18. Podniebna Twierdza

103 22 2
                                    

Bart wygrzebał ze śniegu kolejny kamień i ustawił go na pozostałych, zabezpieczając konstrukcję zaprawą, która nie zastygała i nie zamarzała wyłącznie dzięki magii. Przyjrzał się krytycznie swojemu dziełu. Nie było szans, żeby ten prowizoryczny mur powstrzymał cokolwiek.

– Hrist, przecież śnieg i tak się tym nie przejmie. Po co mam to budować?

Wiedźma spojrzała na niego, jakby był niespełna rozumu.

– To granice areny.

– Co takiego? – Bart jeszcze raz rozejrzał się dookoła. Stali wewnątrz kamiennego koła, którego promień miał ponad sześć kroków. Oczyszczona z lodu i śniegu przestrzeń ograniczona była sięgającym kolan murem. Teraz, gdy Hrist nazwała to areną, templariusz nie mógł uwierzyć, że wcześniej się nie domyślił. Z twarzą pokrytą rumieńcem zapytał: – I kto niby będzie tu walczyć?

– No niby my – odparła wiedźma, opierając się na swoim kosturze. Pomimo zimna, kropelki potu ciekły po jej twarzy. Używała magii dobrych kilka godzin, i to w pobliżu Barta, nic więc dziwnego, że była wycieńczona. – Przecież nie moglibyśmy walczyć w Twierdzy.

Templariusz rozumiał doskonale, dlaczego on sam nie powinien używać swoich mocy w obrębie Podniebnej Twierdzy. Ze słów wiedźmy zrozumiał jednak, że ona również dysponowała zdolnościami, których nikt nie powinien zobaczyć. A może była wyjątkowo potężna i bała się, że kogoś skrzywdzi? Bart najchętniej od razu zapytałby, o co właściwie chodzi, wiedział jednak, że nie powinien. Gdy nadejdzie właściwy moment, sama o wszystkim mu opowie.

– Na dzisiaj koniec?

– Tak, wracajmy.

Nie odzywając się już do siebie ani słowem, ruszyli w stronę Twierdzy. Hrist zaprowadziła go na jedno ze zbocz znajdujących się na zachód od starożytnej budowli. Nie było to daleko, ale i tak zdążyli okrutnie zmarznąć. Ostatni odcinek drogi, długi most dzień i noc strzeżony przez wartowników, pokonali już biegiem.

– To może w takim razie... – zaczął Bart, gdy stanęli na głównym placu, ale Hrist biegła dalej, zapewne pragnąc jak najszybciej dostać się do swojego pokoju. Potrząsnął głową, nic z tego nie rozumiejąc. Raz była dla niego miła, a zaraz potem zupełnie go ignorowała.

– Bart! – zawołał Carver. Podbiegł do młodszego templariusza, a ten zasalutował mu odruchowo. – Myślałem, że już nigdy nie skończysz romansować.

– Ja wcale nie...

– Nie musisz się tłumaczyć, naprawdę. Ale teraz lepiej się pospiesz. Komendant Cullen jakiś czas temu powiedział, że za godzinę mamy stawić się u niego w gabinecie.

– To ile właściwie mam czasu? – zapytał Bart, ciekawy, co też takiego szykował dla niego dowódca.

Hawke wzruszył ramionami. Jeśli wiedział, co się działo, nie dał tego po sobie poznać. Jeśli nie wiedział, nie wydawał się tym jakoś specjalnie zaintrygowany.

– Raczej niewiele. Lepiej się pospiesz – rzucił obojętnym tonem i odszedł.

Młodszy templariusz odetchnął głęboko i rzucił okiem na to, co miał na sobie. Na pewno nie prezentował się wystarczająco dobrze, by odpowiedzieć na tak oficjalne wezwanie Komendanta. Jego mundur był brudny od błota i zaprawy, nie wspominając już nawet o tym, że śmierdział potem. Cholera, naprawdę musiał się pospieszyć.

Czym prędzej pobiegł do łaźni.

Inkwizytor Lavellan nie zostawił po sobie zbyt wielu ulepszeń Twierdzy. Owszem, zadbał o to, by została odbudowana i przystosowana do potrzeb tych, którzy postanowili za nim podążyć. Niespecjalnie jednak zależało mu na tym, by podporządkować ją samemu sobie. Bart podsłuchał kiedyś nawet, jak ambasador Montilyet narzeka, że Lavellan w ogóle nie korzystał z komnat, które mu przydzielono i teraz, gdy zostały oddane do dyspozycji templariuszom, dopiero mogły się na cokolwiek przydać. Jedyną zachcianką Inkwizytora była łaźnia zbudowana na podobieństwo tych z Halin'Sulahn. Znajdowała się pod jego sypialnią i dzięki specjalnym runom zawsze można było wykąpać się tam w czystej, gorącej wodzie. Owszem, ryzykowało się w ten sposób brak prywatności, ale krążyły plotki, że towarzyszom Inkwizytora niespecjalnie to przeszkadzało, a nawet wręcz przeciwnie.

Dragon Age: PojednanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz