SIX

916 112 9
                                    



- Ty pierdolony idioto!

Tyler zmęczonym wzrokiem obserwował wściekłą Ashley. Dziewczyna chodziła dookoła łóżka Josha. Jej oczy były zmrużone, a nozdrza rozszerzone. Nie miał do niej pretensji, naprawdę. Też byłby zły, jeśli ważna dla niego osoba wylądowałaby w szpitalu przez własną głupotę.

Oparł się o ścianę, nerwowo przygryzając wargę. Słuchał składającego się głównie z przekleństw wykładu. Ash żywo gestykulowała, starając się dotrzeć do brata. Niestety, Josh nie zwracał na to uwagi. Patrzył się na siostrę tępym, pozbawionym emocji wzrokiem. Był okropnie blady i wyglądał, jakby zaraz miał znów stracić przytomność. Tyler naprawdę się o niego martwił. Czy on w ogóle miał świadomość, co zrobił? A co, jeśli nie stało się to przez przypadek?

Brunet niezgrabnie potarł swoje ramię, oblizując spierzchnięte usta. Zaczął się zastanawiać, czy Josh pamiętał, co wydarzyło się między nimi kilka godzin wcześniej. Przypatrzył się mu uważnie. To całe przedawkowanie mogło mieć ogromny wpływ na jego organizm, osłabić go. Z drugiej strony, pewnie i tak był zbyt pijany by zapamiętać.

- Mogłeś umrzeć, kretynie! - krzyknęła, zaciskając pięści. Josh tylko westchnął, odwracając od niej wzrok. Spojrzał na Tylera, który spiął się niemal natychmiast. Oczy fioletowowłosego zmrużyły się.

- Co on tu robi? - rzucił, a Joseph poczuł się mały. Nagle podłoga stała się dla bruneta niezwykle fascynująca.

Cóż, jednak pamiętał.

Ashley prychnęła, kładąc dłoń na biodrze.

- Naprawdę? Kurwa, człowieku, masz jakiś problem? - warknęła, przez co obaj mężczyźni spojrzeli na nią. Tyler wyglądał na zaskoczonego, a Josh na zirytowanego. - On uratował twoje zasrane życie! - krzyknęła dziewczyna, kręcąc głową z niedowierzaniem. Dun spojrzał na swoją młodszą siostrę, a emocje zdały się znów zagościć w jego oczach. - Jesteś takim niewdzięcznikiem. Mogłeś umrzeć, ale ty wolisz być chujem dla osoby, która uratowała twoje jebane życie.

- Może chciałem umrzeć - wyszeptał, mając nadzieję, że nie usłyszą. Przeliczył się. Tyler i Ashley rzucili mu zszokowane spojrzenia. - Nigdy nie przyszło ci do głowy, że przedawkowałem celowo? Może chciałem zniknąć z tego pojebanego świata raz na zawsze.

Na te słowa serce Tylera zatrzymało się. Zamknął oczy i zacisnął pięści, kiedy ruszył w stronę drzwi. Wziął głęboki wdech, a jego puls wrócił. Poczuł przeszywający ból w klatce piersiowej. Z trudem łapał powietrze. Jego myśli stały się zamglone. Czuł, jakby mógł widzieć wszystko z góry. Ciało chłopaka było lekkie i zdrętwiałe jednocześnie.

- Mu-muszę wyjść - wyszeptał, a rodzeństwo rzuciło mu zdezorientowane spojrzenia.

Gdy opuścił pomieszczenie, poczuł, że znów może oddychać. Płuca Tylera ścisnęły się przez słowa Josha i sposób, w jaki je wypowiedział. Samobójstwo było dla niego dość drażliwym tematem. Bolał go fakt, że ktoś czuł się tak, jak on kiedyś.

Tyler oparł głowę o ścianę. Powinien już iść. Zdecydowanie powinien iść. Oczywiste było, że Josh go tu nie chciał.

Brunet zajrzał do pokoju przez zamknięte drzwi, przysłuchując się stłumionej rozmowie. Ashley znowu krzyczała na Josha. Pewnie nie zauważą, że wyszedł. I tak by ich to nie obchodziło.

Tyler odepchnął się od ściany i zszedł schodami w dół. Zanim zdążył przejść przez drzwi, został zaczepiony przez pielęgniarkę. Kobieta skrzyżowała ramiona na piersi.

- Wychodzisz tak szybko? - zapytała, przechylając głowę w bok.

- Niestety - posłał jej wymuszony uśmiech.

- Dlaczego? On cię potrzebuje, przecież jesteście parą i w ogóle - zmarszczyła brwi.

Zarumienił się na jej słowa. Potrząsnął głową, machając lekceważąco ręką.

- Uh, nie. Nie potrzebuje mnie. Ani nikogo innego, naprawdę. Jest, uhm, niezależny.

- Tyler!

Chłopak skrzywił się i odwrócił w stronę Ashley, która już do niego biegła. Pielęgniarka ominęła ich, po czym weszła do sali Josha, pewnie żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Dziewczyn zatrzymała go w porę. Ręce miała oparte na biodrach, a na jej czerwonych ustach widniał lekki grymas.

- Wszystko w porządku? Czemu wychodzisz? - zapytała surowo.

Tyler wzruszył ramionami i uśmiechnął się słabo.

- Potrafię poznać, gdy ktoś nie życzy sobie mojego towarzystwa - powiedział szczerze, drapiąc się po karku.

- No błagam - Ash prychnęła, przewracając oczami. - Zignoruj tego cymbała. Przecież wiesz, że zawsze się tak zachowuje.

Brunet niespokojnie przygryzł wargę, wzruszając ramionami. Powstrzymywał się od uświadomienia jej, że wobec niego Josh nie był tym zwyczajnym chamowatym sobą. Ewidentnie miał coś za złe Joshephowi, który nie miał zielonego pojęcia, co. Jasne, niby powiedział, że to ponieważ Tyler jest dziwadłem i chce Josha tylko dla siebie. Ale to było kłamstwo. A przynajmniej ta druga część. Mimo wszystko, Tyler miał wrażenie, że jest inny powód.

Chciał się dowiedzieć jaki, jednak coś podpowiadało mu: to zły pomysł. Rozkazał samemu sobie trzymać się z dala od Josha. Postanowił wziąć sobie do serca radę przyjaciółki i nie zbliżać się do fioletowowłosego bardziej, niż to konieczne.

I tak tylko zostałby zraniony.

facedown | joshlerWhere stories live. Discover now