SEVEN

949 122 33
                                    

Od wypadku minęło kilka dni, a Tyler za wszelką cenę starał się unikać Josha. Zawsze, kiedy odwiedzał posiadłość Dunów, robił wszystko co w jego mocy, by powstrzymać się od patrzenia w kierunku chłopaka, gdy ten był w pobliżu.

Robił to za równo dla siebie, jak dla Josha. Wiedział, że fioletowowłosy ani trochę nie życzył sobie towarzystwa młodszego chłopaka. Dla niego było to oczywiste. Nawet ślepy by zauważył.

Aktualnie Tyler siedział przy biurku w pokoju Ashley, czekając aż dziewczyna wróci do domu. Przyszedł do niej zaraz po szkole. Minęło już ponad pół godziny, a jej nadal nie było.

Pewnie znów wylądowała w kozie albo wyszła z kimś do miasta. Chłopak obrócił się na krześle, nucąc znaną sobie melodię. Próbował zając czymś swój umysł.

- Tyler?

Kurwa.

Zamarł. Siedział tyłem do drzwi, patrząc się w okno szeroko otwartymi oczami. Nie chciał się odwrócić. Potrafił oprzeć się pokusie, by spojrzeć na fioletowowłosego dziewiętnastolatka.

- Tyler? Proszę, możemy porozmawiać?

I odwrócił się.

Tyler nerwowo przygryzł dolną wargę, kiwając się w fotelu. Zamiast na Josha, patrzył się za jego głowę. Dzięki temu wyglądało, jakby miał oczy utkwione w twarzy chłopaka.

Co chciał powiedzieć Tylerowi? Znów zmieszać go z błotem i kazać odpierdolić się raz na zawsze? Nie byłby zaskoczony.

- Czego chcesz? - wymamrotał gorzko, krzyżując ramiona w irytacji. Zignorował grymas, który pojawił się na twarzy Josha przez ton jego głosu.

- Ja, um, chciałbym przeprosić - powiedział z wahaniem i oparł się o ścianę przy drzwiach. Podrapał się po karku, a Tyler prychnął na jego słowa.

- Ashley ci kazała? - Joseph zapytaj podejrzliwie, a potem w końcu spotykał jego wzrok. Dun wyglądał na zawstydzonego. - Oczywiście - warknął, wstając z krzesła. Podszedł do Josha i położył dłonie na torsie chłopaka, popychając go w stronę korytarza. Naciskał, dopóki fioletowo włosy całkowicie nie opuścił pokoju, po czym głośno trzasnął drzwiami. Odwrócił się, z zamiarem powrotu na fotel.

Brunet spuścił głowę, czując łzy napływające do jego oczu. Cicho przeknął i pociągnął nosem. Zaczął mocno trzeć oczy, jakby to miało sprawić, że przestanie płakać. Nieznosił swojej wrażliwości. Dlaczego Josh miał na niego taki wpływ? Cokolwiek zrobił, zawsze sprawiało to, że u Tylera pojawiały jakieś uczucia. Czuł się zły, podirytowany, smutny, a nawet szczęśliwy. Wszystko wywoływało ogromne emocje.

Tyler zawsze szybko się zakochiwał. Przykładowo, w szóstej klasie (kiedy jeszcze myślał, że jest biseksualny) poznał dziewczynę. Nazywała się Jenna Black. Był gotów zrobić dla niej wszystko. Patrzył się na nią, jakby była najpiękniejszą osobą na świecie. Ciągle o niej myślał. I gadał. A ledwo co ją znał. To samo z Dallonem Weekesem, podczas jego pierwszego roku w liceum. Nie wspominając o Mattym Healym (z którym może całował się kilka razy) w drugiej klasie. A teraz Josh.

Tyler to typ osoby, która mogłaby zrobić wszystko by kogoś zdobyć. Zmienić wygląd, charakter czy poglądy. Mógł udawać, że lubi coś, czego tak naprawdę nie lubi. Zawsze bardzo zależało mu, by wszyscy go lubili, nawet kosztem utracenia tego, kim był naprawdę. To znaczy, było tak, dopóki nie spotkał Ashley pod koniec drugiej klasy. Nauczyła go wielu rzeczy; jak się obronić i pokochać za to, kim był. Nauczyła go, jak być z siebie dumnym.

Tak, ciągle się uczył. Ale już prawie osiągnął swój cel. Chciał być jak najlepszą wersją siebie. Bardziej szanowaną i szczęśliwszą niż wcześniej.

Żeby mu się udało, musiał przestać tak łatwo się zakochiwać. Musiał odpuścić sobie Josha. Najpierw on sam powinien pokochać siebie. Nikt nie może zrobić tego za niego.

Tyler podniósł głowę, zagryzając wargę. Spojrzał w kierunku wyjścia. Czy Josh nadal tam był?

Brunet wstał i podszedł do drzwi, powoli je otwierając. Wyjrzawszy, zobaczył fioletowowłosego opartego o ścianę naprzeciwko niego. Jego dłonie były złączone, a oczy wpatrzone w podłogę. Na dźwięk skrzypienia uniósł spojrzenie, a w czekoladowych oczach pojawił się delikatny błysk.

- Naprawdę chcę przeprosić - wypalił, odpychając się od ściany. - Tak, Ashley kazała mi z tobą porozmawiać. A ja się zgodziłem, bo sam tego chciałem.

Tyler przewrócił oczami i oparł głowę o framugę.

- Dlaczego ci nie wierzę? - powiedział cicho.

Josh westchnął, nerwowo przeczesując dłonią swoje kolorowe włosy.

- Nie musisz. Po prostu posłuchaj, okej? - zapytał miękko, a Ty zgodził się po chwili wahania. Dun z uglą wypuścił powietrze, dłonią każąc młodszemu chłopakowi opuścić pokój i stanąć przed nim. Tyler zamknął drzwi, po czym podszedł bliżej.

- To, co powiedziałem kilka dni temu, było głupie i niedojrzałe - zaczął, oblizując swoje spierzchnięte usta. Ewidentnie był zestresowany. Tylko dlaczego? - I bardzo niestosowne. Po prostu... miałem mętlik w głowie. Nadal mam. Byłem niepewny w sprawie mojej, um, orientacji. Kiedy powiedziałeś, że jesteś gejem, cholernie mnie to zaciekawiło, rozumiesz?

Tyler przytaknął, unosząc brwi. Znał to uczucie dezorientacji i beznadziei. Doskonale znał. Najgorsze uczucie na świecie. Jakbyś się dusił. Zwłaszcza, kiedy nie masz z kim o tym porozmawiać. Pożerało i wyniszczało od środka. Koszmar.

- Więc... następnego dnia poszedłem na imprezę. Dlatego nie odebrałem cię ze szkoły. Chciałem coś... sprawdzić. Znalazłem jakiegoś interesującego kolesia i, no, pieprzyliśmy się. Byłem najebany i czułem się obleśnie. N-nie wiem czemu. Pewnie dlatego, że przez tak długi czas myślałem, że jestem hetero - powiedział szybko, żywo gestykulując. Unikał spojrzenia Tylera.

- Skończy...

- Nie - przerwał, a brunet powolnie przytaknął. - Naćpałem się jak cholera. I dużo wypiłem. Próbowałem pozbyć się tego uczucia. Ale to nie działało, więc poszedłem do domu. Wtedy spotkałem ciebie i ja... wylałem na siebie całą swoją złość. Przepraszam. Nie zasłużyłeś na to a j-ja...

Głos Josha złamał się, a jego usta wypuściły cichy szloch. W oczach chłopaka zebrały się łzy. Serce Tylera połamało się na małe kawałeczki. Wyciągnął rękę, by złapać fioletowowłosego za ramię, jednak ten cofnął się.

- Przepraszam - wyszeptał. - J-ja muszę iść.

I odszedł.

facedown | joshlerWhere stories live. Discover now