Potrzebowałam adrenaliny

7.9K 357 13
                                    

Wróciłam do pokoju. Byłam cała w "skowronkach" po spotkaniach z Alfim zawsze moje nastawienie do wszystkiego się zmienia.
-Czemu jesteś taka szczęśliwa?-zapytała Sara jakby była zła o to, że mam dobry humor.
-Po prostu mam dobry humor-odpowiedziałam jej na co dziewczyna podniosła jedną brew
-Dziwne, że wracasz zawsze tak późno i wracasz taka szczęśliwa-powiedziała podejrzliwie
-Ktoś musi. Staram się jakoś tu wytrzymać. Wszyscy są tacy zmęczeni życiem. Ja nie chce taka być, więc staram się myśleć, że mój pobyt tutaj jest komuś potrzebny. Może tobie?-odpowiedziałam
-Może-powiedziała krótko i położyła się na prawym boku.
Atmosfera w pokoju była bardzo napięta. Postanowiłam wyjść na korytarz, bo z oddziału nie mogę wyjść.
Na korytarzu siedziała tylko jedna dziewczyna. Opustoszały korytarz był zawsze taki smutny, lecz dziewczyna nadawała mu ponurości. Miała czarne długie rzadkie włosy i śniadą cerę. Widać, że nie przespała ostatniej nocy, bo ma podkrążone oczy.
-Hej, jak ci na imię?-zapytałam dosiadając się do niej.
-Lila-odpowiedziała patrząc w jeden punkt na podłodze
-Jestem Klara-odpowiedziałam jej po czym zapadła cisza. Siedziałyśmy chwilę aż zaczęłam temat.
-Pokłóciłam się z współlokatorką i musiałam odreagować, a ty czemu siedzisz na korytarzu sama?-zapytałam na co dziewczyna się dziwnie na mnie popatrzyła.
-Kim ty jesteś?-zapytała się mnie ze zmarszczonym czołem
-Umm, ale o co chodzi?-zapytałam
-Dlaczego jesteś taka...jakbyś się cieszyła, że tu jesteś?-zapytała
-Trafiłam tu przez pomyłkę. Nie jestem chora-odpowiedziałam
-Żartujesz? Przez pomyłkę? Uwierz mi, że za niedługo będziesz przeklinać ludzi którzy cię tu wsadzili przez pomyłkę-powiedziała.
-No nie wiem. Szpital ma swój urok-odpowiedziałam mając na myśli konkretnego chłopaka
-Nie ma. To miejsce do zabijania, wykańczania i tortury-odpowiedziała
-Tortury?-zdziwiłam się
-Każdy dzień kiedy muszę otworzyć oczy i znów przeżywać to samo to tortura. Nawet jeśli nie jesteś chora to oni sprawią, że będziesz, a te grupy wsparcia? To bujda. Nic z nich nie wyciągniesz. Tu zrozumiesz, że życie to opowiadanie, które się musi szybko skończyć, a najlepiej się je czyta jak happy end nie jest typowy czyli "żyli długo i szczęśliwie" tylko" umarła w nadziei, że w końcu będzie szczęśliwa" -powiedziała po czym wstała i weszła do pokoju na przeciwko.
Skoro mam tutaj być z takimi ludźmi to chyba nawet Alfie mi nie pomoże.

Na następny dzień obudziła mnie nieprzyjemna pogoda. Za oknem było szaro i padał deszcz. Sary nie było w pokoju. Było już późno to pewnie wyszła na śniadanie. Dziwne, że mnie nie obudziła. Ubrałam szarą sukienkę do kolan i białe skarpetki. Wyszłam na śniadanie. Szłam korytarzem aż ktoś pociągnął mnie w stronę kantorka pielęgniarek.
-Hej, czekałem wczoraj na ciebie-powiedział Alfie
-Nie pamiętam żabyśmy byli umówieni-odpowiedziałam
-Nie pamiętasz? No tak...nie umówiliśmy się, ale możemy to nadrobić-powiedział przyjaźnie się uśmiechając.
-To znaczy?-odpowiedziałam
-Będę czekał po śniadaniu-odpowiedział
-Gdzie?-zapytałam wciąż wpatrując się w jego piękne tęczówki.
-Po prostu wracaj tą samą drogą do pokoju co zawsze wracasz-powiedział po czym się delikatnie uśmiechnął i poszedł.
Poszłam na śniadanie. Sara nie odezwała się do mnie ani słowem. Jadła patrząc się w jeden punkt. Nie we mnie. Zjadłam szybko jajecznicę żeby móc się spotkać z chłopakiem. Wyszłam za stołówki i od razu zastałam chwycona za nadgarstek i okręcona w okół własnej osi.
-Ty w ogóle jadłeś?-zapytałam uśmiechając się do chłopaka
-Nie, czekałem na ciebie-odpowiedział chwytając mnie za drugą dłoń.
-To idź i sobie coś zjedz ja zaczekam-odpowiedziałam
-Chodź-powiedział po czym pociągnął mnie w nieznaną stronę. Otworzył jakimś kluczem drzwi za którymi były schody.
Zeszliśmy tym razem schodami w dół. Na ścianach były podrapane tapety, a schody im niżej tym jakby coraz gorsze. Szliśmy wąskimi schodami aż zeszliśmy na 1 piętro. Byliśmy z drugiej strony. Nie tam gdzie jest wszystko schludne, bo jest recepcja. Byliśmy tam gdzie są podrapane, dziurawe ściany.
-Tutaj trzymają rzeczy które ktoś przemycił, a pielęgniarką udało się je znaleźć. Stąd Drake miał sznur. Drake to ten chłopak co się powiesił w waszej łazience-powiedział przeglądając różne rzeczy
-Skąd miałeś klucz?-zapytałam
-Nie było trudno go...-nie dokończył, bo  usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do pomieszczenia.
-Kto tu jest?!-usłyszeliśmy na co szybko pobiegliśmy w stronę drzwi. Biegliśmy schodami w górę. Gdy biegłam miałam wrażenie, że te stare schody się zaraz zawalą.
-Hej! Stójcie! -słyszeliśmy mężczyznę biegnącego za nami. Wbiegliśmy  na oddział. Alfie szybko zamknął drzwi prowadzące na schody. Słyszeliśmy krzyki i pukania mężczyzny. Serce waliło mi jak oszalałe. Potrzebowałam takiej adrenaliny.
-Ale emocje-zaśmiał się Alfie na co się tylko uśmiechnęłam dysząc przy tym.
-Zaraz pielęgniarki się zlecą lepiej wracajmy na nasze oddziały-powiedział Alfie
-To...do zobaczenia-powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem. Alfie zbliżył się do mnie i pocałował mnie w policzek na. O się zarumieniłam.
-Cześć-powiedział i wrócił na swój oddział a ja wyszłam na górę i  poszłam do pokoju.
------•-------•--------•---------•--------•
Hej!💕
Rozdział miał być w przyszłym tygodniu, ale naszła mnie wena i już szykuje rozdział gdzie będzie więcej akcji😏 kolejny dodam w niedzielę albo poniedziałek❣️Ni chyba, że nie będzie internetu co jest niestety bardzo możliwe😑
*Piszcie jakbyście chcieli żebym coś poprawiła a konstruktywną krytykę przyjmuję na klatę🔥🤗

Szpital PsychiatrycznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz