Moc ognistej

9.7K 716 147
                                    

Kolejny ciężki dzień chylił się ku końcowi. Ciężki, głównie ze względu na naukę. Każdy przedmiot dawał młodemu arystokracie w kość. Do tego kac, którego nie mógł wyleczyć od niedzieli, a przecież tak usilnie się starał. W myśl mądrości przekazywanej z pradziada na dziada, z dziada na ojca, a z ojca na syna - leczył się tym, czym się struł, czyli palącą przełyk oraz wnętrzności ognistą (nie tylko z nazwy) whisky.

W ten piątkowy wieczór samotnie pochylał się nad kieliszkiem, wypełnionym zgrabnymi kostkami lodu. Romantyk Blaise potrzebował sypialni, a Draco jako świetny kumpel, udostępnił mu ją. Niestety, powrót Ogiera-Zabiniego nie zwiastował końca obsesji na punkcie pewnej gryfonki. Ślizgon za punkt honoru obrał sobie zdobycie upartej Granger. Pod tym względem przyjaciel był jak rozwydrzone dziecko - podobającą się zabawkę mieć musiał.

- Zostaliśmy sami... - Malfoy pogładził oprawę magicznego notesu.

Nieznajoma stawała się mu z każdym wieczorem bliższa. Wymieniali się opiniami, żartowali, poznawali swoje zainteresowania. Wszystko oczywiście z zachowaniem granic, pozwalających na anonimowość.

Odgarnął z czoła blond kosmyk. Włosy stawały się coraz dłuższe. Zanotował w pamięci, aby udać się do fryzjera w Hogsmade. To już za tydzień.

- Co mi powiesz dziś ciekawego? - Może zwariował, ale nie widział nic złego w mamrotaniu pod nosem do siebie. Przynajmniej, obok nieznajomej, był jedyną znaną mu osobą, która miała do powiedzenia coś konkretnego.

Odłożył na blat stolika opróżnioną, drugą już tego wieczoru, szklankę. Wycieńczenie dało mu się we znaki, gdyż mimo słusznej postury poczuł działanie alkoholu. Za dużo pił. Co gorsza, miał tego świadomość, lecz nie chciał z tym nic robić. Dla kogo miał się starać?

Przelał na papier pierwsze słowa.

- Cały dzień myślałem o tym, żeby napisać. Nawet cię nie znam, a zaprzątasz moje myśli. Na eliksirach o mały włos, a wysadziłbym miksturę przeciw siniakom.

Nie odpisała od razu. Może nie miała czasu? Draco poczuł dziwne ukłucie zawodu.

Głupku - skarcił się - przecież ma własne życie, nie siedzi cały dzień nad twoim notatnikiem. Głos w głowie miał rację. Powinien wykazać się większą cierpliwością. Alkohol jednakże nie jest napojem ludzi zdolnych do czekania.

Trzecia szklanka poszła w ruch. Każde podniesienie ognistej do ust okraszone było cichym pobrzękiwaniem lodu o ścianki naczynia.

Nie podobał mu się wniosek, który właśnie zaświtał pod blond czupryną - terapeuta miał rację, stawiając na notatniki i kontakt z drugim, nieznanym człowiekiem. Mógł wreszcie się przed kimś wygadać. Może jeszcze nie nadszedł czas na najskrytsze tajemnice, ale czuł, że już niedługo będzie mógł swe wątpliwości przelać na papier. Może nawet zostanie zrozumiany?

Poczuł wibrację magii.

- Jesteś rozkojarzony? Myślisz o mnie? Czyżbyś się zakochał?

Szydzi ze mnie - zauważył trafnie Draco. Przynajmniej odpisała. To najważniejsze.

Gdyby wiedziała... Draco nigdy nie był zakochany. Miał wiele dziewczyn, ale miłość? Przysłowiowe motyle w brzuchu? Nieprzespane noce? Czułe słówka? Tęsknota? Jeszcze nigdy tego nie doświadczył. Nie miał nawet pewności, czy dałby radę rozpoznać miłość.

- Musiałbym najpierw zobaczyć twoją twarz. Dopiero po rekonesansie podjąłbym decyzję, czy warto. - Zabrzmiał jak dupek, ale tak miało być. Tego chciał. - A ty potrafisz zakochać się w pięknych słowach i człowieku za nimi się kryjącym? - dokończył.

Zapisani Sobie [Dramione][FF]Where stories live. Discover now