Wreszcie wróciliśmy do domu. Olivia musiała spędzi w inkubatorze dwa tygodnie, więc ten czas praktycznie spędziłam z nią w szpitalu. Zmienialiśmy się z Andim od czasu do czasu, abym mogła pojechać do domu, odświeżyć się i chwilkę zdrzemnąć. Całe szczęście mała jest zdrowa, wszystko jest w porządku i dzisiaj mogliśmy wreszcie zabrać ją do domu. Moment, kiedy po raz pierwszy po wyjęciu z inkubatora mogliśmy ją wziąć na ręce, zapamiętamy na zawsze. Dla mojego kochanego męża ten moment był bardzo wzruszający. Próbował to ukryć, ale niestety zobaczyłam tę łzę kręcącą się w oku.
-Idź do domu, bo dziś trochę chłodno. Ja ją wezmę – mówi Andi i wysiada z samochodu. Przechodzi na drugą stroną i wyciąga Olivię w nosidełku z auta. Na ten dzień tak długo czekaliśmy. Patrząc na niego uśmiech od razu pojawia mi się na twarzy.
-Wyglądasz pięknie jako tatuś – śmieję się – Naprawdę. Aż muszę zrobić Ci zdjęcie – wyciągam telefon i robię mu zdjęcie. On unosi nosidełko do góry i szeroko się uśmiecha. Od razu wysyłam zdjęcie do Magdy i Cene – Masz klucze gdzieś na wierzchu? Bo moje gdzieś utknęły na dnie torebki.
-Masz – wyciąga z kieszeni i podaje mi. Wkładam klucz do zamka i otwieram drzwi – Jak dobrze, że na razie jest taka grzeczna. Pewnie jeszcze da nam popalić – Andi stawia nosidełko na sofie w przedpokoju i szybko zdejmujemy kurtki i buty – Trzeba ją nakarmić jak tylko się obudzi.
-No to na razie musisz zrobić to Ty – śmieje się Andi, bierze małą i przechodzimy do salonu a tam...
-NIESPODZIANKA!!! – krzyczą wszyscy. Cały pokój jest ustrojony balonami i pięknym napisem powitalnym. Do tego tort i kolacja.
-Co Wy tu robicie? – pyta od razu Andi. Jego rodzice od razu poważnieją. Nie spodziewałam się, że zorganizują coś takiego. Moi rodzice nawet przyjechali z tak daleka, jego siostry z narzeczonymi, brakuje mi tylko Magdy i Cene. Oni zawsze byli z nami w najważniejszych momentach i teraz tak jakoś dziwnie, kiedy patrzę na wszystkich, ale ich nie widzę.
-Miłe powitanie synu.
-Mogliście nas uprzedzić, a nie krzyczycie i obudziliście małą! – wyjmuje ją z nosidełka i bierze na ręce.
-Wtedy nie byłoby niespodzianki – dodaje jego mama. Moi rodzice podchodzą do nas, przytulają mnie, a następnie jak wszyscy stoją wokół Andiego, który trzyma Olivię. Każdy coś mówi do niej i do siebie, że jest taki szum, że nic nie słyszę.
-Dość! Cofnijcie się! Naprawdę fajnie, że przyjechaliście, przygotowaliście to wszystko, ale to jest jej pierwszy dzień domu. Marty nie było tu prawie od dwóch tygodni i chyba też jakiś odpoczynek jej się należy. Chociaż tak nie krzyczcie – unosi się Andi. Wszyscy poważnieją i nie wiedzą, jak się zachować.
-Andi, kochanie, daj mi ją, trzeba sprawdzić, czy pampers jest suchy, a Ty zajmij się gośćmi – proponuję mu, ale patrząc na jego oczy, nie widzę, żeby był chętny, aby mi ją dać.
-Ja to zrobię – mówi i wchodzi na górę z małą. Nie sądziłam, że będzie z niego aż tak opiekuńczy tatuś.
-Wybaczcie to jego uniesienie. Jesteśmy po prostu trochę zmęczeni tym pobytem w szpitalu i to pewnie dlatego, ale naprawdę bardzo się cieszymy, że takie coś przygotowaliście. To co, możemy pokroić tort. Mamo zrobisz to? Ja tylko pójdę na chwilę na górę.
-Oczywiście kochanie – uśmiecha się moja mama i razem z teściową zabierają się za tort, a reszta siada przy stole. Ja wchodzę po schodach i zmierzam do pięknie przygotowanego pokoju dla naszej córki. Kiedy podchodzę bliżej, słyszę jak Andi do niej mówi.
CZYTASZ
Surprising Love Story
FanfictionMarta to 20 letnia studentka mieszkająca w Polsce. Od dawna jest wielka fanka skoków narciarskich, a w szczególności jednego zawodnika - Andreasa Wellingera. Od dawna planuje napisać do niego list, lecz nie jest do tego przekonana. Jak bardzo wysłan...