Rozdział 9 - Miłość

210 27 12
                                    

Otworzyłam oczy, ziewając... zastanawiałam się która jest godzina, za oknem było jeszcze ciemno a ja o dziwo czułam się wyspana. Poczułam dziwny ucisk na lewej ręce. Dopiero teraz zauważyłam, że Rei leży dość blisko mnie, wtulając się w moje ramię. Czułam, jak ręka powoli mi drętwieje. Obróciłam głowę lekko w prawo, by spojrzeć na zegarek, który stał na stoliczku obok mojego łóżka. Cóż, była dopiero trzecia nad ranem. Wczoraj bardzo wcześnie położyłam się do łóżka, byłam wykończona chodzeniem z Melanie. Spojrzałam z powrotem na dziewczynę. Co miałam zrobić? Było mi strasznie niewygodnie, najchętniej zmieniła bym pozycję, ale nie chciałam jej obudzić. Nigdy bym nie przypuszczała, że zimna, bez uczuć dziewczyna może być taka urocza i niewinna kiedy śpi. Od czasu, kiedy mieszka ze mną, nie widziałam na jej twarzy uśmiechu. To troszeczkę przerażające. Ciekawe, co mogłabym zrobić, by choć raz zaśmiała się i to tak szczerze. Trudno mi się do niej zbliżyć, ale chociaż zaczęła normalnie odpowiadać na pytania. To już połowa sukcesu. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie dziwne, że przy niej czuję się tak jakoś... inaczej? Mimo zimnej postawy, lubię jej towarzystwo. A kiedy spojrzy na mnie swoimi ciemnymi oczami, momentalnie czuję przyjemne dreszcze i to uczucie... jakby miało mi zaraz braknąć tchu. Serce przyśpiesza i... zaraz. Czy to zauroczenie? Obie jesteśmy dziewczynami. O żadnej nigdy nie myślałam w ten sposób, ale też nigdy nie zakochałam się w chłopaku. Nic nie czułam i tłumaczyłam to tym, że jestem jeszcze niedojrzała. Może po prostu nie dopuszczałam tej myśli do siebie? Myśli, że pociągają mnie kobiety. Chciałabym poczuć usta Rei na swoich. Jej dotyk na mojej skórze. Chociaż raz... to nie jest normalne.
- Kate! Pobudka! - moja mama budzi mnie akurat wtedy, kiedy udało mi się zasnąć. Myślałam, że już nie odpłynę, ale miałam taki natłok myśli, że nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. W sumie to nawet dobrze, potem narzekałabym w szkole, że jestem niewyspana. Rei oczywiście przy mnie nie było. Na pewno jest już gotowa i czeka na mnie w kuchni, powinnam się pośpieszyć. Wstałam leniwie z łóżka i zaczęłam szykować się do szkoły. Minęło trochę czasu, nim się ogarnęłam, ale po wszystkim udałam się do kuchni z torbą na ramieniu, gotowa by ruszyć na przystanek autobusowy.
- Hę? - przy stole siedziała tylko mama - gdzie Rei?
- Już wyszła - powiedziała, popijając kawę - nie powiedziała ci?
- Nie. Ale zaraz, jak to wyszła? Sama? - czyżby postanowiła nie przyznawać się do mnie i omijać mnie szerokim łukiem? W ogóle pamięta drogę na autobus?
- Powiedziała, że jesteś strasznie wolna, więc woli chodzić do szkoły bez ciebie. Nic na to nie poradzę, zresztą... muszę jej przyznać rację, strasznie się ociągasz. No nic, idę do pracy, zamknij dom jak będziesz wychodzić - wstała z krzesła, zakładając torebkę na ramię - papatki! - Ucałowała mnie w policzek i wyszła z domu. W sumie nie zostało mi dużo czasu, więc zamknęłam dom i zaczęłam iść w stronę przystanku. Dzisiaj nie założyłam okularów i rozpuściłam włosy, tak jak nalegała Melanie. Nawet pomalowałam rzęsy. Robiłam to pierwszy raz w życiu, ale jakoś się udało, nie wyszło tragicznie.

Oczywiście Rei musiała pojechać wcześniejszym autobusem, bo nie spotkałam jej na przystanku. Chciałam z nią porozmawiać. Mogła mi powiedzieć, bym się pośpieszyła, a nie tak po prostu mnie zostawiać. Ciekawe, czy w ogóle trafiła na przystanek, równie dobrze może błąkać się gdzieś po ulicy. Mało tego, mój autobus miał niezłe opóźnienie, więc do szkoły musiałam biec. Nie czułam własnych nóg, teraz już wiem, że omijanie wuefów nie było najlepszym pomysłem. Na całe szczęście zdążyłam przed samym dzwonkiem. Usiadłam do ławki, dysząc. Kiedy ja tak ostatnio biegłam? Za cholerę nie pamiętałam, było to tak dawno.
- Kate! - usłyszałam ten już dobrze mi znany głosik - posłuchałaś mnie i zrobiłaś tak jak ci radziłam! Myślałam, że olejesz moją radę. - Powiedziała Mel, uśmiechając się.
- Taa, hah... - podrapałam się po szyi, zerkając raz na nią, a raz na podłogę, byłam trochę zawstydzona, taka nagła zmiana jest dziwna - widzisz... pomyślałam, że miałaś rację, rzeczywiście, czuję się pewniej z tym nowym stylem. - "pewniej" to chyba mało powiedziane. Przyglądałam się dziś nawet w lustrze dłużej niż zwykle i to nie tak, że jestem jakimś narcyzem, po prostu naprawdę wyglądałam o wiele lepiej.
- Cieszę się, że mogłam ci pomóc. Wiesz, zauważyłam właśnie, że nie bardzo lubisz przebywać w towarzystwie, ale pozytywnie się zaskoczyłam, kiedy zgodziłaś się ze mną pójść - kiedy ja się niby zgodziłam? Raczej nie dała mi wyboru, ale najwidoczniej ona odebrała to inaczej. Nie mogę narzekać, Melanie to zabawna i energiczna osóbka. Dziewczyna zachichotała i usiadła na przeciwko mnie, opierając łokcie na moim stoliku - pomalowałaś nawet rzęsy?
- Tak. - Posłałam jej uśmiech. Przyglądała mi się jeszcze tak chwilę w ciszy. Zauważyłam, że chciała coś powiedzieć, ale akurat zadzwonił dzwonek na lekcję. Kiedy nauczyciel wszedł do klasy, westchnęła tylko i szybko wstała z krzesła, idąc do swojej ławki. Po drodze klepnęła mnie jeszcze lekko w ramię. Lekcja, jak to lekcja, odpłynęłam w połowie, tępo gapiąc się w tablice. Po raz kolejny nie wiem, o czym były zajęcia, mam niesamowite braki i słabe oceny, będę musiała zabrać się za siebie. Na przerwie wyszłam na korytarz, by się przewietrzyć przy oknie, Melanie pobiegła zaraz za mną i niespodziewanie chwyciła mnie za rękę.
- Chodź, pokaże ci fajne miejsce! - powiedziała z uśmieszkiem na twarzy, po czym pociągnęła mnie za sobą. Biegłyśmy przez korytarz, dopóki ktoś do nas krzyknął.
- Hej wy! Bieganie po korytarzu jest surowo zabronione! - odwróciłyśmy się. To była Rei, wiedziałam, że skądś kojarzę ten głos... na lewym ramieniu miała czerwoną opaskę, oznaczającą, że jest... Co? Przewodniczącą samorządu uczniowskiego? Za nią stała jakaś dziewczyna, również z opaską, ale nieco inną... koloru zielonego, która oznaczała, że jest zastępcą. Cóż, chodziły ostatnio pogłoski po szkole, że Noriko Abe, dziewczyna, która dotychczas była przewodniczącą, totalnie się do tego nie nadawała, ale Rei? Ma w sumie doświadczenie z poprzedniej szkoły, być może dlatego jej się to udało. Odnosi wrażenie osoby dyspozycyjnej i odpowiedzialnej, jednakże nie było żadnego głosowania. Czy to w porządku wobec uczniów?
- Oho, przepraszamy - powiedziała Melanie z szerokim uśmiechem na twarzy. Jak ona tak może? Niemal cały czas się uśmiecha. A Rei? Rei nawet w szkole jest taka, jej kąciki ust nie drgnęły.
- Twoje przeprosiny nic nie znaczą, kiedy wypowiada się je bez przemyślenia. Upominałam cię już dzisiaj - wskazała palcem na Melanie - jeśli masz zamiar robić jedno i to samo bez żadnej poprawy, to najlepiej będzie wyznaczyć tobie... - zerknęła na mnie - wam odpowiednią karę. - Powiedziała. Zachowuję się tak, jakby mnie nie znała.
- Dobrze, obiecuję, że to się już nie powtórzy. - Dodała Melanie, a jej uśmieszek od razu zniknął z twarzy. Rei chyba poczuła z tego satysfakcję.
- Ostatnia uwaga. - Dopowiedziała pod koniec, po czym odwróciła się do nas plecami i poszła, zapisując coś w notatniku, który trzymała cały czas w dłoni.
- Musisz mieć nieźle na chacie, co? Jest taka zaborcza, totalna kosa... - Melanie westchnęła, ponownie chwytając mnie za rękę - chodźmy - zaprowadziła mnie za szkołę, wyszłyśmy tylnymi drzwiami, w pobliżu nikogo nie było. W sumie nic tu nie było... no może prócz jednego drzewa rosnącego po środku małego placu. Melanie położyła się pod nim, zamykając oczy.
- Co ty wyrabiasz? - zapytałam, podchodząc do niej - nie mamy za dużo czasu.
- Daj spokój, jest dłuższa przerwa - zachichotała - lubię tutaj spędzać czas. Jest tak przyjemnie. - Dodała. Faktycznie, cisza i spokój, to niesamowicie odprężające. Usiadłam obok niej. Już była jesień, na zewnątrz robiło się coraz chłodniej, a ja nie wzięłam ze sobą żadnej kurtki, cholera... miałam cichą nadzieje, że ten dzień szybko zleci, ale dzisiaj... dzisiaj było nieco inaczej niż zwykle... czyżbym w końcu znalazła kogoś do towarzystwa?

AmorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz