7.2 No words

324 40 4
                                    

T

To była beznadziejna Wigilia. Nie umiem się już tym ekscytować. Mamy ledwo kilka prezentów do otworzenia. Mama z tatą dają sobie jakieś absurdalne prezenty jak gotówka, przegląd auta czy leczenie kanałowe. Wiem, że to kosztuje ale WTF? Leczenie kanałowe? Nie łapię tego. Dostałem od nich pieniądze i kartę podarunkową do sklepu z grami. Przypuszczam, że to dobry prezent, ale ja już nie gram. Wyrosłem z tego. Wolałbym dostać coś z Apple ale wątpię, żeby moja mama wiedziała gdzie to dostać. Jeśli nie można tego kupić gdzieś po drodze albo w centrum handlowym, to nie ma szans. Ja kupiłem im elektryczne młynki do soli i pieprzu. Wyglądali na zadowolonych. Cholerne beznadziejne dziadostwo.

Kolację zjedliśmy w ciszy przed telewizorem. Siostra mamy wpadła na kieliszek grzanego wina. Ja poszedłem do pokoju i obejrzałem Legion Samobójców. Znowu. Leżałem więc na łóżku, grubo po północy, zastanawiając się co ze sobą zrobić. Sądzę, że mógłbym tylko sobie zwalić i obejrzeć kolejny film. 

Rzecz w tym, że jestem nieźle wkurzony. Dostałem prezenty od kumpli ze szkoły. Nie jakieś wielkie ale zawsze. David kupił mi czekoladowego Mikołaja, twierdząc, że wygląda jak wielki kutas. Marlon kupił mi nowe słuchawki, o których z nim rozmawiałem. Na pewno kosztowały go fortunę. Ja dałem mu bluzę z  napisem Isak i Even. Spodobała mu się i nosił ją cały dzień. Mam nawet zdjęcia, żeby to udowodnić. Uśmiecham się do siebie i znowu oglądam jego snapy. Shippuje nas wściekle, poza ratunkiem. 

Najbardziej wkurzony jestem na H. To w końcu Święta. Miał być moim najlepszym przyjacielem, najbliższym. Nawet nie pofatygował się po prezent dla mnie. Nie napisał nawet przepraszam, za nieodzywanie się przez 4 cholerne dni. Przepraszam, za bycie dupkiem. Podejrzewam więc, że to koniec. To początek końca H i T. Znudziłem mu się. Znudziliśmy mu się. Nie kocha mnie i nie chce ze mną spędzać czasu. Mam ochotę coś kopnąć, jestem po prostu zły. Stworzyłem kilka wiadomości dla niego, mówiących, że jest dupkiem, że ma się ode mnie odczepić. Żdnego nie wysłałem. 

Na zewnątrz słyszę jakiś ruch i na moment zastygam. Nie mamy dużo dzikiego życia w Oslo więc cokolwiek jest za oknem, musi być to człowiek. A może wielki kot. Nie mamy wielkich kotów w Oslo. W ogrodzie nasila się buszowanie. Siedzę na łóżku niespokojny, oczekuję najgorszego. mam zapaloną tylko lampkę nocną i telefon w rękach. Powinienem  wziąć mój kij baseballowy albo parę nożyczek, coś czym mógłbym się obronić. Nie wiem czy pokonam intruza moim iPhonem. Nawet mimo tego, że jest Wigilia więc intruz jest pewnie pijany albo na haju. Mama i tata śpią w drugim końcu domu więc jestem z tym sam. 

Ja przeciwko H. To on stoi w drzwiach, skopując buty i wygląda jakby dopiero co biegł. 

-Hej -mówię, bo co do cholery mam powiedzieć.  "Dziękuję za nie bycie naćpanym intruzem, który chce mnie zabić łopatą z ogrodu?" 

-Hej -bąka. Ściąga bluzę przez głowę i rzuca ją na podłogę obok swojej torby. Przyniósł ze sobą torbę, jakby się miał zatrzymać kilka dni. Po tym zdejmuje spodnie i skarpetki. Mojemu umysłowi podoba się to. Podpowiada mi "śmiało, też się rozbierz". Podchodzi do łóżka i nawet nie myślę, od razu się przesuwam i podnoszę kołdrę, żeby mógł pod nią wejść. Sięga też po koc i rozwija go na nas. 

-Cholernie uwielbiam twoje łóżko -mówi i kładzie się obok mnie. 

Czuję, że powinienem na niego nakrzyczeć, opieprzyć go ale tak cieszę się, że go widzę, że nie wiem co ze sobą zrobić. 

-Co się stało w tym tygodniu H? Co zrobiłem? -niemal szepczę. 

-Nic nie zrobiłeś -wyciąga rękę, by dotknąć mojego policzka. 

Dead Man Walking /tłumaczenie plحيث تعيش القصص. اكتشف الآن