31. Zagrożenie pierwszego stopnia

591 85 1
                                    

- Dalia! - drgnęłam przerażona kiedy z rozmowy z Emilem oraz jego ludźmi, oderwał mnie głos przywódczyni łowczyń.

   Nie żebym miała jakikolwiek wybór nad tym co chciałabym teraz zrobić - uciec gdzie pieprz rośnie - a nad tym co muszę zrobić - pogadać z tą babą. Zapewne wzięła nas sobie na celownik. Wczoraj Emil, dzisiaj ja. Tylko czego miałaby ode mnie chcieć? Przecież nie ma czego ode mnie wyciągnąć, ponieważ ja wcale a wcale nie wiem nic o wiosce.

- Tak? - zawołałam nadal idąc koło Emila, który lekko popychał mnie do przodu jakby oczekiwał, że w podskokach udam się do Gabrieli.

- Możemy pogadać? - zabrzmiało to raczej jak rozkaz niż jak prośba.

- Czemu nie? - odparłam pozorując radosny ton.

    Ociężale ruszyłam w stronę przodu naszej grupy, gdzie szła Gabriela z Dawidem, który był chodzącą nawigacją, gdy tylko dowiedział się gdzie się znajdujemy. Pilnował, abyśmy nie zbaczali z obranego kursu. Co więcej rozmawiał z kobietą podczas tego nie kończącego się marszu.

   W końcu doczłapałam do kobiety, która obdarzyła mnie aż nazbyt serdecznym uśmiechem. Dawid - cóż za cham! - przyśpieszył dzięki czemu znalazł się kilka kroków przed nami zostawiając mnie samą z Gabrielą. Zmusiłam się do radosnego uśmiechu, który pomógł mi zachować (przynajmniej na jakiś czas) spokój. Chociaż nadal nerwowo zaciskałam palce, ale tego raczej nie mogła zauważyć, ponieważ schowałam odpowiednio szybko dłonie do kieszeni brązowej kurtki.

- O czym chciałaś ze mną rozmawiać? - zapytałam wpatrując się w plecy Dawida.

- Właściwie to chciałabym cię poznać, Dalio Ratero - oznajmiła bez ogródek. - Wiem o twojej sytuacji rodzinnej oraz o tym co chciałaś zrobić czy o tym co dzięki temu osiągnęłaś. Tak konkretnie na twoim miejscu postąpiłabym zapewne tak samo - mówię tu o Wiktorze. Na twoim miejscu posłałabym Emila do diabła.

- Nie wiem dokładnie co się z nim stało i dlaczego był jaki był, ale wiem że się zmienił.

- Znacie się raptem mniej niż miesiąc - zauważyła. - Ja znam go o wiele dłużej... może masz rację i teraz bardziej przypomina mi chłopaka z dzieciństwa, lecz musisz być pewna jednego. Jeśli rzeczywiście się zmienił, będzie cię kochał ponad wszystko. Pamiętam taką jedną dziewczynę, którą właśnie tak pokochał.

- I co się z nią stało?

- Rzuciła go dla tak przystojnego faceta, że sama jej zazdrościłam - rozmarzony wzrok Gabrieli mówił mi wszystko. - Właśnie wtedy zaczął kochać kobiety w tej fizycznej formie.

- A mówisz mi to, bo...?

- Jak już mówiłam chcę cię poznać, ale to nie oznacza, że nie możesz poznać także odrobiny Emila - wzruszyła ramionami. - Musisz wiedzieć, że jako dziecko był chuderlawym chłopakiem, to prawdziwy cud, iż ma teraz mięśnie.

   Obejrzałam się za siebie. Emil ubrany od stóp do głowy ubrany na zielono, wymachiwał ramionami w powietrzu coś opowiadając kolegom, którzy śmiali się tak głośno, że wypłoszyli ptaki z pobliskich drzew. Trudno było uwierzyć, by ktoś taki w dzieciństwie przypominał stracha na wróble. Właściwie to było więcej niż trudne, to było wręcz niemożliwe.

- Więc co chcesz wiedzieć?

- Masz jakieś zainteresowania? Uprawiasz sport?

- Zainteresowania? - zagryzłam dolną wargę - Nigdy za specjalnie nie przepadałam za instrumentami muzycznymi, ale ludzie mówią, że mam talent do gry na pianinie i skrzypcach. Potrafię dobrze jeździć konno i chyba właśnie to mnie teraz interesuje - zamyśliłam się. - Nie uprawiam żadnego sportu prócz zawodowego chodzenia, no chyba że ktoś mnie zmusi do ucieczki... wtedy jestem zmuszona do biegania.

Odważysz się?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz