Rozdział 24 - „Gdy uświadamiasz sobie co nieuchronne..."

15.3K 595 407
                                    

– Możesz to powtórzyć? - poprosił Draco.

Orion wstał i nerwowo zaczął przechadzać się po jego salonie. Widać było, że próbuje ubrać w słowa to co myślał.

– Sam nie wiem, jak to się stało! Ja Daniel-Orion-Lestrange największy podrywacz wśród Śmierciożerców, ten, który może mieć każdą, jaką zechce... wpadł. Śnię co noc o niewolnicy własnego kuzyna!

– Skąd przypuszczenie, że to akurat... miłość? – ostatnie słowo ledwie przeszło Draconowi przez gardło.

– Nie mogę przestać o niej myśleć, w zamian analizuję każdy jej gest, każde słowo... To, co czułem, gdy te bydlaki planowały ją skrzywdzić, nawet to, jak się czułem, gdy to ty ją uspokajałeś! Miałem wtedy ochotę wpaść do jej pokoju i być tam razem z nią, a ciebie wyrzucić. Wiem, to głupie, ale chyba byłem wtedy zazdrosny.

Draco patrzył uważnie na kuzyna, jakby chcąc sprawdzić czy go nie okłamuje. Obawiał się jednak, że nie. Co on u diabła miał teraz zrobić? A co, jeśli Hermiona również coś do niego... Pamiętał doskonale, że wymawiała jego imię przez sen... Nie mógł zabronić im się kochać! Chociaż przed chwilą przed nim uciekła...O, Salazarze! Miał w głowie straszny mętlik!

– Czego oczekujesz? Wiesz, że nie mogę ci jej oddać – nie żebym to zrobił, nawet jakbym mógł – ostatnie zdanie samoczynnie pojawiło się w myślach Smoka.

– Może gdybyś powiedział Lordowi, że masz dużo zajęć i, że Granger Ci przeszkadza, ale ja bardzo dobrze sprawdziłem się w roli jej opiekuna. Może wtedy bym ją dostał...?

– Nie chcę, by Czarny Pan pomyślał, że sobie nie radzę z powierzonym mi zadaniem. Wiesz, że on bardzo mi ufa, nie możemy sobie pozwolić na utratę tego zaufania – tłumaczył Draco.

– Cholera, może to i racja... ale może wrócisz do poprzedniej ilości obowiązków, a ja będę mógł częściej zostawać z Hermioną jako jej opiekun? Dałeś mi przecież pozwolenie na przekraczanie swoich barier nałożonych na komnaty.

– Dałem ci je, byś mógł tu przybiec, by ją ratować, gdyby znów próbowała się zabić, a mnie, by akurat nie było, a nie po to byś składał wizyty w jej sypialni – blondyn czuł jak opanowuje go złość.

– Drogi kuzynie, nie bądź psem ogrodnika! Już pozwoliłeś jej wypić jakiś durny eliksir na utratę dziewictwa, pozwól mi teraz pokazać jej co nieco z mojego warsztatu – Orion uśmiechnął się szeroko, a Draco musiał w myślach policzyć do dziesięciu, by się trochę opanować.

– Wiesz, że ona ma faceta? W Zakonie. Są z sobą od wielu lat i Dumbeldore planuje im już wesołe i huczne weselisko.

– Cholera! Tego nie wiedziałem – burknął Daniel – Który to?

– Ten najmłodszy rudzielec. Weasley.

– Ten obwieś? Pff! Odbije mu ją z palcem w nosie! - roześmiał się Orion, a Draco ledwo pohamował warknięcie.

Pewność siebie jego kuzyna była dla niego strasznie wkurzająca.

– No nie wiem, wydaje mi się, że ona go kocha – skłamał blondyn, bowiem jak na razie nie odkrył niczego, co mogłoby świadczyć o tym, że Hermiona naprawdę kocha Weasleya.

– To wkrótce przestanie, tylko musisz mi jakoś pomóc się do niej zbliżyć – poprosił Daniel z nadzieją w oczach.

– Na razie to niemożliwe. Do świąt nie mam żadnych misji, a poza tym muszę ją przygotować na spotkanie z Lordem – tłumaczył Draco, czując się paskudnie, że tak kłamie Orionowi w żywe oczy. Nie musiał wcale zostawać z nią w zamku, ani nie musiał się zajmować tymi przygotowaniami, bo Snape obiecał mu pomóc, ale jednak nie potrafił inaczej. Był wdzięczny kuzynowi za to, że wielokrotnie chronił jego matkę, kiedy on akurat nie mógł, ale Hermiona była... No właśnie. Była jego. Nie miał zamiaru jej oddać. Po prostu nie chciał.

Gdy jesteśmy sami |Dramione|Where stories live. Discover now