Rozdział 34 - „Gdy muszą przetrwać ogrom zła..."

14.8K 510 742
                                    

Panika zalała całe jej ciało, a oddech na kilka sekund uwiązł jej w piersi. Zaraz wszystko się wyda! Zaraz ktoś ich przyłapie! Zaraz ktoś odkryje ich tajemnice...

Jednak klamka poruszała się i poruszała, a drzwi nie ustępowały. Dopiero teraz Hermiona przypomniała sobie, że zanim Draco zdjął z siebie zaklęcie kamuflujące usłyszała przecież brzęk klucza w zamku. Dzięki ci, Merlinie za jego zapobiegliwość!

Nim jednak odetchnęła głęboko w poczuciu ulgi, ktoś mocno załomotał w drzwi. Draco szybko wyskoczył z łóżka i sięgnął po swoją różdżkę, a Hermiona postanowiła pójść w jego ślady. Drzwi co prawda pozostawały zamknięte, ale dla żadnego czarodzieja nie była to przecież przeszkoda. Jedno zaklęcie i...

– Hermiona? Hermiona jesteś tam? – kolejne łomotanie w drzwi – Chciałbym z tobą porozmawiać! - to był Ron.

– A ten tu czego? - warknęła pod nosem brązowowłosa, wściekła, że ten szczur miał w ogóle odwagę do niej przyjść.

– Odpowiedz mu, bo zaraz tu wejdzie – wyszeptał Draco, szybko zapinając swój skórzany pasek i z niepokojem zerkając na drzwi.

– Jestem Ron, ale nie chcę teraz z tobą rozmawiać – krzyknęła ledwo kryjąc swoją złość.

– Hermiono ja... przepraszam cię, porozmawiajmy, proszę... - Ron dalej szarpał za klamkę.

– Nie mam teraz na to ochoty! Pogadamy po kolacji! - zawołała, szybko ścieląc łóżko za pomocą zaklęcia.

Na chwilę po drugiej stronie drzwi zaległa cisza, a Hermiona i Draco spojrzeli na siebie niepewnie.

– Dobrze. To przyjdę po kolacji – usłyszeli pomruk wyraźnie zawiedzionego Rona, a zaraz potem jego ciężkie kroki oddalające się od drzwi.

Dopiero teraz Hermiona naprawdę głęboko odetchnęła, szczęśliwa, że nie stało się najgorsze. Nie chciała, by między Draconem, a Ronem musiało dojść do jakiejś konfrontacji.

– Nie sądziłem, że przyjdzie taki dzień, gdy ten rudy śmieciarz wkurzy mnie jeszcze bardziej niż zwykle – mruknął Draco, przyciągając ją do siebie szybkim ruchem.

Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i oparła głowę o jego ramię, wciąż ledwo wierząc w to, że jest tak blisko niej. Znów mogła poczuć się bezpieczna i szczęśliwa w swoim ulubionym miejscu na ziemi – w jego ramionach.

– Muszę już wracać - wyszeptał, wiedząc, że ta cudowna chwila powoli dobiega końca.

– Nie - jęknęła, zamykając oczy i mocniej go obejmując.

– Hermiono...

– Wiem. Dziękuję ci za to, że do mnie przyszedłeś – odchyliła głowę w tył i stanęła na palcach, by sięgnąć jego ust.

~~*~~

To był bardzo krótki pocałunek, ale pełen oddania, czułości i miłości, wszystkiego tego, co do niego czuła.

– Nie odmówiłbym sobie tej przyjemności – zamruczał niczym zadowolony kot.

– Mówiłeś, że masz do mnie jakąś sprawę – Hermiona odsunęła się nieco od niego, przypominając sobie, że głównie dlatego się tu zakradł.

– W zasadzie dwie sprawy – Draco złapał ją za dłoń i razem usiedli na jej łóżku.

– Aż dwie? - Hermiona uśmiechnęła się lekko.

– Chodzi o ten herb. Snape miał ci przekazać eliksir...

– I przekazał – Hermiona od raz po jego słowach się spięła.

Gdy jesteśmy sami |Dramione|Where stories live. Discover now