Rozdział 4 - Nieznajoma

188 34 2
                                    

Wreszcie! Piątek! Piątek! Piątek! Została mi jeszcze tylko jedna lekcja. Ostatnia! Co trzy sekundy patrzyłam na zegar klasowy, nerwowo tupiąc nogą, ale na tyle cicho, by nikomu nie przeszkodzić.

Kiedy do moich uszu w końcu zawitał upragniony dźwięk dzwonka, wyszłam jak najszybciej z klasy, mogąc odetchnąć. Chociaż... nie za bardzo wiedziałam, skąd u mnie taki zaciesz. Weekend zazwyczaj jest tak nudny, że zaczynam tęsknić za szkołą, zaś w szkole jest odwrotnie. To chyba przez to, że prowadzę swój tryb życia tak bezsensu, tak nieodpowiednio. Walić to, wolę się nudzić w domu, niż siedzieć w szkole osiem godzin i cały czas czuć się niepewnie w takim towarzystwie. Nie przepadam za swoją klasą. Zresztą... kogo ja lubię? Nie zastanawiałam się nad tym, chyba do wszystkich mam jakąś urazę, która wzięła się z moich chorych wniosków. Dzisiaj z jakiegoś powodu nie potrafiłam oderwać wzroku od Alexa. Na lekcjach niemal cały czas robił śmieszną minę, lub bawił się swoimi rzeczami. Niby głupota, ale najwidoczniej zaczął mnie trochę interesować, skoro moją uwagę przyciągają takie błahostki. Tego dnia standardowo - usypiałam i gdyby lekcje trwały jeszcze godzinę, dam sobie rękę uciąć, że padłabym trupem.

W piątki mam taki zwyczaj, że idę do kina zaraz po szkole, dzisiaj również zamierzam trzymać się tego planu. Do domu wróciłam dopiero o dziewiętnastej. Nie jadłam kolacji, wzięłam tylko kąpiel i poszłam spać. Całą sobotę przesiedziałam w domu, a to na komputerze, grając w gry, lub oglądając anime i czytając różne mangi. Nic specjalnego. Znowu... dzień jak co dzień.

W niedziele rano postanowiłam posprzątać swój pokój, pomagała mi mama, ponieważ miałam dość duży "burdel". Nawet zwolniłyśmy w szafie trochę miejsca na ubrania dla Rei, w końcu będziemy spać w jednym pokoju. Po wszystkim wzięłam szybki prysznic a potem zabrałam się za pieczenie jakiegoś ciasta. To tak podstawowa rzecz, że każdy w moim wieku powinien potrafić upiec chociaż jedno proste ciasto. Niestety zaliczam się do tej grupki, która nie ogarnia. Tak, pomimo, że mam już 16-naście lat, nigdy tego nie robiłam. Też w sumie nie było ku temu okazji. Rzadko miewaliśmy gości, a jak już ktoś u nas był, to nie było składników albo nie miałam ochoty, by cokolwiek dla nich robić, moje lenistwo objawia się w najgorszym możliwym momencie. Jednakże w niedzielę dostałam jakiegoś natchnienia, by upiec czekoladowe ciasto i oczywiście ponownie z pomocą przyszła moja mama - w końcu musi to być jadalne, prawda?

O piętnastej miałam czas wolny dla siebie. Usiadłam przed telewizorem i załączyłam jakiś film. Siedziałam tak z godzinę, o szesnastej zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Oh... to Rei, pewnie ciocia Agnes też przyjechała w odwiedziny. Pójdę otworzyć drzwi. - Powiedziała moja mama, po czym szybkim krokiem poszła wpuścić gości do środka. Słyszałam tylko niewyraźnie jakąś rozmowe i śmiechy...
- Wchodzić wchodzić, zapraszam! - Mama i zapewne ciotka Agnes razem z Rei ruszyły w stronę salonu. Podniosłam się z wygodnej kanapy i poprawiłam nieco włosy, by nie wyjść na totalnego, niechlujnego lenia. Ogarnęłam się dość szybko w dobrym czasie, bo akurar weszły do pokoju.

Pierwsze na co zwróciłam swoją uwagę to ciocia, nic się nie zmieniła, wyglądała tak jak na zdjęciach. Ostatnio była u nas trzy lata temu, niestety bez Rei i wujka. Za nią stała dziewczyna, nie zobaczyłam twarzy, bo ciocia Agnes podeszła do mnie i przytuliła tak mocno, że nie potrafiłam złapać powietrza.
- Kate! Jakaś ty duża! Tak dawno cię nie widziałam! - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy, nie puszczając mnie ze swoich objęć.
- Eh... tak, ciociu, cieszę się, że cię widzę. - Powiedziałam, odwzajemniając uśmiech. Kiedy ciocia w końcu mnie puściła i poszła w stronę mojej mamy, przed moimi oczami ukazała się nieznajoma mi dziewczyna.

Cóż, komentarze motywują zdecydowanie bardziej niż jakieś tam "gwiazdeczki", więc jeżeli widzicie jakiś błąd, lub macie jakiekolwiek zastrzeżenia, to pisać, a ja postaram się poprawić niedociągnięcia jak najszybciej...

Huh, no i wybaczcie za długość. Wiem, że rozdziały są krótkie, ale no... historia już dawno jest zakończona, dodawałam ją na pewną aplikację (Miłosne Historie) i teraz tu, na Wattpadzie przepisuje ją tylko z paroma poprawkami. I choćbym nie wiem jak bardzo chciała rozpisać ten rozdział na chociażby te 1000 słów, to nie potrafię.

AmorWhere stories live. Discover now