20. Czyżby koniec kłopotów?

640 92 5
                                    

    Siadłam ciężko na łóżku. Przyglądałam się z przerażającym spokojem Emilowi, który patrzył wszędzie tylko nie na mnie. Uśmiechał się nawet w stronę Dawida, który widząc co się dzieje, odsunął się od Ratero, aby nie oberwać z mojej strony czymś co mogłoby go przez pomyłkę zabić. Tom za to zajął się Niną, która ewidentnie była bardziej histeryczna ode mnie. Nadal bała się, że jej niezmiernie kochany brat zostanie zabity właśnie w tym momencie, a nie za tydzień. Być może sądziła, iż tydzień wystarczy Emilowi na ukrycie się z dala od Łowczyń.

- Emilu czy chcesz mi coś powiedzieć? - zapytałam uprzejmie.

- Nie sądzę - odparł z przymilnym uśmieszkiem.

- Jesteś tej odpowiedzi stuprocentowo pewny?

- Emilu nie bądź durniem! - syknął Dawid. - Najgorszym i najbardziej nieobliczalnym stworzeniem na ziemi jest siedząca - wskazał na mnie jak na dobitny dowód - i uśmiechająca się kobieta. Może Dalia się jeszcze nie uśmiecha, ale jak zacznie to będziesz mieć przesrane, stary.

   Powoli założyłam nogę na nogę i z przesadną elegancją ułożyłam na kolanie splecione ze sobą dłonie. Moje czarne włosy rozsypały się przy tym po ramionach, były rozczochrane jak u czarownicy, co jak mniemam powinno pomóc Emilowi dojść do wniosku, że popełnia największy błąd swojego życia. (Tej władczej postawy nauczyłam się mamy, zawsze tak siada kiedy nie podoba jej się decyzja swojego męża).

   Emil wyglądał jakby zauważył co się szykuje, ale doskonale wiedział również to, że go nie zamorduję, ponieważ go potrzebuję. Wreszcie odważył się przenieść wzrok na mnie. Jego ładne szare oczy z niebieskimi plamkami, wbiły się w moje jakby oczekiwał, że samo to spowoduje moje wycofanie się. Jednak byłam zbyt wściekła. Ponownie zatuszował prawdę.

- Skoro jesteś pewny swojej odpowiedzi... - zaczęłam śmiertelnie poważnie - to może porozmawiam nie z Emilem- złodziejaszkiem, a z Emilem- przywódcą tropicieli, hm? Co ty na to?

- Dalio, skarbie - spróbował mnie ubłagać. - Naprawdę nie chcesz...

- Pragnę się dowiedzieć - warknęłam, po czym obłudnie się uśmiechnęłam. - Więc jak?

- Nasza rodzina była założycielem tropicieli - odezwała się niespodziewanie Nina. - Tak jak nasz pradziad stworzył tropicieli, tak kobiety z innego obozowiska łowczynie. Nasze wioski wymieniały się przedstawicielami, aby każdy był samowystarczalny, aby każdy potrafił się bronić. W razie potrzeby byliśmy najmowanymi żołnierzami przez króla bądź szlachcica. Tak jak mówiłam... nasz pradziad był przywódcą, a że przywódcą jest się w linii męskiej, tak więc Emil jest ostatnim przywódcą. Przynajmniej na razie.

- Dzięki Nino - syknął jej brat.

- Ależ bardzo proszę - odparła równie sarkastycznie.

   Zaczęłam wystukiwać na łydce rytm. Patrzyłam to na Emila, to na Ninę. I zrozumiałam, dlaczego mężczyzna tak bardzo przypominał mi arystokratę, teoretycznie nim był. A że miał kiedy spotkać szlachtę i ich naśladować... To całkowicie zmienia postać rzeczy. Jest niebezpieczny i jako tropiciel, i jako przywódca. Przywódca, który ma na pieńku z innymi przedstawicielami swoich "podwładnych". Może właśnie dlatego potrzebuje pieniędzy?

- Świetnie! Skoro to już sobie wyjaśniliśmy, przejdźmy dalej - klasnęłam w dłonie, przez co Dawid wraz z Emilem drgnęli nerwowo. Przyznam, że to akurat mi się podobało. - Wiem kim są łowczynie, ale ta kobieta... Wyglądała jakby naprawdę miała ochotę cię zabić i to nie tylko z powodu twojego ojca.

- Upierdliwa jesteś - Emil przewrócił oczami. - Tak się składa, że była jedną z moich dziewczyn, ale... przelotna miłostka, sama rozumiesz.

Odważysz się?Where stories live. Discover now