#03

8.3K 378 76
                                    

Upuściłam urządzenie na wykładzinę gapiąc się na ścianę przede mną.

Co to ma być? Ugh, boję się.

Może Mike ze mną był. Zadzwonię do niego.

Kręcąc się po pokoju zdenerwowana, wybrałam numer przyjaciela i przystawiłam słuchawkę do mojego ucha. Przez te kilka sygnałów, modliłam się, żeby odebrał.

- Halo? - usłyszałam jego głos.

- Oh, cześć Mike. - odetchnęłam. - Chciałam się tylko spytać...

- O imprezę, tak? - upewnił się zdenerwowany.

- No... tak. Czy zrobiłam coś...

- Tak, zrobiłaś! Kazałem ci poczekać w jednym miejscu na pieprzone pięć minut, a ciebie już gdzieś wywiało. Dzwoniłem przynajmniej z pięćdziesiąt razy!

Zatkało mnie. Jest naprawdę zły. Ups...

- Przepraszam, Mike... wszystko jest okej. Nie wiem jak trafiłam do domu, ale jestem w nim i mam się dobrze. Nie złość się na mnie.

- Masz szczęście, że cię kocham idiotko, bo inaczej miałabyś przerąbane, wiesz? - uspokoił się trochę.

- Oj wiem. - zaśmiałam się. - Ale wiesz może... czy nie wychodziłam z kimś, albo coś?

- Ja z tobą wyszedłem, nikt inny. A co?

- Jakiś nieznany numer napisał do mnie czy go pamiętam... nie wiem o co może chodzić. - powiedziałam niepewnie.

- Hm... obserwowałem cię i żaden napaleniec się za ciebie nie brał. Może ten ktoś nie jest z imprezy? Nie wiem... - zasugerował.

- No dobrze, nieważne. Jak się czegoś dowiesz to zadzwoń, albo napisz proszę, okej?

- Jasne mała. Nara.

- Pa. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.

Przez chwilę próbowałam sobie coś przypomnieć, ale wszystko na nic. Nie pamiętam jak się tu znalazłam, nie pamiętam co piłam, a przede wszystkim nie mam pojęcia kim jest nieznany nadawca. Alkohol jest do dupy, teraz sobie to uświadomiłam.

W brzuchu poczułam pustkę. Tak, zdecydowanie trzeba coś zjeść. Jak przyszłam tu w nocy to pewnie nie przygotowałam sobie niczego do jedzenia, więc mam prawo do głodu.

Postanowiłam zrobić sobie owsiankę. Zabrałam ze sobą telefon i postawiłam go na blacie. Puściłam piosenkę Zayna "Wrong". Ostatnio bardzo mi się spodobała.

Do garnka wlałam mleko i czekałam, aż się rozgrzeje. Wyjęłam płatki owsiane z górnej szafki i o mało ich wszystkich nie rozsypałam słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Ostrożnie odłożyłam je obok kuchenki i złapałam za mojego Iphona. Ten sam numer.
Z lekkim strachem kliknęłam w ikonkę.

Nieznany: Powiedz, że chociaż mnie kojarzysz.

Przełknęłam ślinę.

Kto to do cholery jest?

Ja: Przepraszam, ale niestety nie wiem kim jesteś.

Ja: Kończę tę rozmowę. Nie ma ona sensu. Nie pisz do mnie.

Napisałam w pośpiechu. Nie miałam ochoty na pisanie na ślepo. On lub ona wie kim jestem, a ja nie znam nawet płci. Jakiś chory człowiek pewnie.

Spojrzałam na garnek. Prawie całe mleko wykipiało.

Super.

Nałożyłam rękawice i przeniosłam naczynie. Posprzątałam i z powrotem nalałam mleka do garnka i podstawiłam pod ogień. Teraz starałam się być skupiona, by sytuacja się nie powtórzyła. Wsypałam powoli płatki i ze spokojem mieszałam danie. Gdy okazało się gotowe, przelałam trochę do miseczki i wyjęłam srebrną łyżkę. Zaniosłam swoje śniadanie do salonu z zamiarem puszczenia sobie telewizji. To jest już mój nawyk.

My Personal Prince PL || Christian CollinsWhere stories live. Discover now