Rozdział 31 - „Gdy szał przysłania wszystko..."

15K 552 421
                                    

Wojna wzbudzała różne emocje. Niektórym mogłoby się wydawać, że towarzyszy jej tylko ból, strach i cierpienie... ale tak nie było. W samotnych chwilach, gdy nie było niczego poza nim i jego myślami, często odczuwał ulgę. Przeżył kolejny dzień, bez odbierania życia komuś innemu – to była pocieszająca myśl. Czasem przychodziła też radość – gdy udało mu się kogoś uratować, pomóc zrealizować jakiś ważny plan, lub po prostu nie musieć się martwić o to, że jutro znów będzie musiał patrzeć na czyjąś śmierć. Ostatnio jednak najczęściej odczuwał coś zwanego troską. Martwił się i ciągle głowił jak dotrzymać danego samemu sobie słowa. Obiecał ją chronić. Poprzysiągł, że ocali jej życie... a teraz życie śpiącej przy jego boku kobiety było jedną, wielką niewiadomą. Czego chciał od niej Czarny Pan?

Wiercił się w łóżku, doskonale wiedząc, że na próżno usiłuje zasnąć. Nie da rady, póki nie wymyśli czegoś, co mogłoby ją ocalić od tego, co jutro może się wydarzyć. A bał się, że mogło wydarzyć się najgorsze. Hermiona westchnęła cicho przez sen i poruszyła się lekko, a brązowe loki opadły na jej twarz. Draco uniósł się nieco na łokciach i delikatnie odgarnął jej włosy, by móc spojrzeć na to jak spokojnie śpi. Cieszył się, że pomimo tego, że wiedziała co ją jutro czeka, udało jej się zachować spokój i zasnąć. Przynajmniej mógł oszczędzić jej i samemu sobie kolejnych kłamstw o tym, że wszystko będzie dobrze. Bo nie wiedział, jak będzie. Nie wiedział co przyniesie jutro i to wszystko napawało go prawdziwym przerażeniem. Gdyby chodziło tylko o niego sprawa byłaby prosta. Jego życie od dawna nie przedstawiało żadnej wartości, ale ona... Taka słodka, dobra i uczuciowa. Uwielbiał jej uśmiech, te wesołe iskierki w jej ładnych oczach. Jak mógł się pogodzić z tym, że jutro być ktoś ją skrzywdzi? Podniósł się i usiadł na skraju łóżka, kryjąc twarz w dłoniach. Wiedział, że za kilka godzin być może przyjdzie mu przeżyć najgorsze chwile w życiu... i wiedział, że jeśli jutro będzie zmuszony ją skrzywdzić, nigdy sobie tego nie wybaczy i sam nie będzie zasługiwał na to, by dłużej żyć. Jednak nie miał też innego wyjścia, jak odprowadzenie jej do Voldemorta.

Rozkazy Dumbledore'a były bardzo jasne. Miał pozostać szpiegiem Zakonu jak długo się da... nawet kosztem wszelkich ofiar. I choć wiedział, że Zakon go potrzebuje, to on sam prywatnie nie miał już żadnego celu poza ochroną Hermiony Granger. Skoro temu nie podołał... może z sobą skończyć. I tak nikt po nim nie zapłacze. Odwrócił się i znów spojrzał na śpiącą kobietę. Oddałby za nią życie jeśli byłaby taka możliwość. Obawiał się jednak, że nie tego oczekuje Czarny Pan.

~~*~~

Hermiona sama była zdziwiona tym, jak spokojnie podchodzi do całej sytuacji. W czasie, gdy Draco nerwowo co kilka sekund spoglądał na zegarek, rezygnując nawet z codziennej porcji kawy, ona spokojnie zjadła śniadanie i nawet pokusiła się o dokładkę sałatki owocowej. Wiedziała, że wizyta u Voldemorta nie może oznaczać niczego dobrego, ale nie odczuwała lęku. Intuicja podpowiadała jej, że wszystko będzie w porządku. Uśmiechała się delikatnie do blondyna, chcąc dodać mu jakoś otuchy, ale Draco wyglądał jakby za chwilę miał zacząć kląć lub krzyczeć. Postanowiła go nie zagadywać, tylko pozwolić mu jakoś nad sobą zapanować. Z każdą sekundą zbliżała się pora ich wizyty w komnatach Czarnego Pana, a Draco zdawał się coraz bardziej nerwowy i spięty. Hermiona starała się pokazać mu, że wcale się nie boi i, że wszystko będzie dobrze, ale czuła, że jej wysiłki na nic się nie zdadzą. Gdy nadeszła pora na opuszczenie komnat, Draco niechętnie sięgnął po swoją pelerynę, a jego ruchy były dziwnie automatyczne i sztywne. Założył szatę i podszedł do Hermiony, stając na przeciwko i patrząc jej w oczy.

– Posłuchaj, nie wiem co tam się stanie, nie wiem do czego on chce zmusić ciebie lub mnie, ale... - nie wiedział, jak ubrać w słowa to co chciał jej powiedzieć... było tego tak wiele.

Gdy jesteśmy sami |Dramione|Where stories live. Discover now