Sieć kłamstw

8K 628 180
                                    

Szaleństwo! Kompletne szaleństwo!

Hermiona jeszcze nigdy z taką prędkością nie pokonywała Hogwarckich korytarzy, a powód ku temu był wielkiej wagi.

Zbiegła po schodach prowadzących do lochu. Prawie wywinęła orła, łapiąc zakręt.

Korytarz oświetlały pochodnie, wilgoć osiadała na ścianach, migotając w blasku ognia, kamienna posadzka chrzęściła, a sklepione ściany tworzyły tło akustyczne złożone z powielonych dziewczęcych, pośpiesznych kroków.

Szybciej! Szybciej!

- O nie... - wydyszała, prawie wypluwając płuca.

Zgięta w pół, oparła się o ścianę, za którą krył się pokój wspólny Ślizgonów.

Nie znała hasła.

Wściekła, uderzyła dłonią w ścianę. Nie miała jak przesłać choćby Patronusa - różdżkę zostawiła w sypialni, przerażona treścią wiadomości, którą dostała od McGonagall. Ba, nawet nie miała pewności, czy zaklęcie nie zostałoby zatrzymane przez ochronne czary, wplecione w mury zamku.

- Myśl Hermiono, myśl - wytężyła swój nadzwyczaj tęgi umysł, niestety nic to nie dało.

- Wiesz, że gadanie do siebie brane jest za oznakę szaleństwa?

Cichy głos dobiegł zza jej pleców. W myślach podziękowała Merlinowi, Godrykowi, Bogu i innym zdolnym ku temu istotom za zesłanie właśnie jego.

- Draco! - wykrzyknęła, prawie podlatując, żeby rzucić się mu na szyję. Prawie, bo nagle przypomniała sobie jego ostatnie zachowanie. Tak więc nie zrobiła nawet kroku w jego kierunku.

Od tygodnia jej unikał, czy to na korytarzach zamku, czy nie odpisując na wiadomości. Terapia z Coldem wszystko zmieniła.

- Em... Hermiono? - odparł niepewnie, zaskoczony entuzjazmem Gryfonki.

- Musisz natychmiast zawołać Ginny! – wykrzyknęła, wodząc za nim oczami, gdy nieśpiesznie podążał w jej stronę. Zatrzymał się przy niej i obrzucił pytającym spojrzeniem.

- Ja nie muszę. Ja mogę - odpowiedział w końcu, po dokładnym zlustrowaniu Hermiony. Na potwierdzenie swych słów skrzyżował ręce na piersi.

Co za nadęty... Hermiona zmełła przekleństwo w buzi.

- Harry tutaj jest - powiedziała, odpowiadając niewiele cieplejszym spojrzeniem.

Te trzy słowa zmieniły wszystko. Malfoy w odróżnieniu od Gryfonki nie powstrzymał się przed użyciem paru z mniej kulturalnych wyrazów, sprawiając, że dziewczyna nabrała ochoty na zatkanie sobie czymś uszu pośrodku wiązanki.

- A po co ma schodzić do lochów? - dopytywał.

Marnował jej czas. Gorzej z uciekającym czasem Ginny.

- Sprawdzają zabezpieczenia.

- Czekaj... oni? Po co?

- Ron i Harry! Nie wiem po co! Draco, proszę, zawołaj Ginny! - wyjęczała niemal błagalnym tonem.

- Łasic tu jest, a ty mówisz dopiero teraz?!

- Draco! - ponagliła go.

Skinął głową, wymamrotał hasło, po czym zniknął za drzwiami.

Nie czekała na jego powrót; nie miała czasu. Z każdego domu został wezwany jeden prefekt, w przypadku Gryffindoru wyznaczona została Hermiona.

Zapisani Sobie [Dramione][FF]Where stories live. Discover now