29. Wreszcie, podróż do domu

600 87 6
                                    

     Wreszcie udało mi się namówić Emila na krótki postój. Cóż za szczęście, że nasza ekipa ratunkowa zabrała ze sobą domowej roboty kanapki oraz wodę. Byłam tak głodna od dłuższego czasu, iż przestałam za każdym razem kiedy burczało mi w brzuchu, jakoś to tuszować. Tym bardziej, że najwyraźniej każdy z mężczyzn od razu zabrał się za pałaszowanie swojej części jedzenia.

   Ciężko usiadłam na piachu, przy czym rozprułam kolejną część sukienki. Wściekła rozerwałam ją wokoło i w końcu miałam spokój.

- No co? - zapytałam widząc rozbawienie w oczach Emila. - Przeszkadzała mi.

- Wobec tego postanowiłaś zacząć świecić kolanami?

- Gdybyś musiał nosić sukienkę, która praktycznie ciągnie się po podłodze, wiedziałbyś, że to raczej denerwujące niż cudowne. Co prawda dzięki tym kiecką drogi oraz podłogi stają się podejrzanie czyste...

   Kiedy podstawił mi pod nos kanapkę, urwałam zbyt przejęta posiłkiem. Wreszcie mogłam zjeść nie przejmując się zbytnio dalszą drogą wśród mężczyzn, którzy co rusz wybuchali gromkim śmiechem, czy wypytywali mnie - z ciekawością dziecka - o wszystko. Czasami również chwytali Emila i prosili, byśmy według ich zwyczaju ponownie wzięli ślub, ale tym razem przy nich. Zdobywali się również na to, by łapać mnie pod ramię i prowadząc w dalszą drogę, udawać moją przyjaciółkę, która chce wiedzieć o mnie dosłownie wszystko. 

- Wiedzą może co się stało z Wiktorem? - zapytałam szeptem Emila.

- Podejrzewam, że Uriel będzie wiedzieć - mężczyzna wzruszył ramionami. - On wie wszystko. Ej, Uriel! Chodź tu... - odepchnął moje ręce, gdy próbowałam go powstrzymać - ...tutaj na chwilę.

    Rudowłosy chłopak o uroczym uśmiechu natychmiast pojawił się przed nami. Siadł naprzeciwko nas tak blisko jak się dało i z ciekawością w niebieskich oczach przeskakiwał spojrzeniem ze mnie na Emila i z powrotem. Mógł mieć najwyżej siedemnaście lat. Był chudy, a szara bluzka wisiała na nim niczym na wieszaku, jedynie spodnie miał na tyle dopasowane, aby móc dostrzec jaki jest chudy i wysoki.

- W czymś mogę pomóc? - wreszcie odłożył swoją świeczkę ze spodeczkiem na ziemi.

- Dalia jest nieśmiała i dlatego jestem zmuszony za nią zapytać - złośliwy uśmieszek Emila ewidentnie był skierowany tylko i wyłącznie do mnie. - Co stało się z Wiktorem? Tym idiotą, który wierzył, że możliwe jest pozbycie się mojej żony.

- Ooo... tym gogusiu? - jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy. Po chwili skrzyżował ze mną spojrzenia i odpowiedział - Z tego co udało mi się zrozumieć to zrobił dziecko pewnej głupiutkiej dziewczynie, która wpadła do kościoła chwilę po tym jak was z niego zabrano. Krzyczała  wniebogłosy, że: "Nie zgadzam się na ślub Dalii z Wiktorem, ponieważ kiedy jej nie było mój Wito kochał się ze mną, a teraz spodziewam się jego dziecka" - idealnie przedrzeźnił Emmę co wywołało mój uśmiech. - Tak więc jej matka wraz z matką Wiktora zemdlały z wrażenia, że ich niezwykle "poprawne" dzieci sypiały ze sobą bez ślubu i to jeszcze wtedy kiedy jedno z nich miało narzeczoną. Następnie ojcowie zmusili księdza oraz twoją matkę, aby jedno udzieliło ślubu parze - swoją drogą Wiktor nie wyglądał na zadowolonego - zaś drugie musiało ustąpić miejsce, gdzie miało się odbyć przyjęcie. Oczywiście rodzice panny młodej za wszystko zapłacili.

- Ich miny musiały być bezcenne - westchnęłam z rozmarzeniem.

- Miny wszystkich były bezcenne - Uriel nie był wstanie powstrzymać śmiechu. - Byli zaszokowani tym, że planowałaś porzucić Wiktora, tym że on cię zdradził i tym, że będzie mieć dzieciaka z inną pannicą! Zapewne coś jeszcze można byłoby dorzucić, ale tym zajmą się sami mieszkańcy stolicy przez cały rok. Spekulacje co się z tobą stało... - pokręcił głową, przez co jego ruda czupryna jeszcze bardziej się rozwichrzyła - Chyba będę musiał od czasu do czasu przyjść do stolicy, aby się dowiedzieć co takiego wymyślili. Oczywiście za pozwoleniem wodza - dodał pośpiesznie, patrząc nieśmiało na Emila.

Odważysz się?Место, где живут истории. Откройте их для себя