Rozdział czwarty; Nowa przyjaciółka...

30 5 9
                                    

Słuchając nadawane wiadomości zamarłam.
Fragment nadawanego materiału:
,,Ostatnio zaginął Jack Willson. Stało się to koło godziny 16.30 gdy szedł do swojej sympatii (...)"
Jak to? Jack? Ale.. Wtedy wracałam ze szkoły, z tego co pamiętam, widziałam jak szedł do Emmy. Natychmiast rzuciłam sie w stronę telefonu i zadzwoniłam do Cat...

- Catty? Jesteś tam?
- Tak, tak. Wybac, że wczoraj mnie nie było w szkole, miałam mega napięty grafik.
- OK, ale następnym razem mnie obudź. A teraz musze ci...
- Jack zaginął, tak wiem.
- Ale skąd??
- Słucham tego samego radia idiotko! - Wybuchła śmiechem Cat.
- W sumie... Wiesz, że mamy nowego ucznia w klasie? Ma na imię Logan, jest mega wysoki. Jest śliczny.
- Zakochana? ZNOWU?
- Można tak powiedzieć.
- Hah.. Dobra, ja kończę. Do zobaczenia w szkole!

W tej chwili mnie olśniło. Przecież dzisiaj odbywa sie w naszej szkole taki pseudo bal. Tak więc wybrałam sobie najładniejszą sukienkę jaką miałam (czerwona z czarnymi falbankami, z przodu krótka, z tyłu długa. Bez rękawów). Dodałam naszyjniki oraz bransoletki. Założyłam też buty na koturnie. W uszach nie brakowało mi kolczyków. Pierścionki wypełniały palce. Czułam się sobą! Upięłam moje włosy w nieogarnięcie ogarnięty koczek i wyszłam. Na polu było ciepło, inna sprawa, że była jeszcze 18. Około 18.30 zaczynała się impreza.

                                          ***

Dotarłam do szkoły. Dziwnym trafem przy wejściu stał Logan, wyszedł na fajkę. Podeszłam do niego.
- Hej piękna, chcesz szluga?
- Jasne.
Wzięłam od niego papierosa i... Sam się odpalił!
- Mist co ty odpierdzielasz?!
Warknęłam gdy Logan odwrócił wzrok i rzucił gniewne spojrzenie laskom wpatrującym sie w nas.
- Rude są piękne...
- Oh.. Na prawdę...? Dzięki... Nikt mi jeszcze nic takiego nie powiedział...
- Inni się nie znają.
W tej chwili poczułam się bosko. Objął mnie.
- Ej, Kate, musimy porozmawiać. - rzuciła Max ubrana w trapmki oraz piękną, biało-czarną suknię.
- Yy... Ok. Sorry, Logan. Zaraz wracam
- Do zobaczenia, Lisie.
Poszłam z Max do bufetu.
- Kate, wiesz jak mam na imię, prawda?
- Tak... Max, prawda?
- Tak, ale to mniej ważne. Obserwowałam cię i Cattlen długo... W zasadzie od samego początku liceum... I jako jedyne zachowujecie się normalnie. Jesteś osobą godną zaufania.
- Na prawdę...? Dzięki....
- Muszę ci coś powiedzieć... Otóż... Nie wiem co to, może duch, może... Ale Onor od pewnego czasu, to znaczy około trzech lat... Jest ze mną. Łazi za mną, właściwie LATA za mną.... To chyba duch mojego poronionego brata, ale noe jestem pewna... Tak mówi...
- Mist, wiedziałeś o tym?
*- Od samego początku, misiu. -*
- Kto to Mist?
- To mój jakby... Wymyślony przyjaciel... Znaczy... Dajmon.
- Masz dajmona? Ja sie zastanawiałam czy Onor to dajmon... Ale nigdy nie odpowiedział wprost...
W tej chwili przybiegła do nas Cattlen. Była ubrana w czarną tunikę oraz swoje ukochane koturny. Włosy miała upięte w kok.
- O! Widzę, że nareszcie złapałaś okazję. Btw widziałam Logana przy wejściu. Jest całkiem całkiem z wyglądu.
- Spoko. Tak se gawędzimy z Max...
Większość imprezy (oprócz tanców, ciekawe z kim ja tańczyłam, to chyba jasne) minęła mi na jedzeniu i gadaniu z przyjaciółmi.  Wracałam do domu z Catty i z Loganem, bo mieszkał... W bloku obok mojego... Wymieniliśmy się numerami telefonu i poszłam do domu.

*****

Dzięki za czytanie misie! Następna część pojawi się jutro :D Dobranoc!

Przyjaciel na niby | Where stories live. Discover now