ELEVEN

941 139 24
                                    

Gdy Tyler dojechał do posiadłości Dunów, musiał zachowywać się najciszej jak się da. Nie chciał nikogo obudzić, dostarczając Josha do jego pokoju. Fioletowowłosy nadal cicho pociągał nosem. Narkotyki i alkohol w organizmie raczej nie pomagały mu w tym stanie.

Serce Tylera nadal bolało. Nie mógł pozbyć się z głowy obrazu przerażonego, zapłakanego Josha. Chciał chronić go i trzymać z daleka od każdej formy niebezpieczeństwa.

Brunet położył dłoń na ramieniu starszego chłopaka, po czym delikatnie nim potrząsnął.

- Dasz radę wejść po schodach? - zapytał. Wolną ręką odgarnął z czoła przyklejone przez pot włosy.

Josh cicho zachichotał.

- Jestem naćpany, nie sparaliżowany - mruknął ironicznie, powstrzymując uśmiech. Tyler przewrócił oczami i przytaknął, a potem puścił jego ramię.

A w chwili kiedy to zrobił, dłoń Josha z powrotem go przyciągnęła.

- Nie idź - wyszeptał nagle, a brunet zmarszczył brwi.

- Nie mam zamiaru - obiecał, dzięki czemu starszy chłopak rozluźnił się. Mimo że Josh powiedział, że sam może wejść na piętro, Tyler i tak mu pomógł. Dun zdawał się nie zwracać na to uwagi.

Joseph przelotnie spojrzał na zamknięte drzwi do pokoju Ashley. Mógł usłyszeć jej ciche chrapanie, przez co mimowolnie się uśmiechnął. Nadal głęboko spała.

Josh mocno ściskał rękę Tylera, jakby bał się, że ten ucieknie. A on by tego nie zrobił. Wiedział, jak kruchy i delikatny był Dun, więc obiecał sobie zrobić wszystko, co w jego mocy, by chłopak był spokojny i bezpieczny.

Gdy weszli do sypialni Josha, Tyler rozejrzał się z ciekawością. Był w niej tylko raz i wtedy o tym nie myślał.

Ściany pomalowane były granatową farbą. Dekorowały je liczne plakaty i ramki ze zdjęciami. Wszystkie meble były ciemne. Z wyjątkiem śnieżnobiałego łóżka. To bardzo rzucający się w oczy, jednak idealnie pasujący kontrast.

Tyler usiadł na krawędzi łóżka, przyglądając się, kiedy starszy chłopak puścił jego rękę, by w pełni ubranym zanurzyć się w pościeli. Brunet zachichotał.

- Nie jest ci gorąco? - spytał, wskazując na jego bluzkę z długim rękawem i czarne jeansy. Fioletowowłosy jedynie wzruszył ramionami. Nawet nie otworzył oczu.

- Jestem zbyt zmęczony - wymamrotał i wyciągnął się w poprzek materaca.

- Podnieś się - rozkazał Tyler, a Josh leniwie dostosował się. Rozchylił powieki, obserwując, jak młodszy chłopak się zbliża. Brunet złapał za róg jego swetra i przełożył go przez głowę Josha, po czym rzucił na podłogę. - Lepiej? - zapytał, a kiedy Josh przytaknął uśmiechnął się z zadowoleniem. Cicho ziewnął, pocierając oczy. - Spodnie też? - upewnił się. Starszy zawahał się, jednak po chwili znów przytaknął. Joseph odsunął kołdrę i sięgnął, by rozpiąć jego spodnie.

Każde z tych zachowań było wolne od seksualnych podtekstów. Tyler tylko chciał opiekować się Joshem. Nic więcej. Nie chciał seksu.

Oczywiście, to było w pewien sposób intymne. Ale nie w ten zboczony sposób. Było niewinne i przepełnione zaufaniem. Josh wiedział, że Tyler go nie wykorzysta. Że się nim zaopiekuje. I pocieszy.

Tylko tego chciał Tyler.

Gdy jego jeansy spadły na podłogę, brunet wstał, by nie krępować Josha.

- Odpocznij - wyszeptał do wyczerpanego chłopaka. - Jutro będzie nowy dzień. Wszystko będzie lepsze.

Josh jęknął i spojrzał na Tylera z grymasem na twarzy.

- Wychodzisz? - zapytał niewyraźnie.

Tyler niespokojnie zagryzł swoją dolną wargę.

- Mam zostać? Zostanę, jeśli chcesz - powiedział, niepewnie podchodząc do łóżka.

Josh nie odpowiedział. Przesunął się i posłał mu oczekujące spojrzenie. Tyler musiał powstrzymywać szeroki uśmiech, który w tamtej chwili cisnął mu się na twarz.

Położył się obok Josha, w pełni ubrany. Nie chciał sprawiać, by drugi rano czuł się niezręcznie.

- Tyler?

- Tak?

- Dziękuję.

Zasnął z uśmiechem na ustach.

***

Tyler obudził się wcześniej niż zwykle. Wstał około piątej rano by wrócić do domu i przygotować się do szkoły. Chciał wyjść zanim Josh otworzy oczy, bo obawiał się reakcji chłopaka na widok ich, leżących w tym samym łóżku.

Tak jak mówił wcześniej, Josh zachowywał się inaczej gdy był pijany. Był zdecydowanie bardziej otwarty i szczery. Nie to co trzeźwy Josh.

Tyler ziewnął, przeczesując ręką swoje rozczochrane włosy, kiedy wszedł do swojego domu. Natychmiast uderzył w niego zapach kawy i tostów. A to mogło znaczyć tylko jedno.

Jego mama była już na nogach.

Tyler wszedł do kuchni i zobaczył swoją matkę, opartą o blat z kubkiem w ustach i książką w dłoni. Była zbyt pochłonięta powieścią, żeby zauważyć, że jej syn już wrócił.

- Mamo - zawołał, przyciągając uwagę kobiety. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się ciepło. Odłożywszy swoje rzeczy na miejsce podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła.

- Cześć, kochanie - przywitała go zmęczonym głosem, pieszczotliwie przeczesując niechlujną fryzurę syna.

- Wstałeś bardzo wcześnie - zauważyła, po czym odsunęła się lekko. Skrzyżowała swoje ramiona i spojrzała na niego z małym uśmieszkiem, unosząc podejrzliwie brew.

Tyler wywrócił oczami.

- To nie to, o czym myślisz, niemiła staruszko - zażartował. - Chciałem po prostu przyjść do domu i przygotować się na lekcje.

Pani Joseph zachichotała, a potem skinęła głową.

- Więc idź i to zrób - powiedziała mu, szturchając ramię chłopaka. Tyler uśmiechnął się, a jego nastrój zdecydowanie się poprawił.

Wrócił na górę i wszedł do swojego pokoju. Gdy się ubierał, w jego głowie siedział Josh i tylko Josh.

Tyler wiedział, że się w nim zakochiwał.

Teraz to była tylko kwestia czasu, by niewinne zauroczenie przerodziło się w istny chaos.

facedown | joshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz