12

1.6K 106 1
                                    


*Camila pov*

Obudziłam się i poczułam ból, który przechodził przez całe moje ciało. Byłam przywiązana jakąś liną do słupa. Obejrzałam się dookoła lekko oszołomionym wzrokiem, ale nie dostrzegłam nikogo. Próbowałam się wyrwać jednak na marne, bo tylko pogorszyłam sprawę dokładając sobie więcej bólu. Powoli zaczęłam przypominać sobie wydarzenia sprzed kilku godzin. Spacer z Lauren, potem zamaskowani mężczyźni podbiegający do nas, a później pustka i ciemność. Właśnie Lauren nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Po około 10 minutach usłyszałam kroki już myślałam, że to już mój koniec. Niestety było to coś bardziej gorszego przyszedł zamaskowany mężczyzna trzymający Lauren, a po chwili rzucił ją na ziemię. Jęknęła z bólu i po chwili podniosła się. Była związana i strasznie zakrwawiona i posiniaczona. Po chwili ktoś przyszedł i jak się okazało był to ojczym Lauren, który podszedł do dziewczyny i zaczął ją kopać.

"Zostaw ją!"- krzyczałam i próbowałam się uwolnić  lecz nic to nie dawało.

Przyszedł zamaskowany mężczyzna i zaczął mnie kopać i bić. Splunęłam krwią a po chwili obraz zaczął mi się rozmazywać. Poczułam się strasznie źle i zemdlałam.

*Lauren pov*

Ocknęłam się i obejrzałam się zobaczyłam jak ktoś kopię Camilę. Niestety nie byłam w stanie nic mówić. Mój ojczym miał rację, że tak łatwo nie da nam spokoju. Dostrzegłam, że mój ojczym i jego towarzysz poszli więc postanowiłam sprawdzić co z Camilą. Byłam załamana gdy dostrzegłam, że dziewczyna została pobita.

"Camila proszę obudź się"- powiedziałam cichym i słabym głosem. 

Postanowiłam nic nie mówić, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Zdawałam sobie sprawę, że jestem jedyną osobą, która może nas uratować. Zawsze trzymam zapalniczkę w tylnej kieszeni spodni. Po kilku próbach udało mi się wyjąć. Wymyśliłam, że spróbuję podpalić sznur. Nie jest to za bardzo bezpieczne, ale nie było wyboru. Jednak odpalenie zapalniczki nie było aż takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Udało mi się oczywiście nie odbyło się bez krzyku i silnego bólu. Camila zaczęła się budzić co było świetną informacją. Na końcu pomieszczenia znajdował się stół, na którym leżał nóż. Z całej siły próbowałam uwolnić Camilę. Po kilku próbach udało mi się to.

"Camila proszę wstań musimy uciekać"- powiedziałam.

"Nie dam rady jestem za słaba"- powiedziała Camila.

"Proszę kochanie oni mogą w każdej chwili wrócić"- próbowałam ją przekonać.

Jak na zawołanie usłyszałyśmy kroki.

"Camila proszę uciekaj"- powiedziałam cicho.

"Lo nie zostawię Cię tu samej"- powiedziała ze załzawionymi oczami.

Podbiegłam do blatu, na którym leżały nasze telefony.

"Dam sobie radę"- powiedziałam ze słabym uśmiechem. 

Przytuliłam dziewczynę i lekko wsunęłam jej telefon do kieszeni.

*Camila pov* 

Zaczęłam uciekać mimo to, że bardzo bałam się i nie chciałam zostawić Lauren samej z tymi bandytami. Nikt mnie nie zauważył co było dobrym znakiem. Nawet nie wiedziałam gdzie jestem. Nie było nikogo dookoła zresztą nie ma się co dziwić kto normalny kręci się koło starej opuszczonej hali. 

*Dinah pov*

Spędziłam dziś cały dzień z Normani. Było świetnie, ale jedna myśl nie dawała mi spokoju. Czemu Camila się nie odezwała? Zawsze piszemy całymi dniami dzień w dzień, a teraz nagle się nie odzywa? Ta myśl bardzo mnie zastanawiała więc postanowiłam zadzwonić do dziewczyny.

*Camila pov*

Poczułam wibracje dochodzące z tylnej kieszeni moich spodni. Zdziwiłam się, ponieważ wcześniej nie miałam telefonu w spodniach. Musiała mi go podrzucić Lauren w momencie gdy się przytulałyśmy. Zobaczyłam na wyświetlacz telefonu. Był to Dinah bez namysłu odebrałam.

"Hej Dj"- powiedziałam słabym głosem.

"O mój Boże Mila co Ci się stało?"- zapytała Dinah.

"Byłam na spacerze z Lauren było wszystko okej do czasu gdy zamaskowani mężczyźni nie uśpili nas i wywieźli do jakiejś starej hali, a potem związali"- opowiedziałam Dinah o tym co się stało.

"Jesteś teraz bezpieczna?"- zapytała z troską Dinah.

"Tak, ale Lauren nie jest"- powiedziałam.

"Kazała mi uciekać ukradkiem dała mi telefon, a teraz siedzi z tymi bandziorami sam na sam"- dodałam przerażona. 

"Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy"- powiedziałam.

"Mila rozejrzyj się może znajdziesz jakiś znak lub coś podobnego"- doradziła Dinah.

"Proszę Dj nie rozłączaj się boję się strasznie"- powiedziałam.

"Jestem tu z tobą"- odpowiedziała.

Chodziłam kilkanaście minut i w końcu znalazłam jakiś znak. 

"Dinah muszę kończyć już wiem gdzie jesteśmy muszę zadzwonić na policję"- powiedziałam.

Wybrałam numer i zadzwoniłam.

"Policja proszę powiedzieć co się stało"- powiedział policjant.

"Witam z tej strony Camila Cabello wraz z moją przyjaciółką zostałyśmy porwane"- powiedziałam.

"Dobrze czy wie pani gdzie pani się znajduje?"- zapytał policjant.

"Tak jestem na Batteresa Rd"- powiedziałam.

"Dobrze wysyłam radiowóz"- powiedział policjant.

"Dziękuję"- powiedziałam i się rozłączyłam.

Po około 20 minutach przyjechały służby. Jeszcze raz przedstawiłam im co się działo. Teraz moim zadaniem jest uratować Lauren. Wskazałam funkcjonariuszom miejsce, w którym się znajduje Lauren. Od razu zareagowali wbiegli i zakneblowali obu mężczyzn w kajdanki. Ja postanowiłam od razu rozwiązać ledwo przytomną Lauren. Nie rozumiałam tego jak bardzo musi cierpieć teraz dziewczyna. W końcu oddała prawie za mnie życie. Nie chciałam żeby coś jej się stało. Kilka łez spłynęło po mojej twarzy.

"Camz proszę nie płacz"- powiedziała Lauren.

"To co zrobiłaś było bardzo głupie oni mogli Cię zabić"- powiedziałam.

"Wiedziałam, że mnie uratujesz Camz"- powiedziała z lekkim uśmiechem.

Po chwili podszedł do nas policjant. 

"Wszystko zostało spisane, a Ci panowie pójdą do więzienia na kilka ładnych lat"- powiedział policjant.

"Wezwałem do pań karetkę będzie za około 10 minut"- dodał.

"To tyle ode mnie"- powiedział.

"Dziękuję za pomoc"- powiedziałam.

Zostałyśmy same a niedługo później przyjechała karetka.


Sad Tumblr- [Camren]Where stories live. Discover now