1. Nowe wyzwania

2K 126 5
                                    

    Witajcie! Mam szczerą nadzieję, że spodoba Wam się moje nowe opowiadanie:)

    Przycisnęłam mocniej pachnącą kwiatami, wykonaną z delikatnego materiału chusteczkę do nosa i ust. W więzieniu śmierdziało bardziej niż mogłam się tego początkowo spodziewać. Niemyte ciała, nieczystości oraz... wolałam nawet nie wiedzieć co, niemal zatruwały powietrze, ale mimo to nie zawróciłam do wyjścia. Miałam w końcu zadanie do wykonania, a tylko jeden człowiek mógł mi pomóc.

   Zajrzałam do kolejnej celi i z odrazą na twarzy ruszyłam dalej. Moje ładne, drogie, szare buciki co rusz przyklejały się do wysmarowanego czymś podłoża, by zaraz oderwać się od niego z głośnym, obleśnym cmokaniem. Dlatego też drugą ręką przytrzymywałam w górze prawą stronę jasno zielonej sukienki z połyskliwego materiału, w której miałam udać się na rzekome spotkanie najbogatszych panien w Drandon - mieście od miesiąca okupowanego przez cudzoziemców.

    Zdecydowana obróciłam w lewo głowę i mój wzrok trafił na opierającego się ramieniem o kratę młodego mężczyznę. Miał na sobie obdarte łachmany, a przydługie blond włosy posklejane w stronki wisiały mu przed twarzą niczym pająki. Miał chochlikowatą twarz kogoś kogo nie mija się obojętnie na ulicy, od razu rzucał się w oczy. Jednak grymas niezadowolenia wykrzywiający jego twarz sprawił, że miałam ochotę od razu odejść.

- Czy ty zwiesz się Emil Ratero? - zapytałam zdecydowanie spoglądając w jego szare oczy.

- Zależy kto pyta - odparł protekcjonalnie. Przejechał po mnie spojrzeniem, a na jego dotąd skrzywionym obliczu odmalowało się kpiące rozbawienie - Czyżbyś się zgubiła? To nie miejsce dla ładnych, zadbanych panienek jak ty.

- Przyszłam tu... zresztą nieważne - machnęłam ręką obciągniętą białą rękawiczką. - Potrzebuję twojej pomocy, panie Ratero i jestem skłonna zapłacić za twój udział w mojej sprawie.

    Uniósł lewą brew nadal się uśmiechając. Obrócił się w moją stronę i wyprostował. Zapewne po to, aby mnie jeszcze bardziej przerazić wczepił się dłońmi w pionowe pręty krat. Ale nie był wstanie mnie przestraszyć, bo ja już byłam przerażona. Serce tłukło mi się o żebra, a głowa podpowiadała mi, że powinnam uciekać nim zrobię coś czego później będę żałować.

- Więc? - kontynuowałam ignorując lamenty osób w innych celach. - A może słynny kryminalista się po prostu boi?

- Ja? - zaśmiał się wesoło. Czyżbym go bawiła?! - Raczej ty - przekrzywił głowę - widzę to wyraźnie nawet jeśli ukrywasz dolną część twarzy za tą śmieszną chustką. Jak na arystokratkę przystało, zbladłaś kochanieńka.

    Zmrużył oczy nadal z uśmiechem tańczącym na wargach.

    Weź się w garść! - krzyknęłam na siebie. Tylko, dlatego że byłam zdeterminowana podeszłam bliżej do kraty nieznajomego, którego zamierzałam wynająć. Nieprzemyślanym ruchem było to, iż podeszłam za blisko, teraz tylko Bóg wie kto mógłby mnie ocalić przed podduszeniem z jego strony...

- To zabawne, wiesz? Boisz się kogoś kogo zamierzasz zatrudnić - rzucił beztrosko - możesz jeszcze zrezygnować...

- Nie! - warknęłam - Tylko ty, panie Ratero możesz mi pomóc.

- Czymże miałbym się zająć?

- Masz mnie bezpiecznie wyprowadzić z tego miasta i pomóc w przeprawie do mojego domu, do stolicy - powiedziałam wyraźnie tak jak uczono mnie odkąd się urodziłam. - Za to zostaniesz obsypany złotem oraz dostaniesz... coś w rodzaju nowego życia. Nie zostaniesz zatrzymany i uwięziony. Podejmiesz się wyzwania?

Odważysz się?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz