Prolog

179 10 0
                                    

- Zapłacisz mi za to, Black!

- Przykro mi, ślicznotko. Jestem spłukany- śmieję się, unosząc do góry ręce. Odwracam się na pięcie i biegnę w stronę przedziału, gdzie siedzi reszta Huncwotów. Gdy tam docieram, rozsuwam drzwi, przez co przeciąg jeszcze bardziej targa włosy mi i Rogaczowi. Remus i James patrzą na mnie pytającym wzrokiem. Zapewne zauważyli mój prawdopodobnie aż nazbyt szeroki uśmiech.

- Coś ty taki szczęśliwy?- odzywa się Lunatyk.

- Czyżbyś robił kawały bez nas?- pyta z udawanym oburzeniem Jim.

- W pewnym sensie, moi drodzy przyjaciele, tak. Chociaż w sprawach tych żartów wasza pomoc okazałaby się zbyteczna. Nie sądzę, żebyście chcieli zaznać zemsty Rosalie- mówię, chichocząc.- Uważam jednak, że stać mnie na więcej.

- To znaczy?- dopytuje się James. Siadam naprzeciw niego, rozkładając się na całym fotelu.

- Przekonacie się sami. Dokładnie za trzy, dwa... jeden.- Właśnie w tej chwili drzwi przedziału zostają rozsunięte, a w ich progu stoi ona. Zimny wiatr wiejący z otwartego okna rozwiewa jej włosy, które wcześniej opadały jej na szczupłe ramiona łagodnymi jasnobrązowymi falami. Błękitne oczy Rose od razu kierują się w moją stronę. Patrzy na mnie z irytacją i zdenerwowaniem wymalowanymi na twarzy. Kiedy jednak przez jej ciało przechodzi dreszcz spowodowany chłodem panującym w naszym przedziale, kieruje spojrzenie na okno, przez które wpadają drobne płatki śniegu.

- Colloportus - wypowiada, machając różdżką w stronę szyby, która od razu się zamyka. Zaraz po tym znów patrzy na mnie i prycha głośno, przewracając oczami.

- Może ty nas oświecisz i zdradzisz co takiego zrobił Łapa?- Rose przerywa proces zabijania mnie wzrokiem godnym śmierciożercy i spogląda na Jamesa.

- Jeżeli będziecie potrzebowali kiedykolwiek aktora do wykonania sceny zazdrości to on nada się do tego idealnie- mówi, wskazując na mnie głową.

- Konkretniej?- upomina się Remus.

- Ech... Powiedzmy, że możliwe jest, iż rozmawiałam się z pewnym chłopakiem z naszego roku...

- Ze ślizgonem!- wcinam się, przerywając jej. Szybkim ruchem odwraca głowę i gromi mnie wzrokiem.

- Łaskawie mi nie przerywaj, Black. No więc, rozmawiałam z chłopakiem z naszego roku,- Żeby tylko rozmawiała, myślę.- kiedy nagle przerwał nam Syriusz, krzycząc; "Na Merlina, wszędzie cię szukałem. Kochanie, co ty tu robisz? Jeny, czy ty właśnie mnie zdradzasz?!" głosem tak zrozpaczonym, jakbym naprawdę co najmniej to robiła. Chłopak, z którym wtedy spędzałam czas nie wiedział co się dzieje i wyszedł szybciej niż zdążyłabym powiedzieć jedno słowo.- James cicho parska śmiechem, kiedy ja nawet się z tym nie kryję. Ponownie zasłużyłem sobie na mordercze spojrzenie dziewczyny. Remus tylko przewraca oczami i wraca do książki, którą trzymał w rękach.

- Gdybyś tylko widziała minę tego biedaka- mówię przez śmiech.- Poza tym, nie potrafisz nawet porządnie mnie udawać.

- Och, jakże mi przykro z tego powodu- mruczy pod nosem.- Przesuń się, zajmujesz cały fotel.

- Poproś.- Uśmiecham się, kiedy Rose unosi jedną brew do góry, zakładając ręce na piersi. Zawsze tak robi, kiedy chce pokazać jak bardzo ją irytuję. Cóż, to jedynie bardziej mnie podpuszcza i zachęca do denerwowania jej, ponieważ wygląda wtedy cholernie słodko.

- Black, daję ci ostatnią szansę, żebyś zabrał nogi z tego siedzenia z własnej woli. Jeżeli tego nie zrobisz, posunę się do nieco innych sposobów osiągnięcia celu.

Make You MineWhere stories live. Discover now