Rozdział 6 - „Gdy spróbujesz coś zrozumieć..."

13.4K 637 551
                                    

Za drewnianymi drzwiami krył się ciemny korytarz, ale Lucjusz nie zatrzymał się tylko zaciągnął ją dalej, pod kolejne drzwi. Otworzył je i wepchnął dziewczynę do środka z taką siłą, że upadła, boleśnie raniąc sobie kolana. Znaleźli się w jakiejś ponurej, zaniedbanej komnacie, w której nie było okien, a wszystko pokrywał kurz. Na ścianie płonęły pochodnie, ale i tak pomieszczenie było mroczne i straszne. Przerażenie mroziło jej krew w żyłach, gdy patrzyła, jak Malfoy zamyka drzwi zaklęciem. Chwilę później odwrócił się do niej, a szaleństwo w jego oczach jeszcze się spotęgowało. Nie było wątpliwości, po co ją tu przyprowadził.

– On nie lubi się dzielić. Żałosny smarkacz myśli, że interesuje mnie jego zdanie? Ja zawsze dostaję to, co chcę! - krzyknął Lucjusz.

Hermiona powoli podniosła się i stanęła na drżących nogach, przysięgając sobie, że nie podda się bez walki. Może nawet zginąć, ale nie będzie biernie czekała na to, co planował zrobić jej Malfoy senior.

– Dziś mam ochotę na smakowitą szlamę. Nie martw się jednak, dziwko, powinnaś to przeżyć. A kto wie? Może nawet ci się spodoba... - Lucjusz zrobił krok w jej stronę z lubieżnym uśmieszkiem, a Hermiona zaczęła się cofać. Nerwowo rozglądała się za czymś, co może pomogłoby jej się obronić.

Wiedziała jednak, że nie ma szans. Malfoy miał różdżkę. Nie pokona go pięściami. Gorące łzy wypłynęły na jej policzki, gdy plecami natrafiła na zimną, kamienną ścianę. To koniec. Nie ma gdzie uciec.

Lucjusz zrzucił z siebie czarne szaty i pozostając w samej czarnej koszuli oraz spodniach podszedł do niej, wciąż nie przestając się uśmiechać.

– To będzie przyjemna noc... dla mnie! - roześmiał się w głos.

Hermiona przygryzła wargę - wiedząc, że nie ma co błagać go o litość. Ten potwór nie znał takiego słowa. Dłoń mężczyzny dotknęła jej policzka, a zaraz potem na jej twarz spadł pierwszy cios. Tak mocny, że zadzwoniło jej od tego w uszach. Nie czekając na nic, Lucjusz sięgnął dłońmi do jej sukienki i rozerwał ją, tak, by zobaczyć jej piersi.

– Krzycz, dziwko. I tak nikt cię nie usłyszy – wysapał, sięgając dłonią do jej stanika.

– Nie! - wrzasnęła, próbując go odepchnąć. Malfoy ponownie ją uderzył, tym razem tak mocno, że znów upadła na kolana.

Blondyn widząc to, opadł na nią, przygniatając ją swym obleśnym ciałem do ziemi.

– Tak, szlamo! Walcz ze mną... lubię to... - mruczał jej do ucha, jednocześnie podciągając jej sukienkę w górę.

Jedną dłonią sięgnął do jej włosów i poszarpał je boleśnie, tak, by odsłonić szyję Gryfonki, w którą wbił zęby, drugą ręką macał jej pośladki, a Hermiona mogła poczuć, jak bardzo go to podnieca.

Z jej oczu płynęły łzy, a z gardła wyrywał się szloch. Wolałaby śmierć niż to, co on zaraz jej zrobi.

– Ciekawe, który z nas jest w tym lepszy. Ja, czy mój syn? Będziesz miała porównanie, kurewko! - syczał jej do ucha.

Hermiona poczuła, jak mężczyzna odsuwa się trochę, by rozpiąć spodnie i zaczęła mocniej się szarpać. Lucjusz dał jej mocnego klapsa w pośladek, po czym usiadł na niej okrakiem.

W tym momencie nastąpił głośny huk, a drzwi dosłownie wyleciały z zawiasów. Zaraz potem Hermiona poczuła, że Lucjusz już na niej nie siedzi. Szybko odwróciła się i skuliła pod ścianą.

– Zgubiłeś coś, ojcze? - głos Dracona miał temperaturę zera absolutnego.

Brązowowłosa rozejrzała się po komnacie i spostrzegła, że Lucjusz jest przyciśnięty do jednej ze ścian, prawdopodobnie za pomocą zaklęcia.

Gdy jesteśmy sami |Dramione|Where stories live. Discover now