Rozdział trzeci; Czy ja oszalałam..?

35 4 9
                                    

Dzień zaczął się od... Czegoś serio chorego... Odrobiłam zadania, posprzątałam (serio nie często to robię...), ubrałam się i zeszłam na dół. Chwila... Coś mi tu nie grało. Gdzie są wszyscy? Pustki, jak nie w moim domu... Mist nerwowo spoglądał za siebie, jakby ktoś nas chciał zajść od tyłu... Jakby ktoś za nami szedł.. Może to początek paranoi? Może? Odwróciłam się gwałtownie kiedy usłyszałam kroki za sobą... 

- Kate? Kate, czemu chodzisz po domu jak zombi? - powiedziała do mnie mama.

W tej chwili zrozumiałam, że coś złego się ze mną dzieje. Nagle wszystko było normalnie, ja się obudziłam, leżałam na łóżku. Spojrzałam na zegarek - ŻESZ. Po raz kolejny spóźniona na lekcje. Catty (w poprzednich rozdziałach Madlene) oczywiście mnie nie bombardowała połączeniami, jak zawsze. A miała mnie budzić! Ehh, nie ma co na nią liczyć, pewnie sama jeszcze śpi. Mimo grubego spóźnienia na lekcje, postanowiłam wstać, ubrać się i iść do szkoły.

- Hej Kate, wychodzisz do szkoły, prawda? - zawołała za mną mama, gdy już wychodziłam.

- Tak, a gdzie mogłabym iść..? - wysyczałam przez zęby, byłam w mega słabym humorze.

- Nie wiem, ale mogłabyś skoczyć do sklepu jak będziesz wracać? 

- Ta. - mruknęłam i poszłam dalej.


                                                                         ***


Weszłam do szkoły, przebrałam swoje glany na trampki o różnych sznurówkach i zarzuciłam torbę na ramię. Zauważyłam jakiegoś nowego chłopaka w szatni.

*- Może do niego zagadasz, Rudolfie? -*

*- Mist, nie mów tak do mnie. Wiesz, że to wkurza. -*

*- Oj tam oj tam. Nie bądź taka. Idź do niego, jest całkiem całkiem, wygląda trochę jak Kurt Cobain. -*

*- Aha. No skoro tak, to idę... -*

*- Hah, ja wiem jak cie przekonać, inna sprawa, że masz chyba z milion plakatów... -*

*- Ryj, Mist, ryj. Siedź cicho i mnie nie rozpraszaj. -*

Podeszłam do naszego Kurt'a i... Popatrzył na mnie jak byłam około trzy metry od niego. Urzekł mnie, miał piękne, niebieskie oczy, włosy mniej-więcej do ramion, nie, trochę krótsze... Blond...

- Ej, wiesz może, gdzie jest sala 11? - zapytał nieśmiałym tonem.

- Yyy... Tak, jasne. Zaprowadzić cię?

- Jeśli możesz... - wziął plecak i poszedł za mną.

- Logan jestem. A ty? - zagadnął odgarniając włosy z twarzy.

- Kate. Chodzisz ze mną do klasy, prawda? Mamy teraz niemca w jedenastce.

- No raczej tak. Po lekcjach oprowadzisz po szkole?

- Tak... Jasne, z chęcią. -uśmiechnęłam się próbując powstrzymać rumieniec.

Weszliśmy do klasy. Pani od niemca powiedziała ,,witamy w nowej szkole" do Logana, i kazała nam usiąść w ostatniej ławce przy oknie. Catty dzisiaj nie było w szkole, dziwne. Nawet jak jest chora, zawsze stara się być. Wspaniale, nie dość, że Cat nie ma, to jeszcze na pierwszej lekcji (dla normalnej części klasy to druga lekcja) mamy niemiecki. Zawsze miałam pałę z niemca. ZAWSZE. Od pierwszej gimby aż do trzeciej liceum. 

      

                                                                       ***


Po lekcjach poszliśmy z Loganem w królestwo męk i cierpień, zwane liceum. Nie było tak źle. Był w sumie miły.

- Masz tu jakichś przyjaciół? - próbował zacząć rozmowę.

- Nie za wielu. Moją najlepszą i jedyną przyjaciółką jest Catty. Nie przyszła dzisiaj do szkoły, zaczynam się martwić...

- Masz mnie... Może jakoś wytrwasz.

On powiedział ,,Masz mnie". Chyba widzi, że mi się nieco podoba. No dobra. Bardzo. Strasznie. Poszliśmy zwiedzać dalej.

- Tu jest sala chemiczna. Dosłownie. Tam do historii, jeszcze dalej mamy stołówkę. W miarę dobre jedzenie mamy. Zmienili kucharza, tamten dawał po prostu śmieci.

- Jak zazwyczaj w każdym liceum.

- W sumie nie jest tu tak źle...

*- Ej, stara, nie zapominasz o mnie przypadkiem? I o tym, że już się zaczyna matma? -*

- O kurde, trzeba na matematykę iść.

- Nawet nie popatrzyłaś na zegarek Kate. Skąd to wiesz?

- Yyy... Mam zegar biologiczny. A teraz pędem, na lekcje.

Poderwałam się na równe nogi, wzięłam torbę i popędziliśmy do sali w której odbywała się lekcja matmy.


                                                    *****


Hej, miśki!

Wybaczcie, że taki krótki rozdział, ale jakoś nie miałam za dużej weny.

Myślę, że kolejny rozdział będzie nieco dłuższy i ciekawszy ;)

A teraz paa misiaczki  ❤ ❤ 


                                                                        ~Foxy

Przyjaciel na niby | Where stories live. Discover now