego. Prawdę mówiąc, nie oszalałam tylko dlatego, że sama popadłam w obsesję. Chodziłam właściwie gdzie mnie oczy poniosły i myślałam tylko: "Muszę znaleźć brata". Nie wiem kiedy zrozumiałam, że muszę się ogarnąć. Poszłam do szkoły. Uczyłam się, ale ciągle byłam niespokojna. Często zmieniałam miejsce zamieszkania. Dostosowałam się do słów mojej "drugiej połówki". Wszystko szło dobrze. Wyszłam na ludzi. Czasami udawało mi się nawet zapomnieć o tym co zrobiłam. A potem, w pierwszej klasie... wszystko się posypało. Wiesz co się wtedy stało. Najwyraźniej Ona uznała, że jesteście szkodliwi, albo że potrzebuję pomocy. Nie wiem, nie tłumaczy mi się ze swoich działań. W każdym razie skończyłam w więzieniu. Resztę historii znasz.

Spojrzałam na niego.

- Teraz jest moment, kiedy powinieneś powiedzieć, że jestem niepoczytalna i szalona. A potem wskazane by było, żebyś wybiegł z krzykiem: "Wariatka! Dzikuska!"

Karma patrzył na mnie zupełnie poważnie.

- [Nazwisko], dlaczego nigdy nic nie mówiłaś?

No i co ja mam teraz mu powiedzieć? Że się bałam? Że myślałam, że nikogo to nie zainteresuje? 

- A po co? Czy to by coś zmieniło?

- To by zmieniło wszystko! Jak możemy chociaż spróbować ci pomóc, jeśli ty nie chcesz powiedzieć w czym jest problem?!

- Przecież nie można...

-Każdy problem da się rozwiązać! Może ty po prostu nie chcesz sobie pomóc?

To był cios poniżej pasa. 

- A jak zamierzasz mi pomóc? No słucham? Pstrykniesz palcami i wszystko będzie już dobrze? Sam wiesz, że to nie zadziała.

- Tak, wiem ale, do cholery, można ci pomóc.

Podszedł do mnie i chwycił moją dłoń. 

- [Nazwisko]... idź do psychologa. Albo do psychiatry. Porozmawiaj z nimi. Proszę.

Odwróciłam wzrok. Nie chciałam powiedzieć mu prawdy. 

- [Nazwisko]...

- Nie chcę. Nie chcę nigdzie iść.

- Ale czemu? 

- Bo się boję!- krzyknęłam- Tak, boję się! Boję się, że jeśli to z siebie zrzucę to kiedyś zapomnę! Ja... ja nie powinnam być szczęśliwa! Jeśli zapomnę, to nikt nie będzie pamiętał. O moich rodzicach, o moim bracie... popadną w zapomnienie. Muszę pamiętać. Muszę. Jestem im to winna.

Poczułam ciepłe ramiona wokół siebie.

- Nikt ci nie każe zapominać. Ale nikt nie każe ci też cierpieć. Jestem pewien, że twoi rodzice chcieliby żebyś była szczęśliwa. Więc proszę [Imię]. Zrób to dla nich. Albo nie. Zrób to dla siebie.

Dla siebie? Kiedy ostatnio robiłam tak po prostu dla siebie? 

Nie pamiętam.

- Dobrze, Karma. 

Puścił mnie. Nie jestem pewna czy to dobrze czy źle.

Leżeliśmy jeszcze jakiś czas w ciszy.

- [Nazwisko]?

- Tak?

- Coś mi się nie klei w tej twojej historii.

- A co dokładnie?

- Powiedziałaś, że zabiłaś swoich rodziców. Zaraz potem powiedziałaś, że tego nie chciałaś. Ale twoja druga osobowość pojawiła się dopiero trzy lata później. 

- Tak.

- Więc jak to się stało? Zabiłaś ich czy nie?

- To że nie żyją jest moją winą. Gdybym nigdy się nie urodziła, oni dalej by żyli. 

- Dlaczego? Co się stało?

- Moi rodzice zostali zabici przez zabójce. Może jakiegoś skrytobójce, albo zwykłego płatnego morderce. Nie interesowało mnie to szczególnie.

- Co to ma do ciebie?

- Jeszcze się nie domyśliłeś? Mój wujek chciał mnie mieć, a moi rodzice stanowili przeszkodę.

- Czyli...

Spojrzałam na niego.

- Wynajął mordercę, żeby zabić swoją siostrę i jej męża. Tylko po to żebym do niego przyszła.

***

No i jest kolejny rozdział, który wyjaśnił nieco przeszłość głównej bohaterki. Mam nadzieję, że wam się podobał.

Większość osób, które wyraziła swoją opinię w komentarzu, głosowały, żeby powstała druga część. Więc druga część powstanie.

Teraz muszę się zastanowić co się tam będzie działo. Jeśli macie jakieś propozycje, to można pisać. Plan jeszcze nie powstał, więc mogę uwzględnić wasze pomysły.

Kto oglądał/był na WOŚP-ie? Ja byłam! Było zimno.

Do napisania!

Bo wspomnienia tak cholernie bolą!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz