Moralniak

9.4K 630 205
                                    

Słońce mozolnie wznosiło się nad grafitowymi murami zamku, zapowiadając pierwszy piękny dzień od półtora tygodnia. Kwiaty przeczuwając, iż będzie on należał do tych ostatnich, postanowiły złapać odrobinę promieni na swe płatki. Ptaki śpiewały, dokazując między sobą. Zakazany las tętnił życiem, a jego mieszkańcy robili to, co zawsze, czyli w niektórych przypadkach pożerali się nawzajem. Kac moralny zaś zbierał plony z pola hojnie podlewanej alkoholem imprezy Dracona Malfoya i Blaisa Zabiniego.

Sielanka - tym słowem idealnie określić można czar tego ostatniego ciepłego dnia.

***

Usta Rona ułożyły się w łagodny uśmiech. Odgarnął niesforne loki z czoła Hermiony, muskając jej rozgrzaną skórę. W ślad za dotykiem dłoni, udały się jego usta, wciskając pocałunek nad brwią.

Dziewczyna zachichotała i nie chcąc pozostać mu dłużną, objęła jego szyję i przyciągnęła do swoich warg. Nieśpiesznie, jakby się drocząc, przyjął niewypowiedzianą propozycję, wpuszczając ją do środka.

Rozsmakowała się w pieszczocie i zapragnęła grzechu. Zamknęła oczy, zapominając się w bardziej erotycznym z każdą chwilą doznaniu.

Spajali się w jedność. Przekraczali granice bliskości.

Pobudzona ekstazą otworzyła oczy, a przed nimi znalazła twarz alabastrową, okoloną blond włosami; z oblicza tego wyzierały zaś dwa stalowe kamienie.

*

Nie mogła złapać tchu, jakby kilkunastokilogramowy głaz przygniatał klatkę piersiową.

Co to było?! Co to było?!

Pytanie rzucane w próżnie nie przybliżało jej do rozwiązania zagadki. Odbijało się tylko głuchym echem.

Rozkaszlała się i ciężkość przeminęła. Oprzytomniała, a wraz ze świadomością przybyły ból głowy, suchość w gardle, skurcze żołądka oraz przeczucie, iż stało się coś... nieodpowiedniego.

Znajdowała się w swojej sypialni. Słońce wdzierało się do środka przez nieosłonięte okno. Podniosła się powoli. Musiała zbadać sytuację.

Na sobie miała ubrania z nocy. Można rzec, iż zasługiwały na miano czystych, o ile pominąć czarne odciski palców. Jej palców. Oglądnęła uważnie swoje dłonie. Wąż zniknął, nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu. Pierścionek wciąż trzymał swoje miejsce na serdecznym paliczku.

Hermiono, dlaczego miałoby go tam nie być? - szept w jej głowie wyraźnie szydził.

Spojrzała na szafkę nocną. Nie taką ją zostawiała. Przedmioty poukładane na drewnianym podwyższeniu nie należały do niej. Jęknęła, wyciągając się ku nim.

Eliksir na kaca. Ciasteczka. Notatnik.

Serce zabiło szybciej, wystukując złowieszczą melodie.

Szybko podjęła decyzję co powinna wziąć najpierw.

Mikstura nie smakowała najgorzej. Pierwszy raz spożywała coś takiego. Prawie natychmiast poczuła jej działanie - język już nie stał kołkiem w gardle, domagając się płynów.

Następny w kolejce stał notatnik. Położyła go obok siebie na kołdrze. Otworzyła. Był całkiem nowy, a jedyna notatka, która się w nim znajdowała, brzmiała:

"Musimy porozmawiać. Teraz już się nie wykręcisz. I nie, nie za pomocą notatnika. Dziś po kolacji zaczekaj na mnie przed wejściem do wielkiej sali. Nie próbuj sztuczek, dopadnę cię."

Zapisani Sobie [Dramione][FF]Where stories live. Discover now