TWO

1.1K 137 147
                                    

Ashley ziewnęła głośno, kładąc głowę na oparciu sofy. Tyler spojrzał na nią z rozbawieniem.

- Nie będziesz spała na kanapie - stwierdził chłopak, wstając. Pociągnął jej dłoń, jednak dziewczyna tylko jęknęła.

- Nie. - zakręciła głową. - Jestem zbyt zmęczona. Zanieś mnie.

Tyler skrzywił się.

- Dobrze, księżniczko - powiedział ironicznie, chwytając jej wyciągniętą rękę. Wziął ją w ramiona. Ash cicho pociągnęła nosem, opierając głowę na ramieniu bruneta.

- Dziękuję, mój rycerzu. - wymamrotała, a chłopak prychnął.

Wchodził po schodach, lekko dysząc przez ciężar Ashley. Był silny, ale nie aż tak. Ledwo doniósł ją na górę.

Gdy dotarli, położył ją na łóżku. Wymamrotała coś niewyraźnie, leniwie naciągając kołdrę na swoje małe ciało. Tyler zadbał, by było jej wygodnie, a potem poszedł na swoją małą kanapę. Nienawidził dzielić z kimś łóżka. Chyba, że z rodzicami. W każdym innym przypadku czuł się nieswojo.

Tyler chwycił koc i przykrył się nim, kładąc głowę na podłokietniku. Nie był specjalnie wybredny w tej kwestii. Bez kłótni był w stanie ustąpić komuś łóżko i przenieść się na kanapę. Dopóki to nie podłoga, było w porządku.

Ziewnął cicho, wyciągając telefon. Nie zmęczył się tak bardzo jak Ashley. Był raczej nocnym markiem, więc zawsze wieczorem siedział na telefonie, by zasnąć.

Niestety, tym razem jego sposób nie zadziałał. Jęknął i zsunął mebla, po czym zszedł na parter. Tyler był tu wiele razy, więc poruszał się jak po własnym domu. Nigdy nikomu to nie przeszkadzało.

Nucąc cicho wszedł do kuchni, zdecydował wypić szklankę wody. Czyniąc to, usłyszał skrzypienie drzwi. Lekko zmarszczył brwi. Dźwięk gniecionego ubrania na chwilę przestał być słyszalny, a chłopak poczuł czyjąś obecność.

Tyler pisnął, chwytając nóż z blatu. Trzymał go tuż przy piersi. Obszedł wyspę dookoła. Mógłby przysiąc, że słyszał bicie swojego serca. A co, jeśli to włamywacz? Albo jeszcze gorzej... morderca?

Oczy Tylera były szeroko otwarte i przygotowane na niebezpieczeństwo, kiedy usłyszał delikatne jęki. Skulił się, wiedząc już na pewno, że to brat jego przyjaciółki. Tylko on mógł wrócić po północy i przyprowadzić kogoś ze sobą.

Wstał, marszcząc nos, kiedy zobaczył Josha, dość namiętnie całującego się z jakąś dziewczyną. Odchrząknął głośno, dzięki czemu oderwali się od siebie z prędkością światła.

- Kurwa mać, człowieku - Josh warknął, a na jego ustach pojawił się grymas. Ty zauważył jego przekrwione oczy i pogniecione ubrania. Idiota w tamtej chwili był bardziej naćpany niż on przez całe życie.

- Mi też miło was widzieć - odparł od niechcenia, siadając na blacie. Wsunął nóż tam, gdzie go znalazł, machając nogami w przód i tył. Posłał im fałszywy uśmiech.

Josh spojrzał na niego z rozdrażnieniem, kręcąc głową. Dziewczyna stojąca obok niego wyglądała na wkurzoną. Jej wypielęgnowane paznokcie stukały marmurowy blat. Joseph nienawidził tego dźwięku.

- Możesz już sobie iść? - zapytała, przeczesując dłonią swoje krótkie włosy.

Tyler tylko pokręcił głową.

- Dlaczego niby? - ponownie zadała pytanie, wzdychając głęboko.

- Bo nie mogę spać i potrzebuję jedzenia. - odpowiedział, wzruszając ramionami. Dyskretnie zerknął na Josha, zwracając uwagę na fakt, że wyglądał bardziej na rozbawionego niż złego. Uśmiechnął się lekko z tego powodu.

- Cóż, przyszłam tutaj, żeby się pieprzyć - powiedziała wprost, mrużąc zielone oczy, które były tak przekrwione jak Josha. Więc oboje byli naćpani.

- Podpowiem ci, jest takie pomieszczenie zwane sypialnią - rzekł szyderczo Ty, poszerzając swoje brązowe oczy. - Ale nie sądzę, że kiedykolwiek byłaś w innej niż własna, bo nie jesteś w stanie ominąć drugiej bazy. - uśmiechnął się i zamrugał rzęsami.

Dziewczyna z trudem wciągnęła powietrze, przetwarzając słowa chłopaka. Odsunęła się od Josha, ogłaszając, że ona wychodzi. Tyler pomachał jej na pożegnanie, a ona zdążyła jeszcze wystawić środkowy palec zanim zniknęła z jego pola widzenia.

Frontowe drzwi trzasnęły, na co chłopcy skrzywili się. Niektórzy już spali, trochę szacunku.

- Nie minęła nawet doba, a ty już pozbyłeś się ode mnie dwóch irytujących dziewczyn. - powiedział Josh, otwierając lodówkę. - Zdecydowanie powinieneś przychodzić częściej.

- Jestem tu, jakby, codziennie. - brunet wywrócił oczami.

Josh wzruszył ramionami.

- Ledwo zauważyłem - powiedział szczerze. Tyler prychnął.

Rzeczywiście, pomyślał z goryczą.

Patrzył, jak Josh wziął resztki mrożonej pizzy z lodówki. Tyler skrzywił się, ale nic nie powiedział. Kto niby je zimną pizzę?

- Co? - rudy zapytał z ustami pełnymi jedzenia. Tyler tylko pokręcił głową. Ten facet wcale nie ma wstydu.

Josh wzruszył ramionami, wskakując na wyspę. Siedział teraz naprzeciwko Tylera. Jego głowa kiwała się na boki podczas przeżuwania zimnego posiłku. Tyler starał się wyprzeć z głowy myśl, że to urocze. Przegrał.

- Zawsze masz dziewczyn na pęczki. - zaczął Ty po kilku minutach. Josh skinął niedbale, zamykając woreczek strunowy, w którym zostały już tylko dwa kawałki. Zaproponował je młodszemu, a ten nie odmówił.

- Nic nie poradzę. - uśmiechnął się Dun. - Kobiety mnie kochają. A ja kocham je.

- To tylko jedna z dróg.

Josh zaśmiał się, pochylając się.

- Lubię cię. - uśmiechnął się, zagryzając dolną wargę. - Musimy częściej wpadać na siebie po północy.

Tyler nie mógł powtrzymać rumieńców.

- Może - odparł z roztargnieniem, zauważając dolną wargę między zębami chłopaka. Ich oczy spotkały się.

Brązowowłosy nagle zdał sobie sprawę, że Josh zaczął przechylać się bardziej. Odchrząknął, zsunął się z blatu i wycofał w kierunku schodów.

- Powinienem iść spać - wyjaśnił, mówiąc szybko przez nerwy. - Wiesz, szkoła i takie tam. Uh, dobranoc!

Ostatnią rzeczą, którą widział, był uśmiech Josha.

facedown | joshlerDonde viven las historias. Descúbrelo ahora