Rozdział 87

1.2K 64 5
                                    

Do moich uszu dochodzi jakiś dźwięk. Otwieram oczy, na zewnątrz jest jeszcze ciemno. To mój telefon. Wychodzę z objęcia Andiego i chwytam za telefon. To Magda. Boże 5 rano. Coś musiało się stać.
-Halo? Magda coś się stało?
-Boże Marta - płacze
-Jezu, co się stało? - wychodzę z pokoju i idę do drugiego
-Nic, ja płaczę ze szczęścia.
-Słucham? O 5 rano? Magda wyjaśnij mi o co chodzi.
-Opowiem Ci wszystko od początku. Przedwczoraj jak od Was pojechaliśmy to najpierw oczywiście byliśmy u jego rodziców. Znowu tam zaczął mnie wkurzać, bo nagle znikał i zostawiał mnie tam samą. No ale dziś, to znaczy wczoraj wieczorem, bo już jest nad ranem, związał mi oczy i wsadził do samochodu. Powiedział, że ma dla mnie niespodziankę.
-Jaką?
-No słuchaj dalej! Jechaliśmy gdzieś z 15 minut. Zaparkował, wysiedliśmy z auta i wtedy zdjął mi tę opaskę. Ku moim oczom ukazał się duży dom. Z jednym piętrem z poddaszem. Cene kupił nam dom!!
-O Boże! Naprawdę? Jaki on jest?
-Na razie jest jeszcze w takim surowym stanie, trzeba go jeszcze ocieplić i pomalować z zewnątrz. W środku także musimy pomalować i umeblować. Działka jest taka duża, trawa całe szczęście jest, ogród sama urządzę. Cene nie chciał kończyć trgo domu beze mnie, bo chciał, żebym to ja urządziła go tak jak chciałabym, aby wyglądał.
-Ile pokoi?
-Na dole mamy kuchnię, dwa pokoje do dyspozycji gości i duży salon, a na górze tak jak Wy 3 sypialnie. No i oczywiście łazienka na dole i na górze. Jest piękny!! Już widzę, jak będziemy tutaj mieszkać. Na studia będę musiała przyjść tutaj.
-To super! To dlatego się nie odzywał, bo był tym zajęty.
-Ale słuchaj to nie wszystko.
-Nie? To co jeszcze?
-Weszliśmy na górę, bo chciał pokazać mi naszą przyszłą sypialnię. Otworzył drzwi, a przede mną stał okrągły stół z dwoma krzesłami. Na nim świece, kwiaty i kolacja! Na parapetach pełno świec i kwiatów, płatków róż. Było włączone tylko niewielkie oświetlenie. W rogu pokoju był położony tylko materac z pościelą, bo dzisiaj tutaj spędzamy noc, a łóżka jeszcze nie mamy.
-Jezu jak super.
-Słuchaj!! Podchodzę do tego stołu, wącham kwiaty, odwracam się, a Cene klęka przede mną z dużym bukietem i pierścionkiem!!! Marta oświadczył mi się!!!
-Aaaaaaaaaaa!!!! - cieszymy się do telefonu - Boże super!!! Ale się cieszę razem z Tobą!!
-Ja od razu zaczęłam płakać. Oczywiście się zgodziłam. Nie mogłam czekać do rana, musiałam do Ciebie zadzwonić.
-I dobrze!! Cene śpi?
-Tak. Wytłumaczył mi wszystko, dlatego nie dzwonił, nie pisał, bo był tym zajęty. To on ciągle dzwonił do Andiego i pytał go o radę. Andi pomagał wybrać mu dom, pierścionek.
-Aha! Czyli stąd te wszystkie telefony do niego! I on kłamał mi w żywe oczy, że nie wie o co chodzi. Ja mu zaraz pokażę.
-Także jak tylko skończę szkołę to przeprowadzam się do Słowenii i tutaj składam papiery na studia.
-Nie będziemy miały daleko do siebie.
-No, trochę dalej niż do tej pory w Polsce, ale i tak będzie okey.
-Magda co Ty...- słyszę głos Cene
-Rozmawiam przez telefon, idź spać, zaraz przyjdę.
-Zaraz to ja Cię tam zaniosę.
-Marta muszę kończyć, jutro zadzwonię. A jutro się widzimy! Pa!
-No pa. - uśmiecham się i rozłączam. To teraz czas obudzić Andiego. Co on sobie myśli, nie będzie okłamywał. Wracam do sypialni i wskakuję na łóżko. - Wstawaj!! - potrząsam nim
-Co? Co się dzieje? - pyta Andi zaspany nawet nie otwierając oczu
-No obudź się! - siadam na nim okrakiem
-Marta wszystko w porządku? Dziewczyno ta ciąża tak na Ciebie działa, że nawet budzisz mnie w środku nocy, żebyśmy... - podnosi się, obejmuje mnie i całuje w szyję
-Nie głupku! Nie o to mi chodzi. I dochodzi 6 rano, więc żaden środek nocy.
-To idę spać.
-Andi!!
-No słucham. Co się stało?
-Dzwoniła do mnie właśnie Magda.
-Co? Ona nie ma lepszej pory do telefonów?
-Cene oświadczył się jej i kupił im dom.
-Ooo, no to muszę zadzwonić do niego i pogratulować.
-Przestań udawać, że o tym nie wiedziałaś! - rzucam w niego poduszką śmiejąc się
-No dobra! Wiedziałem!
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-No, bo nie chcieliśmy, żeby cokolwiek wyszło na jaw. Mogłaś coś przez przypadek powiedzieć Magdzie.
-Nie powiedziałabym jej!
-No tak, bo ja nie znam kobiet. A tak przynajmniej wyszło jak miało wyjść. Kochanie Cene też nic nie mówił Magdzie kiedy chodziło o nasze zaręczyny.
-Nie rozumiem Was.
-Magda jest szczęśliwa, Ty też czy coś jest nie tak?
-Nie.
-No właśnie.
-Mogłeś chociaż coś wspomnieć.
-Oj tam. Jutro dowiesz się jeszcze więcej jak spotkasz się z Magdą. Skoro już mnie obudziłaś, to może wstańmy, zróbmy sobie śniadanie, spakujmy się, żeby mieć spokój popołudniu.
-Poleż jeszcze chwilę.
-A Ty będziesz tak na mnie siedzieć? - śmieje się - Widok mam genialny, mogę leżeć tylko jeszcze opuść koszulkę.
-Ty zboczeńcu. Boże, jeśli będę miała syna, to żeby nie odziedziczył po tacie takiego czegoś.
-Po mnie może odziedziczyć same dobre cechy.
-Nic nie masz sobie do zarzucenia?
-Oczywiście, że nie.
-Oj tutaj bym się kłóciła.
-Wstajemy. Idę wstawię wodę na kawę.
-Co tak się spieszysz?
-Bo jak już mnie obudziłaś, to wstanę. Zrobię śniadanie i nas spakuję. Ty tylko naszykuj co zabierasz.
-Trzeba trochę poprasować. Twoich koszulek jest dużo, ostatnio nie miałam czasu, żeby je wyprasować.
-Sam to zrobię. Obowiązkowo weź jakąś sukienkę, bo będzie impreza.
-Jaka impreza?
-Po zawodach w Austrii wszyscy idziemy na imprezę tak jak w Wiśle.
-Pewnie będzie mnóstwo fanek.
-To co? Niech się cieszą, że nas widzą. Kiedyś też się cieszyłaś.
-Wiem, nie przypominaj mi o tym, ale w sumie, to po pierwszych zawodach szalałam z Tobą na imprezie.
-No tak. To co zabierasz? - Andi otwiera szafę. Wstaję więc z łóżka i wyciągam rzeczy, które ze sobą zabieram. Trochę ma do prasowania, ale skoro się zaoferował. - Aż tyle?
-No. W końcu jedziemy tam na 3 dni.
-Ja biorę połowę mniej.
-Teraz mi powiedz co mam zabrać ze sobą na tę imprezę? Mam kilka sukienek, w które jeszcze wejdę. Czerwona, czarna, granatowa albo szara. - rozkładam je na łóżku - Która?
-Czarna. Dekolt trochę duży, ale masz co pokazać. Niech mi zazdroszczą.
-Andi do jasnej cholery uspokój się. Jak ja z tobą wytrzymam całe życie?
-Myślę, że bez problemu. Tobie się to podoba. Ja to wiem. - szczerzy się
-Tak sądzisz?
-Tak. Nigdy nie narzekałaś, nic nie mówiłaś, że coś Ci nie pasuje. Prawda? - szczypie mnie w pośladek
-Idź rób śniadanie, ale najpierw zlej się zimną wodą. Dobrze Ci to zrobi.
-Chodź ze mną to będzie jeszcze lepiej.
-Andi w tej chwili do kuchni!
-Boże zero przyjemności o poranku. Musimy wykorzystać póki nasza kruszynka jeszcze nie wyszła na świat.
-Będziesz korzystał, będziesz.
-Aaa, zapomniałem Ci powiedzieć, że auto na ślub już zamówione.
-No to super.
-Idę zrobić kawę. - całuje mnie wykorzystać policzek i wychodzi, a ja układam ubrania, które ze sobą zabieram, a następnie dołączam do niego...

Surprising Love StoryWhere stories live. Discover now