Rozdział piętnasty; Jazda w terenie.

15 2 0
                                    

*7:15*
Wstałam na dźwięk mojego ukochanego budzika, którego mi się przyjemnie słucha, bo budzi mnie piosenka The Trooper. Budzi też Max i ogólnie cały pokój. Wstałam pełna energii (nie często tak mam) i poszłam się ubrać. O ile wiem, pierwsza jest jazda konna w terenie. Ubrałam zatem kapelusz, czerwoną koszulę, pod koszulę bluzkę bez rękawów (czarną), czarne spodnie w kratę i buty. No cóż, wysokie buty, podobne do tych, które miała Selene.

 No cóż, wysokie buty, podobne do tych, które miała Selene

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tak ubrana zeszłam na śniadanie. Po drodze obudziłam wszystkich moich współlokatorów
- Wstawać! Śniadanie jest!
Wszyscy wstali jak wrzasnęłam. Hehe. Poszłam dziarskim krokiem na stołówkę. Wszyscy patrzyli na mnie, ja usiadłam przy stole dla naszego pokoju. Max i Catty przyszły za mną, Logan i Emil przysiadli się chwilę później. Ari coś tam jeszcze marudził. Wstałam po jedzenie (szwedzki stół. Nieźle tu karmią), a na stołówkę wszedł Arioch. Złapał mnię za ramię i pocałował w policzek.
- Cześć kochanie. - powiedział.
- Hej. - uśmiechnęłam się lekko speszona. Ta. Wszyscy w tej chwili patrzyli na MNIE. Wstyd wstyd wstyd. Przynajmniej nikt do mnie nie zarwie. Wzięłam jedzenie i poszłam do stołu. Ja, Max i Cat siedziałyśmy po jednej stronie stołu, a chłopaki po drugiej. Zjadłam jogurt.
- Będziesz głodna. - podsumowała mnie Max.
- Tymbardziej, że jedziesz w teren zaraz po śniadaniu. - dopowiedział Logan, a Arioch się na niego gniewnie popatrzył. Tylko Emil niec nie powiedział, bo jeszcze nie ogarnął, co zaszło między mną i Loganem. Ale grunt, że Cat jest szczęśliwa. Po śniadaniu poszłam do stajni. Było tam bardzo dużo koni. Wszystko pięknie zadbane. Konie majestatyczne... Poszłam do biura stajni. Siedział tam staruszek pochylony nad jakimiś dokumentami.
- Witam... Mam na imię Katelyn, jestem na obozie. Chciałabym pojechać w teren.
- Nazwisko?  - zadał pytanie nadal wisząc nad dokumentami.
- Swiftson.
- Skądś cię znam... - podniósł wzrok.
- Wątpię. Którego konia wziąść?
- Karino. - powiedział bez namysłu.
- Gdzie on stoi?
- W ostatnim boksie po lewej. Ale teraz jest na padoku. Siodlarnia jest na przeciwko jego boksu.
- Dziękuję.
- Miłej jazdy.

Wyszłam z biura i zeszłam po schodach. Stajnia była taka... Zwyczajna. Poszłam do siodlarni. Piękna... W jedym pudle wszystkie uwiązy zwinięte w kłębek, ciasno. Bardzo duża siodlarnia... Na jednej ścianie wiszą siodła, popręgi, puśliska i strzemiona, na przeciwległej wiszą kantary i ogłowia. Czapraki zą zawieszone na rurce. Derki wiszą na specjalnym wieszaku. Ogólnie stajnia idealna. Wzięłam rzeczy dla Karino. Czaprak był czerwony, tak jak uwiąz, kantar i jeden pas od ogłowia. Ochraniacze też ma czerwone tylko siodło jest czarne. Poszłam do Karino. Jest czarny. Jest piękny!

Zawiesiłam siodło i inne akcesoria dla konia na płocie, wzięłam kantar i uwiąz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zawiesiłam siodło i inne akcesoria dla konia na płocie, wzięłam kantar i uwiąz. Karino stał niedaleko płotu, nie musiałam się z nim długo bawić w berka. Koń nie stawiał oporu przy zakładaniu mu kantara. Doczepiłam uwiąz i poszliśmy do płotu założyć mu siodło i cały sprzęt. Zeszło mi trochę przy zakładaniu ogłowia, ponieważ Karino postanowił udawać żyrafę.

***

Wjechaliśmy na leśną dróżkę. Przepiękny widok... Usłyszałam szelest w krzakach. Dałam prosty sygnał. Pocwałowaliśmy na polankę. Tam zobaczyłam jeszcze paru członków obozu. I Tiffany. TAK. Ta szmata jeździ. Zagalopowałam i po chwili znalazłam się przy reszcie grupy. Otwarte pola... Idealne miejsce na dziki cwał. Dałam sygnał do galopu i powoli rozpędziłam Karino do cwału. Na ziemi leżała niewielka kłoda. Rumak lekko zwolnił i wyskoczył.to było idealne... Hahah, Tiffany statra się zrobić to samo. Oh. Skąd ja to wiedziałam... Wylądowała na ziemi po chwili galopu. Wszyscy podbiegli w jej stronę. Tylko ja i Karino mamy ją totalnie w dupie. Zagalopowałam. Karino słucha się idealnie. Pojechaliśmy do stajni po łuk. Ktoś ustawił tarcze, więc jest do czego strzelać.

*****

Hej hej! Taki krótki rozdzialik xDD Odwieszam opowiadanie xD Będą na zmianę wychodzić rozdziały. Raz na Shadow a raz tutaj.

Przyjaciel na niby | Where stories live. Discover now