#16

4.4K 225 14
                                    

Piosenka, ani trochę nie pasuje do tekstu rozdziału. Po prostu spodobała mi się i dlatego się tu znalazła.

Miłego czytania :**

- J-jakiego Christiana? - spróbowałam udawać idiotkę.

Nie chciałam wiedzieć w co ten debil się wpakował. Boję się, że informacja od Mike'a może być prawdą, ale to nie nad tym powinnam się teraz zastanawiać, a raczej nad ucieczką, ale co ja mogę poradzić?

- Nie wytrzymam. - westchnął i z powrotem przeszył mnie wzrokiem. - Rick zajmij się nią, ja idę. - rozkazał.

Wyszedł z pokoju przy okazji trzaskając drzwiami. Chyba każdy z nich ma to w zwyczaju. Zostali dwaj. Obserwowali to mnie to siebie, jakby zastanawiali się co zrobić. Planowali coś.

- Słuchaj. - zaczął trzeci bardzo spokojnie. - Wiemy, że współpracujecie, a ty na pewno jesteś poinformowana gdzie jest, dlatego możemy załatwić to bez spin. Po prostu nam powiedz. - podreślił stanowczo.

- Dlaczego według was współpracujemy? Skąd wy to wzieliście? - fuknęłam. - Nie wiem nawet w jakim celu mielibyśmy to robić.

Starałam się wycisnąć z nich jakiekolwiek informacje jednak oni nadal siedzieli i milczeli. Ich wyrazy twarzy stawały się bardziej zniecierpliwione, ale wciąż poważne. Wreszcie westchnął i powiedział:

- Czy myślisz, że my się na to nabierzemy? - prychnął. - Trochę niewiarygodne byłoby, że ktoś "przypadkowo" przechodzi przez ciemne ulice w środku nocy i niespodziewanie pomaga Collinsowi, nie sądzisz? - uniósł dumnie głowę i rozłożył ręce, jakby uznał to za przegłosowane.

I w tym momencie zamarłam. Przypomniałam sobie wszystko od początku do końca. Mięśniak miał rację. Znałam go. To on pobił Christiana, a blondyn, pomagał mu. Z pewnością nie zapomnę tego wydarzenia do końca życia.

- Masz wybór. - z przemyśleń wyrwał mnie głos pierwszego. - Albo powiesz gdzie jest "twój chłoptaś", albo zostaniesz tutaj do czasu, aż się nam nie znudzisz, a uwierz, to może potrwać. - na jego twarz wparował dziwaczny uśmieszek.

- W skrócie - podchwycił z tego co wiem, Rick - albo ty, albo on. Wybieraj. - potarł ręce z zadowolenia i dodał chrząknięcie, by jeszcze bardziej mnie wkurzyć.

"Albo ty, albo on"

Przełknęłam ślinę i czekałam na jakiekolwiek wsparcie. Mój oddech stał się płytszy z myśli, że miałabym zostać tu na dłużej, ale druga opcja również nie wchodziła w grę. Od początku domyślałam się, że nie mają oni dobrych zamiarów. Wtedy prawie go zabili. Boję się co by było gdybym się tam nie zjawiła. Nawet jeśli zwracałam się do Chrisa jak do wroga, nie wyobrażałabym sobie jakbym go nie znała. Zmienił on pewien ciągle powtarzający się punkt w moim życiu i za to jestem mu szczerze wdzięczna, ale niestety trzeba powrócić do rzeczywistości. Jestem teraz tam gdzie jestem, a gdyby nie on, byłabym w szkole. Właściwie nie wiem co gorsze.

Z jednej strony sama się tu wpakowałam, a z drugiej Chris zaprowadził mnie do tamtego przeklętego miejsca.

- Podjęłaś decyzję? - na te słowa jedynie pokręciłam głową.

- I nie mam zamiaru jej podejmować. To co sugerujecie to bzdura. Po raz setny powtórzę, że NIE MAM Z TYM NIC WSPÓLNEGO. - podyktowałam wolno.

- W takim razie oboje na tym stracicie. - wzruszył ramionami. - Will poszedł już na poszukiwania, a ty zamiast wyjść na zewnątrz będziesz skazana na nasz skromny pokoik. - łypnął drwiąco, wywołując we mnie nieokiełznany gniew.

My Personal Prince PL || Christian Collinsحيث تعيش القصص. اكتشف الآن