Rozdział 4

11.1K 480 18
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne. Otworzyłam oczy rozglądając się po pokoju. Nadal tu jestem. Nadal jestem w tym miejscu. Zobaczyłam, że Sara się ubiera. No tak...wzięli nam nasze ubrania, bo przecież na swetrze też można się powiesić. Jak? Sama tego nie rozumiem.
-Obudziłaś się. To dobrze, bo tak słodko spałaś a za chwilę mamy śniadanie.- powiedziała delikatnie dziewczyna zakładając ołówkową spódnicę.
Zajrzałam do szafy. Nie było w niej żadnych spodni ani bluz z długim rękawem. Westchnęłam tylko i wyciągnęłam białą sukienkę z materiału jakby się miał zaraz rozerwać w dłoniach. Nie mieliśmy butów, a jedynie białe skarpetki.
-Jak mam chodzić w sukience jak nawet nie mogę ogolić nóg, bo nie wolno mi mieć maszynki!-powiedziałam zbulwersowana. Wszystko w około zaczęło mnie drażnić, nawet tak Sara. Najspokojniejsza i najbardziej delikatna osoba jaką znam. Do pokoju weszła pielęgniarka. Nie odezwała się nawet po prostu ruchem ręki kazała nam wyjść z pokoju.
Szłam za Sarą na stołówkę korytarzem. Był przerażający. Na ścianach były dziury jakby ktoś walił czymś w nie. Drzwi były brudno białe jak zresztą wszystko. Jedynie klamki się wyróżniały tym, że były zardzewiałe.
Weszłyśmy na stołówkę gdzie było ok 15 dziewczyn i 10 chłopaków. Razem z Sarą podeszłyśmy do bufetu i zamówiłyśmy sobie jajecznicę. Po chwili odebrałyśmy ją na plastikowych talerzach z plastikowymi widelcami. Usiadłyśmy na wolnych miejscach przy długim stole wzdłuż którego wszyscy siedzieli.
-Ten w czarnych włosach i brązowych dużych oczach to Alfie-odezwała się brunetka patrząc za mnie. Odwróciłam głowę i spotkałam się z dużymi brązowymi tęczówkami. Chłopak był bardzo przystojny. Patrzyliśmy się na chwilę aż się odwróciłam do Sary.
-I jak? Podoba ci się?-zapytała dziewczyna
-Nie! Mam dość chłopaków. Przez jednego z nich tutaj jestem-powiedziałam marszcząc brwi.
-Za to ty mu chyba tak. Wciąż się na ciebie patrzy-powiedziała lekko się uśmiechając.
-Daj mi spokój-powiedziałam szorstko po czym wstałam i udałam się do pokoju. Wydawało mi się, że pamiętam gdzie mam pokój, ale chyba jednak tylko mi się wydawało. Weszłam w zły korytarz. Na przeciwko mnie były uchylone drzwi nad którymi było napisane "Oddział zamknięty". Wpadłam w panikę. To na tym oddziale są schizofrenicy i ci z podobnymi przypadłościami. Nie wiedziałam gdzie mam iść i co zrobić. Bałam się, że zza tych drzwi zaraz ktoś wyskoczy i mi coś zrobi. Mimo, że stwierdzono u mnie depresje której tak na prawdę nie mam to nie chcę umierać i boję się śmierci.
-Co ty tu robisz?-usłyszałam za sobą męski głos. Podskoczyłam wydając z siebie cichy jęk. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka ze stołówki.
-Uff to tylko ty-powiedziałam to ze spokojem, bo od Sary wiedziałam, że Alfie jest z oddziału terapeutycznego, więc nie powinien mi nic zrobić. Tak myślę...
-Tylko ja? Szczerze powiedziawszy to tutaj powinienem podnosić swoją samoocenę, ale jak mówisz, że to tylko ja-powiedział jakby lekko zawiedziony
-Nie, to znaczy...ugh po prostu bałam się, że jakiś schizofrenik mnie zaraz zabije-powiedziałam próbując załagodzić sytuację, ale chyba się tylko skompromitowałam
-Skąd wiesz, że nie mam schizofrenii? Poza tym, chyba niewiele wiesz o tej chorobie, prawda?-zapytał
-Alfie, prawda? Sara mi o tobie opowiadała. Fakt, nie znam się na schizofrenii, może mam stereotypowe podejście i przy tym krzywdzące, ale...niestety nie uczymy się o takich chorobach w szkole.-odpowiedziałam próbując się usprawiedliwić.
-Hmmm, ok. Racja, skąd możesz wiedzieć. Tak, jestem Alfie, a ciebie jak zwą?-zapytał
-Klara-odpowiedziałam.
Alfie trzymał ręce z tyłu i był lekko pochylony w moją stronę. Podobał mi się.
-Hej! Co wy tu robicie?! Na swój oddział! Alfie? Znowu się randkowania zachciało?-usłyszeliśmy głos pielęgniarki za nami.
-Spokojnie, to tylko Gerta. Ja ją udobrucham.-Alfie puścił mi oczko i podszedł do pielęgniarki a ja wróciłam na swój oddział. Właściwie cały czas na nim byłam. Po prostu nie to piętro. Alfie nie był jak wszyscy...nie był taki przybity jak wszyscy tutaj. Był radosny i tętniący szczęściem.

Szpital PsychiatrycznyWhere stories live. Discover now