7.1 No words

241 35 8
                                    


H

Dochodzi północ, gdy decyduję się to zrobić. Postanawiam iść do T. Wyznam mu wszystko i zwalę na mój popaprany mózg i moje pomieszanie uczucia. Jestem praktycznie trzeźwy. Jestem wykończony ale nie chcę spędzić kolejnej nocy. tarzając się po łóżku. Mając wybór, od razu wiem gdzie wolałbym być. 

Wiem, że są duże szanse na to, że odepchnie mnie i skończę znowu tutaj, topiąc się w rozpaczy przez kilka godzin. Przynajmniej dom jest dobrze wyposażony w alkohol, gdybym go potrzebował.

Mama z tatą piją Sambuce przy telewizorze, oglądając jakiś stary, badziewny film. Stoję w drzwiach obserwując ich z kurtką i butami w ręku. Mam podnosi się i podchodzi do mnie, by mnie przytulić. Opuszcza moją czapkę i zapina kurtkę. 

-Idź poukładać sprawy ze swoim chłopakiem H -szepcze i całuje mnie w policzek.  

-Nie jest moim chłopakiem -wyrywam się. 

Patrzy na mnie, jakbym miał dwie głowy. 

-Jeśli nie jest twoim chłopakiem, to powinien być. Nie wiem co wy dwaj macie ku sobie ale pasujecie. Pasujecie do siebie. Więc idź, załatw to 

-Nienawidzę tego mówić ale zawsze masz rację mamo. -szepczę

-Jestem twoją mamą kochanie, zawsze wiem co jest właściwe. 

-Nieprawda -śmieję się cicho. 

-Nie kłóć się ze mną, gdy piję Sambuce.

Śmieję się i macham tacie. Mama włóczy się na sofę i pada na tatę. On tylko wzdycha i przekręca się tak, że mama jest wtulona pomiędzy kanapę, a niego. Naprawdę potrzebujemy większej kanapy. Nogi taty zwisają z krawędzi,  a mama wygląda jakby zaraz miała zasnąć. Głowę ma opartą o tors taty i bez przekonania sięga po koc, który jest poza jej zasięgiem. 

Ruszam w ciemność. Pogoda wariuje i cały śnieg roztopił się w ciągu dnia. Wiadomości były pełne niezadowolonych ludzi z powodu zielonych Świąt, braku śniegu i globalnego ocieplenia. Muszę się zgodzić, to trochę niefajne. Jest mokro, ciemno i wszędzie kapie topiący się śnieg. Wielkie kawały śniegu z dachów spadają na chodnik przede mną.  Gdybym miał rower, byłbym u T w 20 minut. Zamiast tego muszę iść. W pewnym momencie pewnie będzie autobus ale nie zawracam sobie głowy sprawdzaniem go. Więc idę i myślę, tylko co ja mu do cholery powiem. 



***

hej, 

dodaję szybko przedsmak rozdziału z perspektywy Henrika, a wieczorem pojawi się dalsza część z punktu widzenia Tarjei'a. 

Miłego dnia :*

Dead Man Walking /tłumaczenie plWhere stories live. Discover now