Epilog

3.6K 207 19
                                    

Lecieliśmy właśnie samolotem taty, gdy Nat mnie zapytała:
- Kiedy ty w ogule masz urodziny?
- 31 października. - odparłam z uśmiechem.
- W Halloween?
- Aha. Fajnie, nie? Na dodatek, w każdą noc w dniu w którym mam urodziny, jest pełnia księżyca.
- Dolatujemy! - do moich uszu dobiegł głos mojego taty.
************************************
- Dzielimy się na dwie  grupy. Ja, Natasza, Clint i K.C. Idziemy głównym wejściem. Reszta idzie bocznym. - zarządził Kapitan.
- Powodzenia mała. - powiedział tata.
- Przyda się. - odparła i ruszyłam za moją grupą.
Żołnierze Hydry atakowali zanim jeszcze zdążyliśmy wejść do środka. Ale dzięki mojej mocy, szybko załatwiłam prawie połowę. Resztą zajęła się Wdowa.
Gdy weszliśmy wreszcie do środka, ponownie się rozdzieliliśmy. Ja poszłam z Kapitanem, a Nat z Clintem. Niedługo po tym, przez słuchawkę w uchu dowiedziałam się, że to "coś" Hydra trzyma w głównym laboratorium.
Siedziba wyglądała raczej jak stary, ogromny magazyn. Laboratoria były na minusowych piętrach. Musieliśmy biec schodami, ponieważ winda była zablokowana.
Gdy byliśmy już prawie na miejscu, sufit zaczął się zapadać. Nie zdążyłam wytworzyć pola siłowego. Byłam gotowa na mocne uderzenie i wielki huk. Ale to nie nastąpiło. Zamiast usłyszałam:
- Może pomóc?
Odwróciłam się i zobaczyłam średniej wysokości brunetke, której ręce świeciły się na czerwono, zupełnie jak moje. Po chwili gruz upadł wokół mnie.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się, zastanawiając się czy to jest ta słynna Wanda z mocami bardzo podobnymi do moich.
Gdy nasza drużyna była w całości, weszliśmy do głównego laboratorium. To co zobaczyłam, przeraziło mnie niesamowicie. To był Kamień Krwi. Śnił mię się kiedyś, jakiś chłopak mnie nim zabił.
Ni stąd, ni z owąd pojawili się nowi żołnierze. Tym razem jednak lepiej uzbrojeni i silniejsi. Cała drużyna rzuciła się do ataku. Byłam najbliżej kamienia. Czułam, że nawet z tej odległości odbiera mi siły. Ale nie miałam wyjścia. Nie mogłam ryzykować życiem innych i podbiegłam do niego po czym chwyciłam mocno. I wtedy stało się coś niezwykłego. Przed oczami zaczęły mi przelatywac wszystkie wspomnienia. Strzał. Prawdziwy. Poczułam ból w obojczyku. Ale nie puściłam kamienia. Zaczęłam iść do przodu. Wszyscy agenci Hydry leżeli nieruchomo wokół mnie. Podeszłam do Thora i wręczyłam mu kamień. I straciłam przytomność. Na bardzo długo, a może  na zawsze? Bo przecież wszystko co się kiedyś zaczyna, musi mieć również swój koniec, prawda?

Avengers: Nowy Tata ✔ (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz