2.2 Hall of fame

287 44 8
                                    


Tego popołudnia mamy dużo pracy. Ciągły ruch ludzi chcących uciec przed mrozem, łapiących krótką przerwę od przedzierania się przez zaspy śnieżne. Również dużo fanów przychodzi tu po szkole. Podpisywałem już plecaki, zeszyty i robiłem selfie. Nie przeszkadza mi to, to zabawne. Jednak denerwuje to klientów, wszystko trwa dwa razy dłużej, a mleko się przypala. Ale jakoś dajemy radę, szefowej to nie przeszkadza dopóki odpłaca się w zarobkach. Jeśli tu jestem, mamy dużo ruch. Jeśli mnie nie ma, mówi, że kolejki są pełne fanów pytających o mnie. 

Łapię Go, gdy wkrada się na koniec kolejki. Widzi, że jestem zajęty więc ze spuszczoną głową odchodzi w kąt, gdzie siada i obserwuje mnie przy pracy. Wyjął już swojego laptopa i patrzy na mnie zza ekranu. Nie mogę przestać się szczerzyć, nie widziałem go od ponad tygodnia, a w mojej głowie to za długo. 

Wyjmuję z kieszeni telefon i piszę smsa 

"Tęskniłem stary, latte z syropem piernikowym?"

Kończę wiadomość z zielonym serduszkiem. Wymyśliliśmy to. Ja wysyłam mu zielone serca, a on mi niebieskie. Czerwone są dla prawdziwej miłości, powiedział. Wtedy się z tego śmiałem, chciałem wysłać mu czerwone jako żart. To by go zirytowało ale nie umiem się do tego zdobyć. To byłby beznadziejny żart. 

"O tak!" odpisuje "Ale bez pośpiechu, widzę, że jesteś zajęty"

Przygotowuję jeszcze kilka napojów i odpisuję. 

"Jesteś dzisiaj zajęty czy możemy się spotkać? Nie widziałem cie cały tydzień"

Brzmię jak zdesperowana dziewczyna. Nie, tak właściwie to brzmię jak moja matka, kiedy tata pracuje za dużo.

"Jestem cały twój" przychodzi od razu, a pod spodem "mój drogi"

Śmieję się trochę zachrypniętym głosem, a nasze spojrzenia spotykają się w połowie kawiarni. On też się śmieje, jego ramiona podskakują w kurtce, która wciąż jest na niego za duża.  

Przygotowuję jego latte pomiędzy zamówieniami i pędzę do niego przez lokal, by podać mu ją. Ściska moją rękę ponad stolikiem, nadal chichocząc. Był przygaszony ostatnimi dniami, dobrze widzieć, że jest wesoły. To coś co robimy dla siebie, jesteśmy dobrzy dla siebie. 

Dwie dziewczyny zatrzymują mnie, gdy wracam za ladę. Wciąż jestem zamyślony i prawie potykam się o własne stopy chcąc ustawić się do selfie. Jedna z nich jest prawie we łzach, co uznaję za słodkie, i kończę całując ją w czubek głowy, gdy robi zdjęcie. Jej mina jest świetna, pełna zaskoczenia więc ja się śmieję. Jej koleżanka obejmuje mnie, z gotowym aparatem, i wyciąga rękę, a T wślizguje się za mnie. 

Zdjęcie wychodzi świetne, ona uśmiecha się do kamery, a  ja patrzę z uśmiechem na T, który wyszedł niesamowicie uroczo. Dziewczyna pisnęła, T się śmieje i ja też mam ochotę się zaśmiać ale w gardle uwięzła mi wielka gula. Wracam więc za ladę i przyjmuję kolejne zamówienie. 

Pierwszy raz kiedy T i ja spotkaliśmy się gdzieś, poszliśmy do kina. Obejrzeliśmy jakiś gówniany film akcji, przytuliliśmy na przystanku autobusowym i to było tyle.  Mieliśmy spotkać się w imię aktorstwa i zbliżyć się do siebie, żeby nic nie poszło źle przy kręceniu ciężkich scen. Takich w których się całujemy, obściskujemy lub uprawiamy seks. Oczywiście nie uprawialibyśmy prawdziwego seksu, ale bylibyśmy prawie nadzy i wystawieni. 

Następnym razem poszedłem do T i siedzieliśmy u niego w domu. Oglądaliśmy telewizję, rozmawialiśmy, chillowaliśmy się. A potem zasnęliśmy, pamiętam, że przebudziłem się z myślą, że powinienem wstać i iść do domu. Pamiętam jak T wstał i nakrył mnie kocem. Nie pamiętam wiele więcej, tylko tyle, że obudziłem się następnego ranka z twarzą ciasno przyciśnięta do jego szyi. Myślałem, że to będzie niezręczne, ale zamiast tego, T tylko się odwrócił, wciąż w moim uścisku, pocałował mnie w czoło i spytał czy mam ochotę na kawę. I tak nam szło, wtedy się zaczęło. 

Ja stałem się królem uścisków, on panem podstępnych pocałunków. Udawałem, że potrzebujemy ćwiczyć całowanie, T mówił mi, że jestem w tym beznadziejny więc całowaliśmy się znów. I znów. I znów.

I tak to szło. T pojawiał się tu po szkole przyglądając się mojej pracy, robiąc lekcje, gdy ja przynosiłem mu kawę robiąc na piance śmieszne potwory. Robiłem mu różne kombinacje kawy, a on śmiał się i mamrotał "smakuje jak kupa". A potem zabierał mnie do rodziców na kolację albo szliśmy do mojej mamy i taty i z bratem rozmawialiśmy przy obiedzie. 

Następnie tuliliśmy się na łóżku z rękami owiniętymi wokół swoich ciał. Składając nic nieznaczące całusy na swoich twarzach. A to wszystko w imię pracy. Pocałunki, które nie przechodziły w  gorączkowe  momenty, gdzie nasze twarze dzieliły milimetry i szeptaliśmy sobie słowa, których nie powinniśmy usłyszeć. To nie miało być naprawdę, nie miało nic znaczyć jednak znaczyło. Obiecałem sobie, że nie zrobi się to dziwne. Obiecałem mu, że to nigdy nie będzie dziwne. To była tylko nasza praca.

Ale jeśli tak, to dlaczego czułem się jak dupek?

-----------------------

witajcie, 

te rozdziały to tylko wprowadzenie więc tak dużo się w nich nie dzieje i dopiero teraz zaczyna się prawdziwa akcja. Dziękuję za miłe komentarze <3

Dead Man Walking /tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz