#22

4.2K 187 9
                                    

ALLY POV

Pomrugałam i przetarłam dłonią swoje oczy. Nie mogłam pozbierać myśli. Ostatnie co w tamtej chwili pamiętałam to Ben podający mi tę... nawet nie będę wspominać. Przerażało mnie to. Na pewno nie pomyślałabym, że mógłby się tak zachować. A wcześniej sądziłam, że jesteśmy przyjaciółmi...

Podparłam się rękoma by usiąść i przynajmniej spróbować cokolwiek ogarnąć. Rozglądnęłam się pusto po całym pokoju w jakim przebywałam i za nic nie mogłam sobie przypomnieć, jak, gdzie i kiedy się tu dostałam. Pomieszczenie mimo wszystko wyglądało schludnie i praktycznie, a większość rzeczy pokryta była głównie białym i czarnym kolorem. 

- Nasza księżniczka już wstała? - do łóżka podszedł znajomy mi blondyn, przyjaciel Christiana. Przystanął przy nim i od niechcenia włożył dłonie do kieszeni. W odpowiedzi na jego poprzednie pytanie lekko pokiwałam głową, na co on tylko nieznacznie się uśmiechnął. - W takim razie, co powiesz na śniadanie? - spytał zachęcająco.

Dopiero gdy to zaproponował, zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo byłam w tym momencie głodna. Mój organizm domagając się jedzenia, zaburczał nieznośnie.

- Rozumiem to za tak. - Zaśmiał się cicho i nie spiesząc się ruszył z powrotem w stronę, podejrzewam, że kuchni. Kiedy chłopak zniknął za ścianą, przekonałam się, że coś mi tu nie pasuje. Wszystko w ułamku sekundy stało się jakieś podejrzane. Dlaczego razem z nim nie ma tutaj Christiana? Z tego co pamiętam, mieli trzymać się przy sobie, ale jak na razie bruneta nigdzie nie widzę.

Wzięłam głęboki oddech i szybko zerwałam się z łóżka. Chciałam wypytać blondyna o całe te nieporozumienie, dlatego po wstaniu poprawiłam nieco swoje potargane ubrania i za śladami zielonookiego, weszłam do kuchni.

Blondyn był w trakcie przygotowywania posiłku, więc ja jak gdyby nigdy nic przysiadłam na czarnym blacie. Nie przejął się tym ani trochę, natomiast na jego usta wparował uśmiech kolejny już tego dnia.

- Właściwie, to jak masz na imię i gdzie ja w ogóle jestem? - Pokazałam ręką dookoła nas.

- Aaron, miło mi - ukłonił się. - Na razie jesteś zdana jedynie na moje mieszkanie. Mam nadzieję, że na ten czas ci się tutaj spodoba. - puścił mi oczko, a ja stawałam się co raz bardziej nerwowa.

- Czemu nie mogę wrócić do domu? - zmarszczyłam brwi i w głowie przygotowywałam sobie kolejne pytania.

- Jest zbyt niebezpiecznie. - odparł spokojnie. - Mogłoby ci się coś stać. A tego nie chcemy, no nie? - Przełożył skończone kanapki na talerze, nawet na mnie nie spoglądając.

- Jeśli jest niebezpiecznie to dlaczego do cholery zostawiłeś Chrisa samego?! Miałeś mu pomagać! - krzyknęłam, wyrzucając z siebie niechciane emocje. - Gdzie on teraz jest?!

- Jezu, zakochałaś się czy co? - prychnął - Wyluzuj. Załatwi coś i wróci.

Głośno westchnęłam i rzeczywiście postanowiłam nieco ochłonąć. Przez te wszystkie sytuacje jakie mnie otaczały, trudno mi było zachować spokój. Najłatwiejsza sprawa była dla mnie stresującym problemem.

- Przepraszam za to. Trochę mnie poniosło. - przyznałam szczerze. - Ale mam jeszcze jedno pytanie.

Chłopak chwilowo zmierzył mnie wzrokiem, po czym znów powrócił do robienia śniadania. Postanowiłam kontynuować moją niedokończoną wypowiedź.

- Dlaczego szukają Christiana? Co on takiego zrobił? 

Aaron chwycił czajnik z wrzącą wodą, by zalać przygotowane herbaty, lecz po moich słowach od razu zaprzestał. Cicho odłożył rzecz z powrotem na miejsce, przez cały ten czas gapiąc się w ścianę przed sobą. Widać było, że się zastanawia.

My Personal Prince PL || Christian CollinsWhere stories live. Discover now