Hal namawia Olivera na prowadzenie internetowego show, w którym oceniają rzeczy.
Czyli co się dzieje, kiedy mózg Zakapturzonej smaży się przez upał. Parodia "Zabawy z flagami" Sheldona Coopera z serialu The Big Bang Theory. Dystans mile widziany...
Hal: *wychodzi z kuchni i staje nad Tomkiem siedzącym na jego fotelu* Nie żeby mnie to interesowało, ale o czym mówicie?
Oliver: *dalej mordując Tomka spojrzeniem* Karies stwierdziła, że Tomek jest gejem.
Tomek: A tworząc simów do naszego czelendża, pobrała mnie z galerii Eeve i dodała mnie do rodziny, zmieniając mi opcje z "zapładniania innych simów" na "może zajść w ciążę".
Hal: *gwiżdże krótko* Poważna sprawa. *kiwa z powagą głową i zrzuca z fotela Tomasza* Więc, Ollie, stanął ci?
Oliver: C-co?
Hal: Oj no weź! Nie wmówisz mi, że o tym nie pomyślałeś! Na stówę wyobraziłeś sobie Tomusia wijącego się pod tobą z bólu i rozkoszy!
Oliver: ...
Tomek: ...
Oliver: Ty to zrobiłeś, prawda?
Hal: Co?
Oliver: Wyobraziłeś go sobie.
Hal: Nie.
Oliver: Tak.
Hal: Nie.
Oliver: Tak.
Tomek: Jeśli chcecie trójkącik z nastolatkiem to uderzcie do Roya, bo ja odpadam.
Oliver&Hal: Nie chcemy!
Tomek: Jasne.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Tomek: Gitara siema.
Hal: Siemano kolano.
Oliver: Losowe słowo siema!
Hal: Dziś nadal radzimy sobie bez Barry'ego, ale załatwiamy już lewe papiery prawnicze dla Tomka, coby nam go wyciągnął z więzienia imienia Iris West.
Oliver: Tymczasem omówimy poemat Eev o kasztanach, a nasz mały satanista opowie o jej kolejnym śnie. Możesz zaczynać, panie di Angelo.
Tomek: Ów sen nie będzie o naszych"cudownych "łucznikach", a o kocie Eeve. Jest to prosta opowieść. Znalazła gdzieś legendarny, magiczny serek - nie pytajcie czemu akurat ser. Też uważam, że jest to dziwne. Nawet jak na nią - który jej kot postanowił zjeść i... Dostał super mocy. Rząd się o tym dowiedział i zaczął polować na ukochanego pupila Zakapturzonej, która nie wiele myśląc, wzięła swojego kota pod pachę i ukryła się z nim w jakimś starym, zagraconym magazynie.
Hal: *robi aplauz*
Oliver: Jak wszyscy widzimy, Eeve i jej sny nigdy nie przestają być bez sensu.
Hal: Przejdźmy do poematu o kasztanach i miejmy to z głowy.
Słuchaj, ziomuś, co mnie dzisiaj spotkało za dobro.
Oliver: No przykro mi, nie będę cię słuchał, bo nie jestem twoim "ziomusiem".
Idę do sklepu, bo nikt coli nie kupił, a jak tu żyć bez coli?
Hal: I o to cała prawda o waszym "Miszczu", Kapturzyści! Ona wcale nie pije jedynie tych zasranych soczków ze Scooby'm!
No więc tak sobie idę, groźnie wyglądając, bo ja w kapturze i skórzanej kurtce to sraszny, przerażający typ jestem.
Oliver: "Sraszny"?
Hal: Eeve miała sraczkę jak szła czy co?
Tomek: Pozwolę sobie stanąć w jej obronie - miało być "straszny".
Oliver: Morda w kubeł.
Przechodzę obok kościoła, a tu jeb! Bogu wziął się na mnie zemścić za nie wyznawanie jakiejkolwiek wiar, a przdde wszystkim jego wiary i zesłał na mnie swe anielskie pociski!
Hal: I mamy już naukę na ten odcinek - wierzcie w Boga, bo się na was zemści.
Oliver: I sprawdzajcie wiadomość nim ją wyślecie znajomemu, bo potem będzie musiał sie męczyć przy rozszyfrowywaniu.
Ale przeżyłam! No to się rozglądam, pwczam, a na ziemi leży kasztan! Ziomuś, kasztan! No po prostu, kurwa, kasztan!
Oliver: W tym momencie dowiadujemy się, że Eeve ma obsesję na punkcie kasztanów.
I nagle się okazuje, że to nie Bogu i jego zemsta, a dobro spada z drzew! Dawaj, naupychałam tego ile się dało do kieszeni, ale tak, żeby Bogu nie wkurzać i nie wchodzić na jego teren, bo mnie jeszcze spali.
Hal: To się liczy pod świętokradztwo?
Oliver: Nope.
Hal: A już myślałem, że znalazłem Tomkowi zajęcie na weekend.
Oliver: No dobrze, kochani. Dziś odcinek taki krótszy, bo jest piątek wieczór, a obiecaliśmy Tomusiowi, że obejrzymy z nim Krainę Lodu...
Tomek: To wy chcieliście ją oglądać.
Oliver&Hal: CICHO!
Chcę tylko powiedzieć, że znowu umieram. Będę wdzięczna za dostawę fajnych ff o Arrowfam i Wellsie, które umiliłyby oczekiwanie na zgon. Ewentualnie polepszenie zdrowia.