Rozdział ósmy; Pierwszy trening.

21 3 4
                                    

Cdn rozdziału siódmego.
...zobaczyłam za oknem sąsiada. Nie, nie stał na ziemi. Ale był przywiązany za szyję to drzewa. Nie żył. Ktoś pocharatał mu twarz. I.... I.... Zszokowana zemdlałam. Był wieczór, dlatego mama, jakby weszła do pokoju, to raczej by stwierdziła, że zasnęłam...

Godzina 10, kolejny dzień.
Narrator trzecioosobowy
Kate wstała z łóżka wyjątkowo późno. Ale cóż, jest weekend. Wstała i ubrała się w swoją koszulę, bluzkę bez rękawów z Iron Maiden, czarną bandamę oraz rękawiczki z ćwiekami (typowe dla emo).

Katelyn POV
Dzisiaj jest zimno. Może założyłabym jeszcze moją czapkę a'la smerfetka, ale czarną. Mamy się dzisiaj spotkać z Max, Cat i Loganem na polance za naszą szkołą. Nie wiem po co... Powiedzieli tylko, że mam tam być o 12.30

                                    ***

Godzina 12:30
Założyłam moje kochane glany, oczywiście ubłocone ale nadal lśnią! Wzięłam torbę i pobiegłam na polankę. O dziwo stały tam trzy postacie. Nie, to nie byli moi przyjaciele. Powoli się odwrócili w moją stronę. Zamarłam. Czyżby to były wcielenia demonów...? Rozpoznałam Ariocha i Lucyfera, ale trzeci... Trzeciego nie rozpoznałam. Ale łatwo było rozpoznać Ariocha. Zawsze czarna szata, łańcuch (złoty) wpleciony w szatę. Białe oczy. Zupełnie białe.  Na jego twarz spływały czarne włosy, w ręku trzymał siekierę. Cóż... Jest przystojny. I wygląda na silnego. Jest podobnego wzrostu co Logan. Lucyfer- Szare szaty, pierdyliard zawieszek na łańcuszkach, gwiazdy, księżyc, słońce itp. I rogi. Duże, czarne. A trzeci... Trzeci miał maskę. Jakby chciał się osłonić... Jakby... Nie miał twarzy. Jakby miał spaloną twarz. Łańcuch na szyi. Lucyfer i nieznany stali. Nie ruszali się. Ale Arioch do mnie podszedł. I powiedział mi na ucho, dotykając je lekko wargami...
- Twoi przyjaciele nie przyjdą... Ale nie martw się. Z nami będzie ci weselej. Tam stoją Lucyfer i Zozo. Zwabiliśmy cię tu, byś nauczyła się panować nad swoją mocą, Katie. Nie chcemy cię skrzywdzić, ale pomóc. I jeszcze jedno-Widzimy Mista.
*- Ziom, nie ufam im. -*
Warknął
*- On to słyszy? Jest przystojny... -*
- Dzięki za komplement. - powiedział Arioch uśmiechając się do mnie.
- Zaczniemy ją w końcu szkolić? - powiedział Zozo.
- Możemy zacząć. - odezwał się Lucyfer.
Dziwne, ale w tle zaczęła lecieć moja ukochana piosenka...

Wiedzieli, co lubię. Wiedzieli o mnie wszystko. Ale nie słyszeli moich myśli. A ja... Ja zapomniałam o Loganie... Będzie mieć przechlapane u Ariocha... Bo ja kocham ich obydwu... Bez komentarza, wiem. Zakochiwać się w demonie od pierwszego wejrzenia? Chore.

                                       ***

Upadłam na ziemę. Byłam wyczerpana. Arioch do mnie podbiegł. Lucy i Zozo też.
- Nic ci nie jest, Katie? - powiedział z lekkim zaniepokojeniem Arioch.
- N... Nie. Tylko jestem zmęczona... - odparłam.
- dajmy jej odpocząć, bardzo dobrze się sprawiła. - powiedział Zozo.
- Masz rację. Jest słaba... - przytaknął z troską Ari.
Miałam lekko podpalone włosy. Nie było tego strasznie widać w tym rudym bałaganie zwanym moją fryzurą. Ale za to mnie wszyscy kochają... Nie zetnę ich. Nigdy.
*- Lol... Pierwszy raz rozumie mnie kotś inny niż Kate! -*
- No widzisz... - powiedział do Mista Zozo.
- Ej, Zozo... Ty jesteś tym demonem od tablicy ouija?  - zapytałam nieśmiało.
- Tak, to ja. Jesteś grzeczną dziewczynką, dlatego nigdy się jeszcze nie spotkaliśmy. - gest brwiami.
- A ty... Lucyfer... Władca piekła? - ostatnie słowo wypowiedziałam ze sporym obrzydzeniem.
- Tak. - powiedział nieco oschle.
- Kate, odstawimy cię do domu. Rodzice się pewnie martwią... - puścił oko do Zozo.
- Yyyh... Dobrze. Spotkam Was jeszcze? - zapytałam trochę smutna.
- Mnie i Zozo nie... Znaczy... Zozo tak. Ale głównie to Arioch się zaoferował. - powiedział Lucy.
- Musisz już iść. Arioch może u ciebie zamieszkać? - zapytał Zozo.
- Yeee... Tak, pewnie. - odparłam zmieszana.
- Nie bój się, ciebie nie ugryzę.. - zaśmiał się Ari.
- Ok... To może już pójdziemy? - zapytałam.
Zozo i Lucy zniknęli.
- Zostaliśmy sami. Jak masz zamiar nie wzbudzając podejrzeń rodziców wprowadzić mnie do domu? - wzkazał pelerynę i łańcuhy.
- Szlag... Nie wiem.
- może najpierw... Wlecimy oknem, masz jakieś NORMALNE ciuchy? Przebiorę sie. Potem wejdziemy drzwiami. Powiesz, że jestem... Dalej nie mam planu. - powiedział.
- Dobry plan. A jak zamierzasz „wlecieć"przez okno...?
- Mam sposoby. Jestem demonem, mam skrzydła. Nie wiedziałaś? - powiedział i wziął mnie na ręce.

                                   ***

Cały plan poszedł się jebać, ponieważ rodziców nie było w domu. Więc i tak wlecieliśmy oknem.
- Pójdę poszukać jakiegoś sensownego ubrania dla ciebie. - oznajmiłam i wszyłam z pokoju.
*- Ej ufasz mu? Ja słabo. -*
*- Tak. Jest demonem, ale... On nie może kłamać. Ma piękne oczy... Krystalicznie białe. -*
*- Zakochałaś sie. ZNOWU. -*
*- Ciiii!! Gnoju on to słyszy!! -*
Zarumieniłam się i pospiesznie wybrałam czarną koszulę oraz jeansy tego samego koloru. Wyszłam z pokoju i wpadłam na Ariocha. Szedł do pokoju w którym byłam. Objął mnie w pasie. Serce mi biło jak szalone. Pocałował mnie...

*****

Hej hej misie! Woow co tu sie podziało xD Aż sama się dziwię! xD Dobra, jeśli sie spodobało to zostaw komentarz i zagłosuj. Pa ❤️

                                                                     ~Foxy

Przyjaciel na niby | Where stories live. Discover now