Rozdział 21 - „Gdy wygra w tobie nienawiść..."

17.8K 618 968
                                    

Obudziło ją wycie wiatru. Uniosła powieki i dostrzegła, że kotary są rozsunięte, a za oknem panuje prawdziwa zamieć śnieżna. Westchnęła cicho i wtuliła twarz w poduszkę. Czuła się jakoś inaczej niż zwykle, ale nie wiedziała dlaczego. Dopiero po chwili przypomniało jej się, co tak właściwie stało się ubiegłej nocy. Ponownie otworzyła oczy i odwróciła się, by spojrzeć na drugą stronę łóżka. Nikogo tam jednak nie było. Draco musiał już wstać. Zdziwiła się, że to ją tak rozczarowało... Przecież dzięki temu unikną krępującej sytuacji. Mimo to, czuła dziwny smutek, że już go przy niej nie było. Tak dobrze spało jej się w jego objęciach. Miała wrażenie, że do teraz czuje na karku jego oddech, a jego ramiona tulą ją do siebie. Delikatnie przejechała opuszkami palców po swojej szyi, przypominając sobie jego wczorajsze pocałunki... To było takie niesamowite uczucie! Nagle, przed jej oczyma, pojawił się zupełnie nieproszony obraz. Ron. Jej ukochany, z którym kiedyś chciała spędzić swoją przyszłość, a teraz... teraz sobie tego nie wyobrażała. Nawet nie miała wyrzutów sumienia z powodu tego co się stało. Czy to oznaczało, że Ron nie znaczył dla niej już tyle, co kiedyś? Chyba tak... Wiedziała, że jeśli będzie jej dane wrócić do Białego Feniksa, stanie przed bardzo trudną decyzją. Potrząsnęła głową, chcąc odpędzić te niechciane myśli i postanowiła, że pora wstawać. Zauważyła, że na fotelu nieopodal łóżka, leży jej szata. Już miała po nią sięgnąć, gdy dostrzegła coś na szafce nocnej. Niewielką buteleczkę z jasnoniebieskim płynem i przyczepioną do niej karteczkę.

"Musiałem dziś wcześniej wyjść. Orion przyjdzie po Ciebie około dwunastej i odprowadzi cię do Severusa. Wrócę dziś późno.

Draco

PS. Koniecznie wypij eliksir"

Poczuła się zawiedziona treścią liścika. Kilka suchych zdań i polecenie, by wypiła eliksir. Jednak po chwili spojrzała jeszcze raz na kartkę i uśmiechnęła się lekko. Podpisał się Draco. Nie - Malfoy, nie twój pan i właściciel, tylko Draco... tak zwyczajnie, a jednak tak wyjątkowo. Sięgnęła po fiolkę z eliksirem i odkręciła ją, by powąchać miksturę. Była niemal pewna, że to ten sam eliksir, który Snape dał Draconowi zaraz po tym, jak została jego niewolnicą. Zastanowiła się, co to może być. Nagle jednak sobie to uświadomiła. Odpowiedź była tak oczywista, że zachciało jej się śmiać. To eliksir antykoncepcyjny. Zapobiegał zachodzeniu w ciążę. Bez chwili wahania, jednym łykiem, wypiła zawartość fiolki. Wojna nie była odpowiednim czasem na rodzenie dzieci.

W dobrym humorze po tej wspaniałej, magicznej nocy, poszła do łazienki wziąć prysznic. Miała nadzieję, że gdy wieczorem wróci do komnat, ona i Draco nie będą czuli się skrępowani swoją obecnością.

~~*~~

Praca u Snape'a nie była dziś taka zła, choć nieco irytowało ją to, że Orion kilka razy zaglądał do pracowni.. Ciągle też prawił jej coraz to bardziej wyszukane komplementy, a jego błyszczące w uśmiechu zęby zaczynały ją powoli irytować. Mimo, że dla setek... ba! Może i tysięcy kobiet zainteresowanie takiego mężczyzny, jak Daniel było sporym komplementem, a nawet zaszczytem, to ona czuła się tym skrępowana i zniechęcona. Nie wiedziała, jak dać mu do zrozumienia, że nie ma ochoty na jego zaloty.

– Twoje ręce wyglądają pięknie, gdy tak zapamiętale coś siekasz. Musisz być niezłą kucharką – komplementował ją, stojąc w progu laboratorium i przyglądając się jej pracy.

– Rzadko gotuję – burknęła Hermiona, nie mając ochoty na rozmowę.

Jedyne na co miała ochotę, to posiekać ten pewny siebie uśmieszek Daniela. Czy on myślał, że jest pierwszą naiwną, by się nabrać na taki tani flirt?

– Na pewno wszystko, co zrobisz, jest pyszne! Myślisz, że załapię się kiedyś na kolację u ciebie? - dopytywał z słodkim uśmieszkiem.

– Jestem niewolnicą. Wątpię, że ktoś pozwoli mi wejść do kuchni, by coś ugotować...

Gdy jesteśmy sami |Dramione|Where stories live. Discover now