Rozdział 11

11 0 0
                                    

-Sel?!
Odwróciłam sie i zobaczyłam biegnącego do mnie Dean'a. Wyglądał jakos inaczej. Bardziej... przystojniej?
- Hej Dean. Właśnie wychodzę...
- Co sie stało??- popatrzył  mi prosto w oczy - Płakałaś??
Otarłam oczy i ku mojemu zdziwieni na rekawie widziałam kilka mokrych plam.
- Nie, to znaczy oczy mi łzawią ... to alergia.
- Gdzie idziesz ?
- Do... w sumie sama nie wiem gdzie. Cos sie znajdzie, muszę tylko ...
- Odwiozę cię.
- Nie, naprawdę nie trzeba.
- Słuchaj, masz problem z chodzeniem ,a ja mam teraz wolne. Muszę tylko odnieść papiery do Scootera. I nie przyjmuje odmowy. - powiedział uśmiechając sie.
Miał taki dziwny błysk w oku. Zauważyłam tez dołeczek w policzku.
- Okej. -odwzajemniłam uśmiech.
- To ja zaraz wracam. Masz tu kluczyki. Auto stoi na podziemnym parkingu, blok A ,miejsce 12. Szybciej dojedziesz winda. Jest na koncu korytarza.
Wręczył mi kluczyki i poszedł. Jeszcze raz. Blok A, miejsce 12? Jechać winda. Ok. Da sie zrobić.
***
Kiedy byłam juz na parkingu doznałam szoku. Przede mna znajdowało sie morze samochodów. Jedne były zwykle ,takie na które byłoby stać normalnego człowieka, i tez takie o których można sobie pomarzyć. Pewnie auto Justina stało w osobnym pokoju pilnowanym przez 10 ochroniarzy. Gwiazdy maja przecież swoje przywileje.
Stanęłam na środku parkingu i nie miałam pojęcia gdzie jestem.
- Tędy.
Dean stał kilka metrów za mna i nagle zniknął za ściana. Zaczęłam iść szybciej ale noga znowu zaczęła dawać mi do zrozumienia ze mam przestać.
Nagle Dean znowu sie pojawił przede mna.
- Debil ze mnie. Zapomniałem. Chodź, pomogę ci.- podszedł i ukucnal przede mna. - Wskakuj.
- Dean, nie wygłupiaj sie.
- Ty sie nie wygłupiaj.
Uśmiechnęłam sie pod nosem, ale było mi głupio, ze ktoś musi mnie nosić. Zrobiłam jak kazał. W drodze do samochodu zauważyłam ze ma cudowne perfumy. Kocham zapach męskich perfumow. Trzymałam sie jego szyi ale czułam jego pracujące mięśnie. Nie było widać ze jest pakerem albo siłaczem bo zazwyczaj nosił luźne koszule, ale najwyraźniej pod ubraniem skrywały sie niezle mięśnie.
Po chwili byliśmy przy aucie. Wow. Czarny RangeRover. Kuloodporne szyby? Jezus Maria. Podeszliśmy do drzwi pasażera i Dean pomógł mi wsiąść.
- Dzięki.- powiedziałam siedząc juz na fotelu.
Uśmiechnął sie , zamknął drzwi i obszedł auto, zeby po chwili usiąść na miejscu kierowcy.
Kiedy był juz w środku, odpalił auto i ruszyliśmy.

Just Friends, Right?Where stories live. Discover now