Rozdział 5 - Rei

193 30 5
                                    

Re... Rei?! Nie wiedziałam co powiedzieć, bo po prostu w świecie zatkało mnie. Przede mną stała nieco wyższa ode mnie dziewczyna, o średnich do ramion, czarnych, zadbanych włosach. Jej brązowe oczy... ciemne, tak wyraźne i piękne, że nie potrafiłam oderwać od nich wzroku. Ubrana była w czarną sukienkę do kolan, która podkreślała jej idealną figurę. Jej twarz była taka śliczna, ale zarazem bardzo poważna. Z jakiegoś powodu odniosłam wrażenie, że niezbyt się ucieszyła na mój widok.
- Annie... tak? - wysunęła dłoń w moją stronę, patrząc mi prosto w oczy. Przytaknęłam i wyciągnęłam swoją, by odpowiedzieć na jej gest, gdy nagle coś mnie zablokowało i zdałam sobie sprawę, że właśnie przekręciła moje imię.
- E? - zrobiłam zdziwioną minę. Jak dobrze pamiętam, tydzień temu w niedziele mama mówiła mi, że to wstyd nie pamiętać imienia kogoś z kim miało się kontakty jak z siostrą. - Annie? Nie. Ja... ja nazywam się Kate. - Zrobiłam wymuszony uśmiech, ona natomiast z powagą na twarzy dalej wpatrywała się we mnie.
- Uh? - otworzyła troszeczkę szerzej oczy, coś na znak zaskoczenia. Szczerze? Przez chwilę przeszła mnie myśl, że wyglądała nawet uroczo - wybacz. Mam słabą pamięć do imion - jej głos był taki... opanowany, zimny, wyprany z jakichkolwiek uczuć i emocji - gdzie mogę położyć swój bagaż? - zapytała spoglądając raz na mnie a raz na moją mamę, która w tym momencie była zajęta rozmową z ciocią Agnes. Jednakże to pytanie dosłyszała. Przerywając pogaduchy, podeszła do Rei i położyła swoją dłoń na jej ramieniu.
- Na górę do pokoju Kate - Uśmiechnęła się, kierując wzrok na mnie - kochanie, pomóż Rei wziąć bagaż z samachodu i zaprowadź ją do jej nowego pokoju - mówiła to tak radosnym, pełnym energii głosem. - czuję się teraz, jakbym miała dwie córeczki!
- Mamo! Eh... - za bardzo się podekscytowała - pójdę po twój bagaż. Zostań tu i odpocznij, pewnie jesteś zmęczona po podróży. - Powiedziałam do Rei i nie czekając na odpowiedź, szybko wyszłam z domu. Przed bramą stał czarny van, którym przyjechała ciocia Agnes. Podeszłam do samochodu, otworzyłam drzwi i zaczęłam rozglądać się dookoła. Na tylnym siedzeniu były tylko dwie torby. Mama wspominała coś, że Rei tutaj dokupi sobie ubrania. Na jutro mam już nawet przygotowany dla niej mundurek szkolny. Wzięłam torby do rąk. Nie były jakoś specjalnie ciężkie, więc zaniesienie ich do mojego pokoju nie było wielkim problemem. Położyłam je na łóżko i zeszłam na dół do gości. Ciocia Agnes najwidoczniej miała w planach zostać i napić się kawy, bo rozsiadła się na kanapie, zagorzale plotkując o czymś z mamą.
- Rei, potem chętnie ciebie wysłucham, wiesz... chciałabym cię lepiej poznać i dowiedzieć się, jak tam życie. Na pewno wiele się wydarzyło przez te lata... - moja mama mówiąc to usiadła obok dziewczyny na kanapie - możesz teraz iść pozwiedzać dom. Spać będziesz u Kate, ma duże łóżko, więc pomieścicie się bez problemu. Właśnie, Kate! Zaprowadź ją. - Zawołała do mnie mama, posyłając krótki uśmiech Rei. Po tym wróciła do rozmowy z ciocią. Dziewczyna wstała niewzruszona. Dalej zimna, dalej poważna.
- Chodź. - Rzuciłam krótko w jej stronę. Poszłyśmy na górę. Cały czas miałam dziwne przeczucie, że Rei niezbyt mnie lubi. Może zrobiłam jej coś, jak byłyśmy małe? Nieee, pamiętała bym coś takiego. Chyba... do cholery, ona zawsze była taka obojętna? Kiedy tylko weszłyśmy do pokoju, Rei zaczęła rozglądać się dookoła. Nie wyobrażałam sobie spania z nią w jednym łóżku, może jestem samolubna, ale mimo wszystko dobrze mi było samej. Dziewczyna wyglądała mi na osobę, która raczej dba o porządek, więc tyle dobrze, że posprzątałam tutaj, bo pewnie zaczęłaby się czepiać... choć pozory mogą mylić. Po jej minie jednakże nie potrafiłam odgadnąć, czy jej się podoba, czy nie... mój pokój nie był zbyt duży. Łóżko przy ścianie, na przeciwko telewizor, konsola do gier i sofa. Po prawej miałam biurko z komputerem, a nad nim okno. Obok stała szafka zawalona mangami i książkami. Zaś po lewej stronie od łóżka była szafka z ubraniami a obok drzwi. Na podłodze dość miękki, przyjemny w dotyku dywanik i to tyle. Rei wzięła jedną ze swoich torb i zaczęła ją powoli otwierać.
- Gdzie mogę dać swoje ubrania? - pytając, nawet na mnie nie spojrzała.
- W mojej szafie porobiłam dziś porządek, więc są dla ciebie trzy wolne półki. Myślę, że ci wystarczy - mówiąc to, podeszłam do szafy i otworzyłam ją, wyjmując mundurek - a to twój mundurek szkolny. - Pokazałam jej go, a ona tylko na dwie sekundy odwróciła głowę w moją stronę, by na niego spojrzeć, po czym wróciła do rozpakowywania się. Eh... żeby potem nie marudziła, że spódnica jest za krótka. Tak! Moja mama specjalnie wzięła dla niej krótszą spódniczkę, wmawiając mi, że Rei na pewno się spodoba. W końcu jak to mawia "te do kolan wyglądają jak dla starych bab, a teraz taka moda i w ogóle" jej słowa mnie dobiły. Na szczęście nie wzięła takiej, która odkrywałaby cały tyłek. Ta przeznaczona dla Rei jest nieco krótsza od mojej, a mimo to już wygląda o wiele lepiej. Miałam w planach sobie taką załatwić, lub skrócić aktualną, bo naprawdę wyglądałam nieco dziwnie. Kiedy dziewczyna się dalej rozpakowywała, ja zmierzyłam ją od czubka głowy w dół. Zgrabna i te jej ruchy. Poruszała się z gracją, raczej była dobrze wychowana... a przynajmniej takie było moje pierwsze wrażenie, słyszałam od mamy, że Rei była przewodniczącą szkoły. Zastanawiałam się, czemu zgodziła się na przeprowadzkę, a nie została tam gdzie mieszkała poprzednio, w końcu miała przed sobą jeszcze tylko dwa lata nauki w liceum. Tak nagle opuścić klasę i dojść do nowej w całkowicie innej miejscowości... trudno potem się dostosować, na nowo poznawać ludzi i szukać znajomości. A mało tego... no przecież tam była przewodniczącą! Nie szkoda jej tego? Kusiło mnie by zapytać, ale po jej minie wywnioskowałam, że raczej nie będzie chciała rozmawiać. Cóż, ja dopiero zaczynam naukę w liceum, chodzę tam na razie trzy miesiące i nie mogę wiele powiedzieć. No może tylko tyle, że moja klasa jest do niczego.

Spojrzałam w brązowe oczy Rei. Kurcze... wydaje mi się, że od teraz będzie jedną z najpiękniejszych dziewczyn w szkole. Najpiękniejszych i najnaturalniejszych. Poznać, kiedy kobieta ma tonę tapety na twarzy, a kiedy tego makijażu w ogóle nie używa. Rei ma jedynie lekko pomalowane rzęsy, poza tym nic więcej - a przynajmniej tylko to na razie zauważyłam. Zawsze myślałam, że trzeba być totalną, sztuczną rurą, by być zauważalną i piękną, a ona z pewnością rzuca się w oczy. Już wyobraziłam sobie te tłumy facetów w kolejce.

Usiadłam na wygodny dywanik i skrzyżowałam nogi. Oparłam łokieć o kolano a głowę na dłoni, wpatrując się w Rei jak dziecko zachwycone jakąś zabawką. Była naprawdę ładna, ale dlaczego zarazem taka... bez uczuć? Taka zimna? Zero uśmiechów, zero jakiejkolwiek reakcji, że mnie zobaczyła. Czuję, że nie będzie mi łatwo się z nią dogadać, o przyjaźni już nie wspominając. A tak byłam podekscytowana jej przyjazdem.

AmorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz