18. Brak straży granicznej

657 91 4
                                    

     To był dla mnie prawdziwy szok. Stałam na granicy orchidei oraz przy końcu linii drzew i wpatrywałam się z otwartą buzią na puste stanowiska straży granicznej, które kiedy wyjeżdżałam były jak najbardziej przepełnione. Przecież te małe budki powinny mieścić przynajmniej dwoje mężczyzn pilnujących, aby w stronę stolicy nie przedarł się jakiś psychopata czy złodziej (tu spojrzałam na Emila).

- Widzisz? - Ratero uśmiechnął się do mnie - Nie musimy zbliżać się do mieścin - machnął ręką w stronę większego, beżowego budynku - tam mieszczą się ich kwatery więc tak, musi być również łazienka. Idealne bezpłatne miejsce dla takich ludzi jak my.

- Mamy się myć w jakichś brudnych kabinach prysznicowych? - zapytałam mrużąc oczy.

- Przecież nie zabrali ze sobą środków czystości, prawda? - Emil wzruszył ramionami - W takim razie możemy te brudne łazienki wyszorować, a przynajmniej te, z których mamy zamiar korzystać. A więc - potarł dłonie - idziemy!

   Wykrzywiając z niechęcią usta ruszyłam za nim. Może byłam zbyt wybredna, ale w końcu wychowywano mnie w miejscu, gdzie nie musiałam zajmować się czyszczeniem ani gotowaniem. Tam spałam w wygodnym łóżku, leniuchowałam i robiłam na co tylko miałam ochotę. Tam wydawało mi się, że kocham mężczyznę, za którego mam wyjść za mąż. Nie do wiary, że właśnie tam idę zamiast zostać tutaj z facetem, który naprawdę mi się podoba. Chyba zwariowałam!

   Ziewnęłam przeciągle. Nina wręcz zawisła na moim ramieniu. Przez tych mężczyzn w ogóle nie spałyśmy, zostałyśmy zmuszone do wędrówki w to właśnie miejsce przez całą noc. Jak dobrze, że mogłyśmy wisieć we dwie na ramionach Emila. Przynajmniej zmęczył się wlokąc nas namolnie do przodu. Najzabawniej było, jednak na postojach! Był wręcz zmuszony, aby budzić nas za każdym razem kiedy zamykały nam się oczy.

- Może mają wygodne materace? - rozmarzyła się Nina.

- Wątpię, by były czyste - powiedziałam. - Tam spali faceci więc zapewne te materace są zawszone, wybrudzone i śmierdzące. Tym bardziej, że spali tam strażnicy. A z tego co pamiętam oni nigdy sami o siebie nie dbali.

- Przecież to i tak bez różnicy - rzucił Emil. - Życie nauczyło mnie korzystać ze wszystkiego co jest pod ręką. Zaś intuicja, że te pacany nigdy nie odwróciły materacy do góry nogami, a więc druga strona jest czyściutka. Mam rację?

   Uśmiechnął się do mnie uroczo. Westchnęłam, oczywiście że miał rację, ale przecież publicznie nie przyznam się do tego! No nic, może przyjdę do jego pokoju nocą i go uduszę? Będę musiała tylko zaplanować każdy szczegół, ale to dopiero po tym jak się prześpię...

   Wystarczyło, żebym zamknęła na kilka sekund oczy, by się od razu potknąć o wystający kamień. Obie z Niną wylądowałyśmy na ziemi i żadna z nas nie miała wystarczająco siły, aby się podnieść, a co dopiero myśleć o dalszej wędrówce, która będzie trwać jeszcze jakąś godzinę. Już wolałam pospać sobie na gołej ziemi niż iść.

   Emil nachylił się nade mną kręcąc z bezsilności głową. Widać było, że zamierza coś powiedzieć, ale gdy zauważył, iż Tom chwyta pod pachami Ninę i ją podnosi bez najmniejszego wysiłku, zaniemówił. Zrobił wściekłą minę, zapewne po to, aby pokazać młodemu jak głupio postąpił, lecz kiedy spostrzegł, że chłopak sadza ją na koniu, odwrócił wzrok na mnie.

- Myślałem, że nabrałaś więcej siły - mruknął podnosząc mnie. Już miałam nadzieję, że tak jak Tom, weźmie mnie na ręce, ale on przerzucił mnie przez ramię i klepnął w tyłek kiedy zaprotestowałam. - Nie narzekaj. Nadal masz ładne widoczki.

Odważysz się?Where stories live. Discover now