Rozdział 127

1K 51 9
                                    

-No to smacznego. – mówi Katharina, kiedy dołącza do nas – Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało.

-Dzięki. Z pewnością. Nie musiałaś aż tyle przygotowywać. Wystarczyłyby kanapki.

-No jest okazja do świętowania. Wygrałeś przecież! – mówi z wyraźną ekscytacją i otwiera wino

-Może ja się tym zajmę.

-Nie ma potrzeby, dam sobie radę. O widzicie! – wyjmuje korek z butelki i nalewa sobie i Andiemu do kieliszków

-Dziękuję.

-Dla Ciebie Marta niestety tylko sok.

-Nie mam nawet ochoty na wino.

-Smakuje?

-Tak. – odpowiadam

-No to się cieszę. Wypijmy za twoje zwycięstwo i oby było ich jak najwięcej. – wznosi toast – Dobre nawet. Uwielbiam wypić lampkę wina do kolacji.

-My nie pijamy zbyt często, ale jak jest okazja. Mam nadzieję, że jutro będziemy mogli za coś wypić. – mówi Andi i ściska moja dłoń

-Ooo, a co takiego jutro się wydarzy?

-Prawdopodobnie poznamy płeć dziecka.

-No to chyba kolejną kolację muszę przygotować.

-Katharina daj spokój. Nie musisz niczego przygotowywać. Nie ma potrzeby, żebyś aż tak się przemęczała. Jeśli chcesz to możesz odwiedzić rodzinę, wyjść gdzieś z przyjaciółmi. Andi jest w domu, nic mi nie grozi.

-Jeszcze jakbym miała takich przyjaciół, z którymi mogę gdzieś wyjść.

-Nie wierzę, że nie masz żadnej przyjaciółki, z którą się spotykasz.

-To jest właśnie coś, czego zazdroszczę Tobie. Masz Magdę. Macie wspólną pasję i jeszcze mężów z tej samej dyscypliny sportowej, więc możecie tak naprawdę spotykać się ciągle. Ja niestety nie mam takiej osoby. Jedyną osobą, z którą teraz mogę rozmawiać jesteś Ty.

-Miło mi, że tak mówisz. Nigdy w sumie Cię nie zapytałam, masz męża, narzeczonego?

-Miałam. Rozstaliśmy się kilka miesięcy temu. Zdradził mnie. Wróciłam do domu wcześniej, weszłam do naszej sypialni, a tam co? On i jego koleżanka z pracy. W jednym momencie jego ubrania wyrzuciłam przez okno. Zdrada to zdrada, nie ma przebaczenia.

-Masz rację. Też jestem tego zdania.

-Ma ktoś ochotę na deser? – pyta Katharina

-Deser?

-Tak. Kupiłam ptysie. – uśmiecha się, wstaje od stołu i przechodzi do części kuchennej. – Mam nadzieję, że będą Wam smakować tak jak smakują mi. To moje ulubione. – przynosi i kładzie na stół ułożone na talerzyku ptysie.

-Jak tak będę jadł, to zamiast latać, będę spadał w dół.

-Od jednego czy dwóch ptysi nic Ci nie będzie.

-Mmmm, faktycznie pyszne. – mówię – Boże ja po tej ciąży to będę taka gruba.

-Jak Wy się przejmujecie tym Waszym wyglądem.

-No wybacz, ale ja muszę.

-Andi czy mógłbyś przygotować mi kąpiel? – pytam go

-Daj spokój Marta, ja to zrobię, ale może najpierw jeszcze coś zjedz.

-Jestem już pełna. Nie dam rady zjeść więcej. Jeśli mogłabyś przygotować teraz, to byłabym wdzięczna.

-Jasne. – uśmiecha się i robi to o co ją proszę.

Surprising Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz