Panika

6.1K 434 20
                                    

Wróciłam do pokoju z "hukiem". Trzasnęłam za sobą drzwiami. Sara siedziała wystraszona na łóżku.
-Zadowolona jesteś z siebie?-zapytałam
-O co ci chodzi?-odpowiedziała pytaniem
-Urwałam z nim kontakt-powiedziałam
-To dla twojego dobra. -powiedziała widocznie zadowolona z siebie
-Nie prawda. Nie wiesz co dla mnie dobre-powiedziałam przewracając oczami widząc zachowanie brunetki
-On nie jest taki jak ty. On jest inny. Chory-powiedziała wstając i podchodząc do mnie.
-Ja mu mogę pomóc a on mi. Ty nie, bo pierwsze trzeba pomóc tobie-powiedziałam po czym Sara uderzyła mnie w policzek otwartą dłonią.
-Ludzie z depresją nie są gorsi. Po prostu ich czas się kończy w sposób którego nikomu nie życzę. My cierpimy. Zauważyłaś to w ogóle będąc tutaj?-zapytała
-Nie powiedziałam, że są gorsi. Nie uważam tak. Po prostu potrzebujecie pomocy.-powiedziałam
-Kogo? Twojej? Ty nam pomożesz tym soim dobrym humorem? -mówiła jakby  z wyrzutem
-Dobra, skończ. To nie ma sensu. Zrobiłam to co chciałaś. Nie chciej już nic więcej ode mnie-powiedziałam po czym się położyłam odwracając głowę do ściany.

Idę właśnie korytarzem. Nie wytrzymałam w pokoju. Nudzę się strasznie. Grupa wsparcia jest tylko w poniedziałki. W-f jest tylko w piątku. Przez resztę tygodnia nic się nie dzieję. Nawet mi leków nie podają jak wszystkim. Przechodzę koło gabinetu lekarza gdzie jest krótka kolejka po codzienna dawkę leków.  W kolejce stoi też trójka chłopaków. Nie widzą mnie i dobrze, bo możliwe, że któryś z nich to Alfie. Jeden jest bardzo wychudzony, drugi wygląda normalnie, ale to nie Alfie bo jest blondynem za to trzeci posturą przypomina mi jego. Podeszłam bliżej bo zorientowałam się, że trzeci chłopak to nie Alfie.
-Hej-przywitałam się, ale tylko jeden chłopak mi odpowiedział. Reszta nawet nie zwróciła uwagi. Siedzieli cicho przymuleni jakby lunatykowali.
-Klara-podałam rękę chłopcu
-Luis-odpowiedział po czym wszedł do gabinetu. To sobie pogadaliśmy. Idę dalej. Jestem już blisko drzwi aby wyjść z oddziału kiedy ktoś mnie chwycił za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Powiedz mi co się dzieję-powiedział Alfie.
-Nic się nie dzieje-odpowiedziałam odwracając tym samym głowę.
-Wiedziałam, że do niego pójdziesz-usłyszałam głos Sary za sobą.
-To on do mnie przyszedł-zaczęłam się tłumaczyć.
-Daj sobie spokój. Wiedziałam, że nie wytrzymasz. Zakochałaś się w nim-na słowa dziewczyny zarumieniłam się. Popatrzyłam mimowolnie na chłopaka. Patrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Było mi strasznie wstyd. Sara patrzyła na nas ze satysfakcją.
-Czemu mi nie powiedziałaś?-zapytał się Alfie
-Ja...-zacięłam się. Co ja mam mu powiedzieć? Nie musiałam nic mówić, bo usłyszeliśmy alarm. Zaczęła się panika w szpitalu. Jedna z pielęgniarek pociągnęła mnie w stronę mojego pokoju. Nie wiedziałam
Co się dzieję. Widziałam tylko, że jeden z pielęgniarzy ciągnie Alfiego do wyjścia, lecz on mu się wyrywa i krzyczy moje imię.
------•--------•------•--------•--------•
Ależ się rozpędziłam z tymi rozdziałami💫 Dodaje puki mam internet, ale jak wrócę i zobaczę, że ktoś to czyta to będę dodawała regularnie.
Gwiazdki i komentarze motywują✌🏼
Piszcie jeśli coś poprawić albo cokolwiek a konstruktywną krytykę przyjmuję na klate🤗
Rozdział krótki, ale za to już jutro nowy o ile będzie internet😁💓

Szpital PsychiatrycznyWhere stories live. Discover now