#34

3K 124 24
                                    

Rok minął w mgnieniu oka. Nie potrafiłam tego do siebie przyswoić. Dzisiaj jedynie czekał mnie ostatni tydzień normalnych lekcji. Oczywiście, jak co dzień, bardzo nie miałam ochoty tam iść, ale sama myśl, że nic nie będę musiała nic robić sprawiała, że uśmiech od razu powracał na twarz. Zadania, kartkówki, sprawdziany to przeszłość. W te ostatnie dni można było spodziewać się jedynie nieobecności nauczycieli i wielu zastępstw.

Po szybkim śniadaniu razem z Ashem wyszłam z domu i oboje wsiedliśmy do jego auta. Jazda wypełniona była ciszą. Poczułam po raz kolejny od jakiegoś miesiąca tę nieszczęsną rutynę. Nic się nie zmieniało. Czułam się jak uwięziona w jakiejś chorej grze. 

Wysiadłam z samochodu wcześniej żegnając się z moim bratem i ruszyłam w stronę wejścia do budynku. Mike, Dave i Scott stali w tym samym miejscu co zawsze. Podeszłam do nich i rzuciłam marne "hej" na powitanie. 

Mike przytulił się do mnie, a później odsunął się nieco i uśmiechnął się. 

- Twój kochaś jest dzisiaj w szkole. Widzieliśmy go na korytarzu - mrugnął do mnie najprawdopodobniej zadowolony z siebie.

- Dzięki za tą jakże cenną informację - prychnęłam i odłożyłam swój plecak pod salą. - Zaraz wracam.

- Gdzie się wybierasz? - Zmrużył oczy przyglądając się mojej twarzy. 

- Do toalety - wymyśliłam na szybko i posłałam mu znaczące spojrzenie. 

Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku damskich WC. Mimo mojej obojętnej reakcji, gdy tylko usłyszałam zdanie wypowiedziane przez Mike'a chwilowo mnie zatkało. Nie był w szkole od dłuższego czasu, a ostatnim razem widziałam się z nim około miesiąca temu. Nie odzywał się. Wyjście do toalety było jedynie wymówką. Miałam nadzieję, że może zobaczę go po drodze i zdołam zamienić z nim kilka słów.

Szłam omijając pomieszczenie, do którego początkowo miałam zmierzać.  Rozglądałam się wszędzie, mówiąc całkowicie dosłownie, lecz nie mogłam dojrzeć chłopaka. Pomyślałam, że może Mike kolejny raz mnie nabrał, co było jak najbardziej prawdopodobne, ale jednak cicha podświadomość powtarzała mi, że Chris na pewno gdzieś tu jest. Gdy zabrzmiał dzwonek na lekcje z moją ulubioną panią Sullivan, westchnęłam głęboko i zrezygnowana zwróciłam się z powrotem w kierunku danej sali. Zamyślona automatycznie stawiałam kroki, analizując gdzie jeszcze mogłabym zajrzeć. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo mnie poniosło. Naprawdę sądziłam, że Collins zjawił się dzisiaj w szkole? Nie było go z miesiąc. Nie ma sensu przecież przychodzić tutaj w ostatni tydzień do wakacji. Skarciłam się w głowie, potrząsając lekko głową tym samym czując jak na kogoś wpadam. Gwałtownie wyrwana z moich przemyśleń, aż podskoczyłam wracając do świata rzeczywistego.

- Przepraszam! - Krzyknęłam odruchowo, nie bardzo wiedząc co się dzieje.

Kilka sekund zajęło mi ogarnięcie kim była osoba, z którą miałam przed chwilą styczność. Gdy nadal stałam wryta patrząc wprost na jego twarz, ten tylko uśmiechnął się łobuzersko jak to miał w zwyczaju.

- Nad czym tak rozmyślasz? - Podchwycił w zdaniu moje całe zachowanie.

Moja zaskoczona mina,  przemieniła się w radosny uśmiech kiedy usłyszałam jego głos. Przysięgam, że przez ten miesiąc brakowało mi go jak nigdy. Nie chciałam mu odpowiadać na to pytanie, bo i tak musiałabym kłamać. Nie mogłabym mu powiedzieć, że głównie on zawracał mi głowę. Zamiast tego niespodziewanie przytuliłam się do jego ciała i zamknęłam oczy. Zdziwił się, ale poczułam jak sam również delikatnie mnie obejmuje. Na ten gest kąciki moich ust poleciały do góry.

- Zabieram cię dzisiaj ze sobą - powiedział po krótkim czasie, nadal trwając w tej samej pozycji. 

- O której tak mniej więcej? - Uniosłam głowę, by na niego spojrzeć.

My Personal Prince PL || Christian CollinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz