Hayley (anka1123455) i Clint

3.2K 105 5
                                    

- Agentka Hayley Pierce proszona do mojego gabinetu. - usłyszałam z głośników znajdujących się w sali ze strzelnicą. Super, nie dadzą sobie postrzelać. Jestem wściekła bo właśnie rzucił mnie chłopak, a nic nie uspokaja mnie bardziej niż strzelanie do tarczy z mojego ukochanego Glocka 19.
Weszłam do przeklętego gabinetu mojego ukochanego szefa, będącego strasznym nerdem.
- Witam Hayley.
- Tak, dzień dobry, dzień dobry. Można wiedzieć dla czego wyciągną mnie pan ze strzelnicy? 
- Otóż mam dla ciebie misję. Hydra. Jesteś jedną z moich najlepszych agentów, wiec jedziesz z jednym pomocnikiem. Jutro o 10.00 masz się stawić przy głównym pasie startowym. Dostaniesz broń i inne potrzebne rzeczy. Możesz już iść. - oznajmił Fury.
Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Jednak zanim przez nie wyszłam, zapytałam:
- A kto będzie moim partnerem?
- Clinton Barton.
******************************
Wściekła z całej siły waliłam w worek treningowy. Czy to naprawdę musi być ON?! Jest tyle świetnych agentów, a akurat JEGO musieli mi przydzielić?! W tym momencie uderzyłam tak mocno, że worek zerwał cie z łańcucha i poleciał na ścianę z głośnym hukiem. Oparła się o drzwi i zjechała po nich chowając głowę w rękach.
- Uch, jak ja go nienawidzę! - wrzasnęłam na całe gardło. Wstałam i zaczęłam chodzić po sali.
- Kogo nienawidzisz? - usłyszałam spokojny głos Bruca Bannera.
- Clintona Bartona. Co tu robisz?
- Usłyszałem krzyk wiec przyszedłem. Szedłem do mojego laboratorium.
- Fury mnie nienawidzi.
- Czemu?
- Wysyła mnie na misję z Clintem.
- Moim zdaniem nie powinnaś się tym przejmować. Misja jest pewnie bardzo niebezpieczna, a ty myślisz o sprawach z przeszłości. Możesz przecież zginąć.
- Dzięki, masz rację. Wrócę do domu i przyszykuję się na jutro.
******************************
- Gotowa?
- Jak zawsze. - odparłam.
Stałam przed samolotem ubrana w kombinezon TARCZY. Czekałam jeszcze tylko na Bartona.
- Fury, miałeś mi powiedzieć z kim lecę na misję...  z NIĄ! - o wilku mowa.
- Tak, z nią. A teraz ładować się na statek i lecicie.
Weszłam na pokład i usiadłam za sterami.
- Nawet mowy nie ma żebyś ty pilotowała.
- Siadaj na tyłku i nie odzywaj się. Wszyscy wiedzą, że to JA jestem lepszym pilotem. - wypięłam dumnie pierś. O dziwo, posłuchał i wykonał moje polecenie. Wystartowałam i wyrównałam lot.
******************************
- Włącz autopilota i odpocznij. - zasugerował mężczyzna. Tak postąpiłam. Usiadłam obok niego na tylnej kanapie. Ten o dziwo, objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale nie strząsnęłam ręki.
- Skoro i tak będziemy musieli współpracować, to lepiej przestać się nienawidzić.
- Ale ja cię nie nienawidzę. - powiedziałam.
- To dla czego zawsze byłaś dla mnie taka oschła?
- Istnieje mała szansa, że byłam po prostu zazdrosna,  przez twoje kontakty z Natashą.
- Nigdy nie zbliżyłem się do Natashy ze względu na ciebie.
W tym momencie autopilot zapikał informując, że dotarliśmy na miejsce. Wzięliśmy broń i wyskoczyliśmy z samolotu na spadochronach. Weszliśmy przez dach i ogłuszyliśmy dwóch agentów żeby przebrać się w ich stroje. Dopiero potem zaczęła się ostra sieka.
******************************
- Dobra, robimy tak. Ty z góry będziesz mnie osłaniać, a ja pobiegnę przez środek żeby zniszczyć dysk z wirusem. - powiedziałem do mężczyzny szykującego się do strzału. Zeskoczyłam z drabiny i zaczęłam biec przez środek pomieszczenia. Załatwiłam kilku agentów wbijając im noże w serca. Byłam już przy komputerze, gdy poczułam ostry ból w prawym nadgarstku. Zostałam postrzelona. Syknęłam cicho, lecz wzięłam się do pisania programu usuwającego. Nie zwracała uwagi na narastający ból.
- Wirus usunięty! - krzyknęłam do mojego partnera. Niestety nie zauważyłam snajpera stojącego za ścianą. Dostałam w sam środek klatki piersiowej. Upadłam na ziemię, bo nie byłam w stanie dłużej stać. Zobaczyłam biegnące w moją stronę Clinta.
- Nie ruszaj się. Zabiorę cię stąd.
- Nie, dla mnie nie ma już ratunku. Ledwo oddycham. - wyszeptałam. Wszystko zaczęło się walić. - Uciekaj zanim będzie za późno.
- Kocham cię. - powiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
- Ja ciebie też. - zamknęłam oczy.
   Narracja 3- osobowa
Mężczyzna próbował ratować dziewczynę. Niestety wiedział, że jeżeli nie ucieknie, to skończy tak samo. Wybieg z pomieszczenia obiecując ją pomścić.
******************************
- Она проснулась. - usłyszałam czyjś głos. Otworzyłam oczy. Nie pamiętałam nic.
- Fioletowy. 25. Morderca. Czarny. 23. Wytrzymałość. - zakończył. Właśnie w tej chwili poczułam się bardzo dziwnie. Wypowiedziałam słowa, których nie chciałam:
- Zimowy Żołnierz gotowy do służby.

******************************
anka1123455 napisz jak ci się podoba. Wiem, że trochę zmieniłam zakończenie, ale tak bardziej mi się podobało...

Pamiętajcie, że jeśli chcecie one-shota to napiszcie do mnie na prywatnym!

Avengers: Nowy Tata ✔ (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz