Rozdział 11

9K 911 250
                                    

Mam trochę mniej czasu na korektę DB, bo terminy gonią, a praca dyplomowa sama się nie napiszę, ale będę się starała raz na jakiś czas coś dodać!!

PS: Występuje ryzyko literówek, bikoz rozdział był pisany na nowo C:

Pierwszym, co poczułam po odzyskaniu świadomości, było uporczywe pulsowanie w skroni. Po długiej walce ze swoim ciałem zdołałam unieść ociężałe powieki, ale musiałam kilkukrotnie zamrugać, żeby obraz przede mną zyskał chociaż minimalną ostrość.

Pamiętałam wszystko jak przez mgłę, ale wiedziałam, że wcale nie powinnam była się obudzić. Los zdecydowanie ze mnie kpił.

– Czy ja mogę przestać prawie umierać? – wychrypiałam cicho pod nosem.

Leżałam w bezruchu, ale wzrokiem próbowałam zlokalizować, gdzie tak właściwie się znajdowałam, bo nie przypominałam sobie, bym wcześniej widziała ten pokój. Granatowa farba na ścianach tworzyła nieco mroczny nastrój, co przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Tuż nad moją głową wisiał wielki obraz przedstawiający zamglony las.

Skrzywiłam się, próbując się podnieść, kiedy zbyt mocno szarpnęłam ramieniem, które było zawinięte białą chustą. Odchyliłam drugą ręką rąbek materiału, żeby sprawdzić, jak bardzo rozległa była rana pod nią, ale całe moje ramię było pod spodem owinięte bandażem. Nie chciałam kombinować i ściągać opatrunku, więc odpuściłam. Byłam przykryta ciemnoszarą kołdrą, ale było mi gorąco, więc zdrową ręką odrzuciłam pierzynę na bok. Chciałam zejść z tego wielkiego łóżka i zorientować się, gdzie jestem, ale wtedy mój wzrok trafił na winnego całej sytuacji śpiącego w fotelu.

Momentalnie zastygłam w bezruchu.

Chłopak wyglądał jak siedem nieszczęść. Jego ubrania były pomięte, na ramionach dostrzegłam liczne zadrapania, a na jego twarzy malowało się udręczenie. Jego sen nie był zbyt spokojny, bo co jakiś czas marszczył czoło, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem.

Dziwnie było zobaczyć go znowu pod ludzką postacią, wiedząc, że kilka godzin wcześniej stał się krwiożerczą bestią bez zahamowań. Miałam jednak z tyłu głowy myśl, że to były tylko pozory i nawet w takiej formie był niebezpieczny.

Nagle poczułam łaskotanie w gardle i zaczęłam kaszleć. Zakryłam usta dłonią, żeby stłumić wszelki hałas, ale mimo starań dźwięk kaszlu rozniósł się po całym pomieszczeniu. Chłopak jak na zawołanie otworzył oczy i zdezorientowany zerwał się z fotela.

Wystraszyłam się jego nagłej reakcji, przez co instynktownie zacisnęłam obie dłonie na pościeli, nie wiedząc, czego mam się spodziewać.

Z przerażeniem obserwowała, jak podchodzi bliżej łóżka, ale w momencie, gdy zauważył moją wystraszoną minę, zatrzymał się w pół kroku.

– Nic ci nie zrobię – powiedział spokojnie, unosząc dłonie, dzięki czemu mogłam cały czas je widzieć.

Mimo że odzyskałam głos, nadal czułam się tak, jakbym nie była w stanie z nim rozmawiać. Żadna wypowiedź nie przychodziła mi do głowy, więc między nami zapadła długa, niezręczna cisza, podczas której nieustannie wodziłam za nim wzrokiem.

– Ja... – zaczął powoli, wycofując się z powrotem na fotel, na którym wcześniej spał. – To nie powinno było się wydarzyć.

W jego głosie wychwyciłam ledwo słyszalną skruchę, ale mimo wszystko poczułam ulgę, bo nie zaczął mnie obwiniać. Pierwszy raz nie widział mnie jako problemu i powodu swoich wszelkich niepowodzeń.

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zwątpiłam. Nie byłam pewna, czy powinnam znowu poruszać ten temat, jednak zdanie wypowiedziane przez niego było dosyć dwuznaczne, dlatego zdecydowałam się podjąć ryzyko i zapytałam z goryczą w głosie:

Dirty BloodDove le storie prendono vita. Scoprilo ora