Rozdział 12 - Uśmiech

96 15 5
                                    

Przez lekko uchylone okno poczułam, jak wiatr delikatnie muskał mój policzek. Otworzyłam oczy, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej na łóżku. Rozejrzałam się po pokoju, po chwili zdając sobie sprawę, że nadal jestem w mieszkaniu Melanie. Byłam okryta kocem, który zapewne przyniosła Mel, kiedy zasnęłam. Leniwie sięgnęłam po swoją szkolną torbę, wyjmując z niej telefon. Spojrzałam na godzinę i momentalnie zrobiło mi się słabo. Była ósma rano, nie sądziłam, że będę spać na tyle twardo, by nie wybudzić się do szkoły. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak było ze mną źle po tym pamiętnym dniu. Gdy myślami wracałam do tej sytuacji z pocałunkiem, czułam zażenowanie, z drugiej strony ogromną ulgę, że mogłam powiedzieć wszystko Melanie i dostać od niej wsparcie. W końcu pozwoliła mi spać u siebie, nie musiałam wracać do domu i patrzeć na Rei. 

Kiedy schowałam telefon z powrotem do torby, rzuciła mi się w oczy kartka, która leżała na stoliku obok "poszłam do szkoły, nie obudziłam Cię, bo byłaś wykończona. Wczoraj zrobiłam Ci kolacje, jest w mikrofali, odgrzej sobie. Dzwoniła Twoja mama, powiedziałam, że nocujesz u mnie. Melanie" po przeczytaniu karteczki na mojej twarzy zawitał uśmiech. 

Poczułam delikatne ssanie w żołądku, postanowiłam zjeść to co przygotowała mi przyjaciółka, poszłam do kuchni i otworzyłam mikrofale z ciekawością patrząc, co też w niej znajdę. Był to najzwyklejszy hamburger, na który miałam niesamowitą ochotę. Po podgrzaniu a następnie zjedzeniu śniadania, poszłam wziąć szybki prysznic, pożyczywszy czysty ręcznik od Melanie w nadziei, że się o to nie pogniewa. Po tym wszystkim zastanawiałam się, jaki mógłby być mój kolejny krok. Myślałam, czy nie pójść do szkoły, ale nie czułam się na siłach. Drugim pomysłem było po prostu wrócić do domu, ale szybko ten plan odtrąciłam, gdy zdałam sobie sprawę, że nie mam jak zamknąć mieszkania. Skończyło się na tym, że usiadłam przed telewizorem i pozwoliłam sobie na relaks. Oglądając jakiś nudny program, co chwile nachodziły mnie wspomnienia pocałunku z Rei, później jej wzrok i słowa, które wypowiedziała... ale dzisiaj nie miałam ochoty ani sił płakać, to okropne uczucie już mnie wypaliło. 

Jakiś czas byłam wgapiona w telewizor. Po chwili usłyszałam przekręcenie klucza w zamku, a następnie otworzenie drzwi. Byłam pewna, że nie minęła jeszcze jedenasta. Zerwałam się na równe nogi, powoli wychodząc do przedpokoju, byłam lekko wystraszona, ponieważ wiedziałam, że Melanie będzie jeszcze w szkole. Moje największe obawy były takie, że jej rodzice wrócili ze szkolenia. Nie znałam ich, więc równie dobrze mogliby być źli, że tutaj jestem. O ile wcześniej nie wezwaliby policji, oskarżając mnie o włamanie. Poczułam ulgę, kiedy w drzwiach ujrzałam Melanie.
-  Napisałaś, że jesteś w szkole. - Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Bo byłam, ale postanowiłam, że wyjdę wcześniej. - Powiedziała, posyłając mi uśmiech.
- Warto ci było w ogóle do niej iść?
- Nie, szczerze to nie. Miałam zostać do końca, ale było mi ciebie szkoda. Pomyślałam, że pewnie się nudzisz. Nie powinnam cię zostawiać. Zjadłaś coś?
- Tak, zjadłam, dzięki. Już późno, powinnam wracać do domu.
- Racja, wybacz, ale gdybym miała zapasowy klucz, dałabym ci go. Nie musiałabyś tu siedzieć. - Powiedziała to, zdejmując torbę, którą rzuciła niechlujnie na podłogę. Ja w między czasie zaczęłam zakładać buty, szykując się do wyjścia.
- No to ja lecę do domu, dziękuje za wszystko. - Uśmiechnęłam się w stronę Melanie. Spojrzała na mnie, unosząc jedną brew ku górze.
- Czujesz się już lepiej? Chcesz tam wracać? Nie widzę problemu, jeżeli zechciałabyś zostać u mnie jeszcze jeden dzień. - Powiedziała to z poważną miną, dając mi niewątpliwie do zrozumienia, że się o mnie martwi i że mogę na nią liczyć, kiedy tylko będę miała problemy.
- Nie, ale muszę, to mój dom. Rei i tak mnie unika, to koniec. - Nadal się uśmiechałam, w nadziei, że Melanie pomyśli, że czuję się już lepiej... ale ona ciężko westchnęła, krzyżując ręce na piersiach.
- Idź do domu, weź parę przydatnych rzeczy i wracaj tutaj. Nic ci się nie stanie, jeśli zostaniesz u mnie troszeczkę dłużej, prawda? - poczułam niesamowitą radość, z tego wszystkiego zaczęło mnie ściskać w gardle, byłam pewna że znowu się rozpłacze. Przytaknęłam jej tylko głową i napięcie odwróciłam się w stronę wyjścia. Biegłam ile sił w nogach, by zdążyć na najbliższy autobus. Po niecałej godzinie byłam już w domu, nie musiałam używać klucza, ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Pomyślałam, że mama wychodząc do pracy w pośpiechu, po prostu o nich zapomniała. Pierwszym pomieszczeniem do którego wbiegłam, była łazienka. Zwinęłam swoją szczoteczkę a później wparowałam do pokoju jak strzała, otwierając szafkę z ubraniami, złapałam za pierwszą lepszą koszulkę i jakieś spodnie, by mieć coś, w czym mogłabym spać.
- Co ty wyrabiasz? - usłyszałam głos za sobą, wystraszona odwróciłam się, wiedząc że to była Rei. 
- Pa-pakuje się... idę na noc do koleżanki - przyjrzałam się dziewczynie, która stała w drzwiach, nadal ubrana w swoją koszulę nocną. Była lekko zarumieniona na twarzy a jej oddech wydawał mi się szybki i płytki - co robisz w domu?
- Mogłabym zapytać cię o to samo, dlaczego nie jesteś w szkole? - zignorowałam to co do mnie mówiła, podeszłam do niej, kładąc swoją dłoń na jej czole. Była rozpalona.
- Masz gorączkę! 
- Nic mi nie jest - odtrąciła moją rękę - zwykłe przeziębienie. 
- Żartujesz sobie? Zwykłe przeziębienie? Wyglądasz, jakbyś miała mi tu zaraz paść i już nigdy nie wstać. Wracaj do łóżka, przyniosę ci coś do picia, a później spróbujemy zbić jakoś tą gorączkę. - Chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam za sobą w stronę łóżka.
- Nic mi nie jest! - powiedziała poirytowana, ale postanowiłam jej nie słuchać. Kiedy tylko się położyła, przykryłam ją kołdrą a następnie pobiegłam do kuchni po coś do picia, jakąś mokrą szmatkę, termometr i tabletki. W między czasie zadzwoniłam również do Melanie, informując ją, że jednak nie dam rady do niej przyjść. Na początku przyjęła to spokojnie, ale kiedy poznała powód, wyczułam w jej głosie lekkie zdenerwowanie, w końcu widziała mnie w okropnym stanie i na pewno nie chciała, bym znowu się załamała. Zadeklarowała, że to ona przyjdzie do mnie, więc podałam jej dokładny adres zamieszkania. Kiedy wróciłam do pokoju, kazałam Rei zmierzyć temperaturę, w czasie kiedy czekałyśmy na wynik, dałam jej dwie tabletki na przeziębienie i kazałam wypić całą szklankę wody. 
- 39.8 i ty mówisz, że to zwykłe przeziębienie? Głowa na poduszkę, zrobię ci zimny okład na czoło.

Już nic nie powiedziała, nie miała jak ze mną dyskutować, sama była zaskoczona tak wysoką gorączką. Siedziałam przy niej, a że ani razu nie kazała mi się wynieść, to towarzyszyłam jej, dopóki nie zasnęła. Spoglądałam na jej śpiącą twarz, czując jednocześnie szczęście, że mogłam pomóc. Była chora a ja poczułam się potrzebna. Podejrzewałam, skąd u niej taka wysoka temperatura. Przepracowanie. Jako przewodnicząca szkoły, ma sporo papierkowej roboty, spotkania na których musi mieć nerwy ze stali a jednocześnie dużo nauki. Wraca późno do domu i zaczyna zakuwać, ponieważ przez swoją wysoką pozycję, często jest brana przez innych jako przykład dobrej uczennicy, dlatego Rei musi podtrzymać swoje zadowalające oceny i nienaganne zachowanie. Na jej miejscu dawno bym wykitowała. Myśl, że każde moje potknięcie byłoby komentowane w całej szkole, mnie przeraża. Coś takiego musi wywierać niesamowitą presję. 

Przyglądałam się jej jeszcze chwile. Chciałam dać jej małego buziaka w policzek, ale finalnie wyszłam z pokoju, nie narażając się już bardziej na gniew Rei. 

Nie musiałam długo czekać, Melanie dość szybko do mnie dotarła, nie chciałyśmy być głośno, więc poszłyśmy do pokoju gościnnego. Przyniosła mi zeszyty z dzisiejszych lekcji, na których była. Chciałam przepisać tematy jak najszybciej, więc kiedy przyjaciółka oglądała telewizje, ja spisywałam notatki.
- Nie pójdziesz sprawdzić co u niej? - spojrzałam zaskoczona na Melanie. Oczywiście, że miałam ochotę zobaczyć jak się trzyma Rei, ale nie chciałam przerywać mojej pracy, został mi jeszcze tylko jeden temat do przepisania. 
- Nie, pewnie nadal śpi, nie chcę jej obudzić. - Odpowiedziałam. Melanie spojrzała w moją stronę, robiąc złowieszczy uśmieszek.
- Rozumiem, rozumiem - przysunęła się ku mnie, mocno mnie przytulając - młoda damo, widzę że już ci lepiej. - Zaczęła delikatnie tarmosić moje włosy.
- Auć! Co robisz?
- O jeju, po prostu się cieszę, że już nie smutasz! - zaśmiała się. Próbowałam ją lekko odtrącić, ale ona czując to, zaczęła łaskotać mnie po szyi. Nie wytrzymałam i również wybuchłam śmiechem. Z ledwością uwolniłam lewą rękę z jej mocnego ucisku i zaczęłam dźgać ją palcami w brzuch, ale ona nawet nie zareagowała.
- Nie dam się tak łatwo! - wykrzyczałam, zapłakana ze śmiechu. Byłam bardzo czuła, mogłoby się wydawać, że łaskotki mam w każdym możliwym miejscu. 
- Ekhm... - nagle ktoś chrząknął. Odskoczyłyśmy od siebie jak poparzone, spoglądając w stronę drzwi. Stała tam Rei - przeszkadzam wam?
- Nie, skąd! Coś się stało? - zapytałam.
- Szłam po coś do picia, ale usłyszałam śmiech. Byłam ciekawa co się tutaj wyrabia. - Zamierzyła okiem Melanie. Nie było to przyjemne spojrzenie.
- Wybacz, że byłyśmy głośno - chwyciłam się za czerwone policzki - muszę skoczyć do sklepu, nie mamy już nic do picia. Połóż się do łóżka, pewnie nadal masz gorączkę. Melanie, idziesz ze mną?
- Jasne jasne - dziewczyna nadal uśmiechała się od ucha do ucha. Wstałyśmy z sofy, poprawiając swoje włosy i ubrania. Rei obserwowała każdy nasz ruch z niezadowoleniem na twarzy, poczułam się zawstydzona, w końcu wygłupiałyśmy się z Melanie jak dzieci. Poczułam ulgę dopiero, kiedy wyszłyśmy z domu i zniknęłyśmy z zasięgu wzroku Rei. Udałyśmy się w stronę najbliższego sklepu. 

AmorWhere stories live. Discover now